The Boys are back in Town

W poniedziałek Max Allegri wpadł do Milanello tylko na chwilę, pożegnać się z zawodnikami i pracownikami klubu. Drużynę przejmuje Clarence Seedorf, a jego sztab będzie złożony z dawnych mistrzów, którzy w koszulce Milanu sięgali po najwyższe laury. „Guess who just got back today? Them wild-eyed boys that had been away” – śpiewali w latach 70. członkowie Thin Lizzy.

CZYTAJ TAKŻE: Domenico Berardi – 19-latek, który zwolnił Allegriego

Po 1300 dniach Massimiliano Allegri pożegnał się z posadą trenera Milanu. Ze 178 meczów wygrał 91, zremisował 49 i przegrał 38, więc statystyki są znacznie lepsze niż gra jego drużyny w ostatnich miesiącach. 46-letni szkoleniowiec z Toskanii miał swoje wielkie momenty, jak mistrzostwo kraju zdobyte w pierwszym sezonie pracy, czy zdemolowanie 4:0 Arsenalu w Lidze Mistrzów. Tego nikt mu nie odbierze, choć przez ostatnie tygodnie kibice i piłkarze nawet nie łudzili się, że Allegri ma jeszcze jakikolwiek pomysł na tę drużynę. Miał trochę poprawić wyniki i dotrwać do końca wygasającego w czerwcu kontraktu. Siódma w tym sezonie porażka Rossonerich przyśpieszyła nowy projekt, którego autorem jest sam Silvio Berlusconi. Jak wszystkie pomysły byłego premiera Włoch, jest to plan brawurowy i szalenie ryzykowny. Kto miałby przywrócić Milan na dawne tory, jeśli nie ci, którzy grali w legendarnej drużynie?

Clarence Seedorf zakończył swoją półtoraroczną przygodę w Botafogo i już w środę stawił się na wezwanie ekscentrycznego patrona Milanu. Holender, który sięgał po Puchar Europy z trzema różnymi klubami, ma przywrócić Rossonerim dawny blask. Kojarzony z wysoką kulturą gry, nienaganną techniką i determinacją w dążeniu do zwycięstwa, były pomocnik postara się pomóc drużynie w odnalezieniu własnej tożsamości. Milan to od dłuższego czasu zespół bez kompletnie żadnego stylu. Ich problemy ciągną się od wiosny 2012, kiedy zdziesiątkowana drużyna grająca co kilka dni w innym składzie personalnym miała już tylko jeden cel: jak najszybciej podać piłkę do Zlatana, on już coś tam wymyśli. Skończyło się na tym, że po raz pierwszy od wielu lat drużyna z Ibrą w składzie nie zdobyła mistrzostwa kraju. W obecnej drużynie tylko Kaka prezentuje boiskową elegancję, kunszt techniczny i nastawienie godne prawdziwego czempiona. W końcu razem z Seedorfem wygrał Ligę Mistrzów. Cała reszta bardziej skupia się na modzie, luksusowym życiu i błyszczeniem w czerwono-czarnej koszulce, zamiast porządnie spocić trykot na treningu i dowieść swojej wartości na boisku. Tak sytuację opisał, jak zwykle celnie, Zvonimir Boban, kolejny piłkarz, który z Milanem sięgał po najcenniejsze klubowe trofeum. „Obecny Milan nie ma duszy. Tego zespołu przez godzinę nie było w ogóle na boisku” – grzmiał po ostatnim meczu Boban.

CZYTAJ TAKŻE: Gdzie Silvio nie może, tam Barbarę pośle

Holender zmieni przede wszystkim ustawienie na bardziej ofensywne. 4-2-3-1 z De Jongiem i Montolivo grającymi przed linią obrony ma sprawić, że piłka będzie szybciej krążyć w środku pola. Drużyna ma dominować rywali, do czego niezbędne będzie odblokowanie się pod względem mentalnym. Seedorf musi dotrzeć między innymi do Mario Balotellego i wydobyć z niepokornego Włocha to, co mieliśmy okazję oglądać choćby na Euro 2012, kiedy pogrążył Niemców. Lekceważące podejście do swoich obowiązków wykazuje również Robinho, który właściwie już półtora roku temu powinien zasilić Santos, ale nawet jego dawny klub nie chce wyłożyć na transfer więcej niż 4-5 milionów euro. Powrót etosu pracy wspomogą również asystenci Seedorfa, którymi od czerwca mają być Hernan Crespo i Jaap Stam, czyli ostatni facet, którego chciałby spotkać piłkarz spóźniony na trening. Crespo ma podnieść skuteczność napastników, którzy podziwiali ostatnio 19-latka z Sassuolo ładującego bramkę za bramką.

Clarence Seedorf niedawno dopiero ukończył pierwszy kurs trenerski, nie ma jeszcze licencji FIFA Pro i włoska federacja musiała w drodze wyjątku udzielić mu pozwolenia na prowadzenie Milanu. 37-latek wkracza tak naprawdę w ogromne bagno. Drużyna jest totalnie rozbita, piłkarze łapią kontuzje za kontuzją (Pazzini wrócił tylko na moment, żeby znów wypaść na dłuższy czas), klubowa kasa świeci pustkami, a kibice pamiętający złoty okres są bardzo wymagający. Wierchuszka klubu to trójca Berlusconi, jego córka Barbara i Adriano Galliani, który niedawno był jedną nogą poza Milanem. Każde z tej trójki ma inną wizję zarządzania, tylko chwilowo starają się nie wchodzić sobie w drogę. Seedorf liczy, że będzie motorem napędowym właściwych zmian i przyszłych sukcesów. Tylko dobre wyniki sprawią, że momentalnie przestanie być trenerskim żółtodziobem. Póki co, tchnął trochę życia w trybuny San Siro, gdzie powróciła nadzieja na lepsze jutro, nawet jeśli obecny sezon jest już przegrany. Trudno dziś orzekać jak wszystko się skończy, ale na pewno będzie ciekawie. „Wróciłem? Nigdy tak naprawdę nie odszedłem” – przekonuje z szerokim uśmiechem Seedorf.

HENRYK PISZCZEK

fot. sportekspres.com

Pin It