Tottenham rehabilituje się za blamaż z West Hamem

Zapachniało polską ekstraklasą. No dobrze, lekka przesada, ale wyraźnie czuć było szkockie powietrze. Mnóstwo walki, dużo fauli, wiele chaosu i przypadkowych akcji. Czyli, innymi słowy – pierwsza połowa meczu Aston Villi z Tottenhamem Hotspur. Na szczęście, w drugiej odsłonie spotkanie obie ekipy piłkarsko wróciły do Anglii.

Andre Villas-Boas podpalił się po remisie z Chelsea, przez co West Ham w poprzedniej kolejce oblał portugalskiego menedżera wielkim kubłem lodowatej wody. Stąd dziś to nieco bardziej defensywne ustawienie, z dwoma defensywnymi pomocnika. Z mało efektownym dla kibiców skutkiem. Tottenham co prawda miał przewagę, jeśli chodzi o kulturę gry i posiadanie piłki, ale to zrywy The Villans początkowo generowały większe zagrożenie. Dwukrotnie z daleka groźnie uderzał Weimann, raz do użycia refleksu Llorisa zmusił Ashley Westwood, który kilka minut wcześniej celniej trafił, ale nie w bramkę, a w nogę Lewisa Holtby’ego. W ekipie z Londynu brakowało Moussy Dembele i Christiana Eriskena. Sigurdsson, choć rozgrywał niezłe zawody, ma jednak nieco inną charakterystykę niż wspomniana dwójka.

Nudne 45 minut ożywiły dwa wydarzenia: trafienie sędziego liniowego racą (ciekawe, czy organy administracyjne hrabstwa West Midlands zamkną stadion) i nieudane dośrodkowanie Androsa Townsenda. Dośrodkowanie, które, z niemałą pomocą brada Guzana, zamieniło się w celny strzał.

Po przerwie nastąpiło pewne ożywienie, szczególnie po wejściu kontuzjowanego ostatnio Christiana Benteke. Czołg z Kinszasy dwoił się i troił, dryblował i strzelał, pokazywał się i walczył. Sił jednak starczyło na 10 minut. Kiedy minęły, wynik meczu ustalił Roberto Soldado. O dziwo, nie z karnego, jak dotąd miał w zwyczaju na Wyspach. Hiszpan pierw wygarnął piłkę obrońcy (!), by następnie wykorzystać świetne zgranie z klepki Paulinho. The Villans, z belgijskim napastnikiem na czele, zrezygnowało z marzeń o choćby remisie. Bliżej raczej było do podwyższenia prowadzenia Tottenhamu. Szanse na to miał głównie Townsend, który skopiował swoje uderzenie z meczu z Polską. Tym razem jednak futbolówka poleciała nad, a nie w poprzeczkę.

Zasłużenie, szczególnie za drugą połowę, Tottenham pokonał Aston Villę, awansując tym samym na piąte miejsce w tabeli.

Aston Villa – Tottenham 0:2
Townsend 31′ , Solado 69′

TOMASZ GADAJ

fot. Getty Images

Pin It