Jak sędzia mógł nie zauważyć, że piłka wyszła za linię?! Tak samo, jak najlepsi zawodnicy świata marnują okazje z cyklu: „sam na sam… z pustą bramką”. Pech. Nic więcej. Na taką sytuację, jak na tą z Arturem Jędrzejczykiem, będziemy czekać pewnie teraz kolejną dekadę.
***
Z całego serca współczuję Sebastianowi Jarzębakowi, bo z przykrością czytam i słucham epitetów względem jego osoby. Współczuję mu tej sytuacji, bo to bardzo dobry sędzia i jeszcze lepszy człowiek. Aż serce boli, kiedy ktoś jest nazywany w ten sposób.
A zagranie Tomasza Jodłowca? Ja spuentowałbym to jednym zdaniem: piłka znalazła rękę. Jeśli piłka znajdzie rękę, gramy! Zawodnik nie może sobie przecież jej uciąć. Jeśli trafia go piłka, a trafia to w tym wypadku bardzo ważne słowo, absolutnie nie ma mowy o rzucie karnym. Nie chcę ferować wyroków, ale mówię o tego typu sytuacjach, gdy zawodnik nie ma szans się wycofać. Na zapisie wideo akcji z udziałem Jodłowca widać było, że ta piłka wręcz go „parzyła”.
Mnie natomiast tym razem przydzielono do meczu legnickiej Miedzi z Polonią Bytom. Gospodarze trochę się natrudzili, by wywalczyć upragnione trzy punkty. Z założenia miało być to dla nich łatwe spotkanie, ale okazało się, że Polonia gra w piłkę nadspodziewanie dobrze. Mimo wszystko nie skazywałbym ich jeszcze na pożarcie.
W Legnicy byłem nie po raz pierwszy i choć ciężko powiedzieć mi, jak Miedź wygląda od kuchni, widać, że ludzie zarządzający klubem wiedzą, czego chcą. Poza tym, co bardzo ważne, mają charyzmatycznego trenera, Bogusława Baniaka. Ten, po sobotnim meczu, wraz z opiekunem gości, podziękowali nam za zawody. Bardzo sympatyczne zachowanie.
Dobrze, że o nas po sobocie się nic nie mówi. Kolejny mecz, po którym wokół mojej osoby jest cisza. To obecnie jest mi najbardziej potrzebne.
We wtorek mieliśmy drugi termin egzaminów dla sędziów. Na głównej płycie Zawiszy. Byłem członkiem komisji egzaminacyjnej, więc jak widać, nie tylko meczami i treningami żyje sędzia. A w mediach czytam, że sędziom potrzebne są bardziej okulary, niż testy biegowe…
Ja na przykład sędziuję w szkłach kontaktowych, więc mam te okulary cały czas „na nosie”. Te artykuły odbieram jednak jako próbę sprowokowania środowiska sędziowskiego do dyskusji, do publicznego przyznania, że jesteśmy słabi.
Nie jesteśmy słabsi od innych! Powtarzam to po raz kolejny. Błędy popełniane są również na innych boiskach, na największych stadionach Europy i świata. Jeśli ktoś z taką łatwością wypowiada się na temat błędów sędziowskich, proponuję proste rozwiązanie: weź gwizdek lub chorągiewkę, wyjdź na środek i spróbuj posędziować chociaż z 15 czy 20 minut. Łatwo się mówi z pozycji ciepłego fotela, trzymając pilot w dłoni. Najlepiej jeszcze mając dekoder z opcją przewijania.
Ale na boisku nie jest to wcale takie proste. Ci, co piszą i mówią o okularach, niech wyjdą na murawę, a po meczu staną przed lustrem i uczciwie spojrzą sobie w oczy…
ADAM LYCZMAŃSKI