To jego obecność często decyduje o sukcesie. To on w najtrudniejszych momentach nie poddaje się i swoją postawą sprawia, że koledzy z drużyny znów zaczynają wierzyć w wygraną. Posiada on zestaw cech, które z miejsca czynią z niego lidera. Przed Wami nasz subiektywny ranking pięciu najwybitniejszych liderów w historii Premier League.
1. Roy Keane
Anegdot związanych z popularnych Irlandczykiem jest nieskończenie wiele. W swojej autobiografii Keane wspomina o tym, jak żałuje, że nie udało mu się potraktować Haalanda ostrzej. Charakterny pomocnik nie mógł przecież odpuścić zawodnikowi, który wykrzyczał mu w twarz, że udaje na boisku. Wówczas nie byłby sobą.Wyrok musiał zostać wykonany. A że Keane otrzymał w nagrodę kilka meczów zawieszenia to trudno. Było warto. Inaczej nie byłby sobą.
Ale Irlandczyk to nie tylko boiskowy zabijaka. To również człowiek, którego nadrzędnym celem jest zwycięstwo. Nieugięta wola, dążenie do sukcesu oraz boiskowe umiejętności sprawiły, że został wybrany piłkarzem sezonu 1999/2000 i był kluczowym elementem maszyny Fergusona, która zdobyła w 1999 roku mistrzostwo i Puchar Anglii oraz triumfowała w Lidze Mistrzów, mimo że na finałowe spotkanie Irlandczyk był zawieszony.
2. Patrick Vieira
Jedyny z piątki niebędący kapitanem i jedyny spoza Wysp. Był jednym z tych, którzy samą obecnością sprawiali, że zespół stać było na więcej. Pewny swoich umiejętności zarażał wiarą innych. To za jego czasów Arsenal pod wodzą Wengera odnosił największe sukcesy (TUTAJ czytaj o Arsenalu z sezonu 1997/98). Znamienne jest to, że od czasu jego odejścia można zaobserwować dwie rzeczy w drużynie z północnego Londynu. Pierwsza to brak lidera, który pociągnąłby za sobą cały zespół, druga to brak nowych trofeów.
Był typem, który daje z siebie wszystko w każdej sytuacji, a ja spostrzegłem, jaki wpływ na całą drużynę miało jego przybycie do nas. Dziś mam taki samu szacunek wobec niewielu piłkarzy. W jego grze była niebywała jakość (..)
Zlatan Ibrahimović o Patricku Vieirze
3. Tony Adams
Wychowanek, a zarazem legenda Arsenalu. Zasłynął z tego, że opaskę kapitańską otrzymał już w wieku 21 lat i jako jedyny nosił ją w trzech różnych dziesięcioleciach. Przez lata walczył z nałogiem, do którego w końcu, w 1996 roku się przyznał i co więcej – z którym zdołał wygrać, stając się jednym z największych bohaterów piłkarskiego świata, którzy przezwyciężyli swoje słabości.
Jednak nie byłoby sukcesu i narodzenia legendy Adamsa, gdyby nie postać Wengera. To dzięki wprowadzonym przez Francuza innowacjom żywieniowym Anglik mógł przez 20 sezonów występować w dorosłej kadrze ukochanego zespołu. To dzięki obecności nazywanego „Profesorem” menedżera, Adams znalazł w sobie potrzebną siłę (CZYTAJ TAKŻE: Czy to już koniec Wengera?).
4. John Terry
Twardy, nieustępliwy, waleczny. Pierwszy raz pojawił się na boisku z opaską na ramieniu 5 grudnia 2001 roku w ligowym spotkaniu przeciwko Charlton Athletic, gdy funkcję tę musiał pełnić z konieczności, a nie z racji wywalczonej w klubie pozycji.
Wszystko w jego życiu zmieniło się wraz z przybycie na Stamford Bridge Jose Mourinho. To Portugalczyk dostrzegł w 23-letnim wówczas obrońcy kandydata na kapitana budowanej przez niego drużyny. Charyzmatyczny Anglik był prawą ręką The Special One i mimo odejścia swojego ukochanego trenera, pozostał liderem The Blues nie raz i nie dwa podnosząc samą postawą swój zespół z kolan.
Trenerzy się zmieniali, klub prowadził aktywną politykę transferową, a on trwał. Nieważne, kto pojawił się na Stamford Bridge, musiał liczyć się ze zdaniem środkowego obrońcy. Kilku menedżerów myślało inaczej. Teraz w Londynie nikt o nich nie pamięta.
5. Steven Gerrard
Od początku swojej kariery związany z ukochanym klubem, którego już teraz jest legendą. W barwach The Reds zadebiutował 29 listopada 1998 roku w spotkaniu z Blackburn Rovers zastępując Veggarda Heggema, a na pierwsze sukcesy musiał czekać do roku 2001. Wtedy to, do indywidualnej nagrody za najlepszego młodego gracza Premier League dołożył pięć trofeów. Kapitanem został mając 23 lata.
Przez lata, mimo licznych namów ze strony Chelsea, pozostał wierny Liverpoolowi i to z nim odnosi większe i mniejsze triumfy. Wygrany finał Ligi Mistrzów w 2005 roku po fenomenalnym odrobieniu strat (TUTAJ czytaj więcej o niesamowitym finale Liverpool – Milan) , liczne indywidualne odznaczenia zdobywane zarówno w Anglii, jak i na świecie.
Teraz jest przywódcą zespołu, który pierwszy raz od 24 lat może zdobyć mistrzostwo Anglii. Jego reakcja po wygranym spotkaniu z Manchesterem City na Anfield najlepiej pokazuje to, jakim jest człowiekiem.