Po meczu Polonii z Bełchatowem wniosek jest jeden – oba teamy zasługują na spadek z T-Mobile Ekstraklasy. GKS był na Konwiktorskiej słaby, a gospodarze jeszcze gorsi. Na pierwszą połowę tego ,,widowiska” lepiej spuścić zasłonę milczenia, bo nie wydarzyło się w niej dosłownie nic godnego odnotowania. Niby ,,Czarne Koszule” łatwo przedostawały się pod pole karne gości, ale pod nim panował chaos jak w założeniach taktycznych Piotra Świerczewskiego. Znudzonych widzów rozruszał jeszcze Mariusz Pawełek i aż szkoda, że Martin Baran nie podał do swojego golkipera w światło bramki, bo byłby to jeden z bardziej kuriozalnych goli tego sezonu. Popisy obu drużyn idealnie spuentował komentujący to starcie Tomasz Lipiński, który zaprosił telewidzów na drugą połowę zastrzegając, że może się ona okazać jedynie dla tych najwytrwalszych.
Druga część spotkania również nie zapadnie nikomu na dłużej w pamięci, bo były w niej jedynie dwa ciekawe momenty. Najpierw Paweł Wszołek w idealnej sytuacji trafił w poprzeczkę bramki Emilijusa Zubasa. Nikogo to rzecz jasna nie zaskoczyło, bo Litwin idzie w rundzie wiosennej na swoisty ekstraklasowy rekord w tej materii. Fura szczęścia plus przyzwoite umiejętności powinny sprawić, że bramkarz Bełchatowa będzie (w przypadku spadku swojej drużyny) jednym ze smakowitszych kąsków w letnim okienku transferowym.
Poloniści tyle szczęścia co Zubas nie mają, a ukazało się to podczas jednej minuty gry. Najpierw słuszną czerwoną kartkę ujrzał Adam Pazio, a piękną bramkę z wolnego podyktowanego właśnie za ten faul zdobył Kamil Wacławczyk. Pomocnik GKSu wydawał się na murawie jedynym piłkarzem mającym pojęcie o grze, przerastał wszystkich boiskową inteligencją i dobrze kierował poczynaniami swojej drużyny. Widać, że lewą nogą potrafi zagrać tam gdzie chce, co w przypadku naszych ligowców nie jest powszechną regułą. Zestawić go z posługującym się tą samą kończyną Danielem Gołębiewskim, to jak porównywać lewitkę Leo Messiego z lewitką Andy Carrolla.
Bełchatów dzięki wygranej zbliżył się do Podbeskidzia (gra właśnie z Lechią) na dwa punkty. Pamiętajmy, że licencyjne problemy Polonii sprawią zapewne, że 15 miejsce zagwarantuje utrzymanie w Ekstraklasie. Zgroza, że tak fatalnie grający GKS ma ciągle spore szansę by nie polecieć z hukiem do I ligi. Nie ogranie tak kiepskiego dziś rywala powinno automatycznie degradować Polonię kilka klas rozgrywkowych niżej, bo z kim wygrywać, jak nie ze skleconym naprędce teamem z Sawalami i Wiluszami w składzie?
Słowa uznania dla podopiecznych Kamila Kieresia, że potrafili wywieźć trzy punkty z Konwiktorskiej pomimo gry w dziesiątke. Bartłomiej Bartosiak zaliczył dzisiejszego popołudnia tyle samo udanych zagrań co nasza redakcja, popisując się jednym z najgorszych indywidualnych występów obecnego sezonu. Napastnik Gieksy ma wszelkie predyspozycje by wskoczyć do ligowego panteonu snajperów nie strzelających goli.
mp