Ostatnio rozgorzała spora dyskusja na temat Mariusza Rumaka. Napiszę więc w paru zdaniach, co sądzę o ewentualnej dymisji szkoleniowca „Kolejorza”.
Wiadomo, że Lech Poznań to nie Barcelona i mają taki, a nie inny sposób grania w piłkę. Nie jestem kibicem „Kolejorza”, nie wstaję z rana, myśląc o tym, że dzisiaj gra Lech, więc nie jestem najwłaściwszą osobą od oceny stylu gry. Faktem jest za to, że poznaniacy jednak nie przegrywają seryjnie meczów – na wiosnę przegrali tylko raz (inna sprawa że była to porażka bardzo bolesna), raz zremisowali, niemniej jednak większość meczów kończy się ich zwycięstwami, jak chociażby ostatni mecz z Podbeskidziem, w którym gola strzelili w ostatniej minucie. Liczą się wyniki, a przecież „Kolejorz” ciągle jest jeszcze w grze o tytuł mistrzowski i o europejskie puchary.
Widoczne są efekty zmiany polityki transferowej, co znalazło odzwierciedlenie w podziękowaniu za współpracę starszym zawodnikom, dzięki czemu możliwość gry dostał młody Dawid Kownacki, który bardzo dobrze wykorzystał swoją szansę. Na pewno trzeba pamiętać i docenić też to, że za kadencji trenera Mariusza Rumaka do zespołu dołączyli tacy piłkarze jak Daylon Claasen, Barry Douglas, Kasper Hamalainen czy Gergo Lovrencsics, którzy naprawdę nadali zespołowi nową jakość.
Skoro zarząd Lecha przedłużył kontrakt z trenerem Rumakiem, to znaczy, że mają do niego zaufanie. Zdecydowali się na ten krok, dlatego też muszą teraz respektować zapisy umowy. Gdyby nie odpowiadałby im styl czy wyniki „Kolejorza”, a umowa wygasałaby wraz końcem obecnych rozgrywek (wygasa jednak w czerwcu 2015), wtedy najwyżej można by jej nie przedłużać. Moim zdaniem, jako trenera, największym argumentem przemawiającym na korzyść Mariusza Rumaka są wyniki, którymi szkoleniowiec się broni. Lech nie przegrywa, więc nie ma powodów do zwolnienia. Z pewnością nie jest to właściwy czas na zmianę szkoleniowca. Jestem zdecydowanie za trenerem Rumakiem i nawołuję do tego, żeby pozostał na swoim stanowisku.