Po fatalnej pierwszej połowie w wykonaniu mistrzów Polski, po której Legia przegrywała z Walijczykami 0:1 (a mogła przegrywać nawet 0:2, lub 0:3 – warszawian ratował Dusana Kuciak i… słupek) w studiu TVP zastanawiano się co powinien zrobić szkoleniowiec. Wstrząsnąć zespołem? Może jakieś zmiany? – retorycznie pytali eksperci. Trener Legii wątpliwości nie miał, dokładnie wiedział co zrobi. Na boisko wprowadził dwóch graczy – Dominika Furmana i Michała Kucharczyka. I to oni rozstrzygnęli losy tego meczu. Pierwszy dzielił i rządził w środku pomocy, zaliczając przy tym asystę, ten drugi odwdzięczył się trenerowi bramką już po niespełna dwóch minutach spędzonych na boisku, by po kilku kolejnych dorzucić asystę, przy nieco przypadkowym golu Marka Saganowskiego. Ostatecznie warszawianie wygrali 3:1, choć po 45 minutach pachniało sensacją…
Bez pomysłu, zaangażowania i na stojąco – tak można scharakteryzować w kilku słowach grę legionistów w pierwszej połowie. Do tego doszedł fatalny błąd bramkarza Dusana Kuciaka, i Legia przegrywała do przerwy 0:1. Słabo spisywał się nowy nabytek mistrza Polski, Helio Pinto. Sposobem poruszania się i stylem gry przypominał nieco Rogera Guerreiro, niestety póki co, tego bez formy. Zresztą cała drużyna grała bardzo źle. Drugie 45 minut w wykonaniu to już inna bajka – szybko strzelona przez Kucharczyka bramka dodała wiatru w żagle legionistom, którzy już po jedenastu minutach drugiej połowy prowadzili 2:1 i właściwie… na tym mecz się zakończył. Legioniści dorzucili jeszcze bramkę Koseckiego i spokojnie kontrolowali przebieg spotkania.
Na pewno za wcześnie jeszcze, żeby ferować wyroki o tym czy Legia do Ligi Mistrzów się nadaje, czy nie. Kilka pierwszych wniosków, na gorąco – widać, że Dossa Junior, jeśli wyeliminuje głupie straty piłek, może być dużym wzmocnieniem. Stylem gry przypomina nieco, grającego niegdyś w Legii ulubieńca trybun, Moussę Ouattarę. Słabo zaprezentowali się Pinto, Dwaliszwili czy niewidoczny Miro Radović. Wawrzyniak, jak to ma już w zwyczaju, kilka razy dał się ograć jak dziecko. Zdecydowanymi bohaterami dwójka wprowadzonych w przerwie zawodników – Dominik Furman i Michał Kucharczyk. No i oczywiście Jan Urban. Nie popełnił tego samego błędu co Franciszek Smuda, podczas Euro 2012, gdy gra wyglądała fatalnie – szybko przeprowadził zmiany. Kluczowe dla wyniku i przede wszystkim stylu gry. Wielkie brawa dla trenera.
Czekamy na rewanż, a właściwie na losowanie trzeciej fazy eliminacji Ligi Mistrzów, bo nikt sobie chyba nie wyobraża, że legioniści przegrają trzema bramkami na własnym stadionie…
Jedno jest pewne – mimo zwycięstwa, jeszcze sporo pracy przed podopiecznymi Urbana.
JAKUB FILA
fot. TVP Sport