Vieira na miarę polskich potrzeb

Goulon

Rok, 6 miesięcy i 20 dni. Tyle czasu Darryl Hérold Goulon nie istniał w profesjonalnym futbolu. Od Sylwestra 2011 roku zwiedził wprawdzie wiele krajów, wiele klubów. Był w Nantes, Metz, Köln czy Rayo Vallecano. Na poważnie zaczepił się dopiero teraz, w Zawiszy Bydgoszcz.

Dotychczasowa kariera francuskiego pomocnika wygląda okazale pod względem wpisanych w CV klubów. Olympique Lyon, Le Mans, Blackburn… Warty uwagi jest jednak fakt, że jedynie w sezonie 2009/2010 spędzonym w Mans, Goulon grał regularnie. Wówczas na boiskach Ligue 1 pojawił się 26 razy. Podczas okresu gry w tym klubie Goulon dostał także powołanie do młodzieżowej reprezentacji „Tricolores”, w barwach której zaliczył 3 występy. Po odejściu z Le Mans Francuz grał coraz mniej, a przez ostatnie półtora roku w ogóle. Pomimo to nie narzekał na oferty, a wybrał tę z Zawiszy Bydgoszcz.

„Chciałem grać, pieniądze nie były ważne. Wiem, że Zawisza po 19 latach awansował do ekstraklasy, że ma dużo kibiców” – mówił 25-latek po transferze w rozmowie z „Faktem”.

Beniaminek Ekstraklasy zaryzykował pozyskanie piłkarza niepewnego, który dawno w piłkę nie grał. Szybko jednak okazało się, że do polskiej ligi wcale nie potrzeba oryginalnego Vieiry z Dakaru. Wystarczy podróbka z Paryża po półtorarocznych wakacjach. Potencjał własny jak i ten nabyty w zupełności wystarczają na marne możliwości naszych rozgrywek. Już w pierwszym meczu na poziomie ekstraklasy Goulon zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Był widoczny nie tylko ze względu na warunki fizyczne (195 cm, 95 kg), ale przede wszystkim ze względu na grę. Pewny w defensywie, użyteczny przy wyprowadzaniu piłki w ataku. Bardzo dobrze się zastawiał, utrzymywał piłkę. Silny, nie do powalenia. Groteskowo wręcz wyglądały jego dryblingi. Wielki jak brzoza defensywny pomocnik Goulon wymijał piłkarzy Jagiellonii jak treningowe pachołki. „Trochę techniki i się człowiek gubi” nabiera całkiem nowego znaczenia. Wystarczyło, że przyjechał chłopak, który kiedyś tam trenował razem z Ben Arfą, Matuidim czy Benatią. W polskiej lidze ma szanse osiągnąć sukces. Musi jeszcze popracować nad przygotowaniem fizycznym, szybkością. To będzie jednak mocny punkt bydgoszczan w tym sezonie.

Zawisza to dla Darryla Goulona wręcz ostatni piłkarski dzwonek. Jak rapował HuczuHucz – „I nie spierdol tego, bo może takich szans już nie będzie”. W swojej karierze Francuz kilka szans już zmarnował. „Byłem głupi, leniłem się zamiast pracować, spóźniałem się na treningi, albo w ogóle nie przychodziłem” – żałuje po latach Goulon. Gdyby nie to, dziś może grałby gdzieś indziej. Nie w Bydgoszczy.

dp

Pin It