To będzie najsłabszy mistrz Anglii od czasów Ipswich…
Zastanawiającą tezę postawiła jakiś czas temu pisząca dla „Guardiana” Amy Lawrence. Znakomita dziennikarka stwierdziła, że o tytule w Premier League zdecydować mogła, odbyta jeszcze przed rozpoczęciem sezonu, długa telefoniczna rozmowa. Konwersacja była doniosła, bo o przenosinach Robina van Persiego na Old Trafford rozmawiali Arsene Wenger z Sir Aleksem Fergusonem.
- Mogę powiedzieć, że była to bardzo profesjonalna wymiana zdań. Szczegóły zdradzę innego dnia – przyznał później menedżer Arsenalu. Wenger wydał zgodę na odejście holenderskiego napastnika poprzez łącza telefoniczne. Dzisiaj, gdyby nie instynktowny ruch telefoniczny Fergusona, układ w tabeli Premier League wyglądać mógłby zupełnie inaczej.
W kolejnych miesiącach van Persie wywarł bowiem ogromny wpływ na postawę „Czerwonych Diabłów”. Jego pozycja i znaczenie w drużynie szkockiego menedżera od początku były bardzo wysokie. Ogromne obawy trenerskiego sztabu oraz kibiców Man Utd o zdrowie Holendra mówią zresztą same za siebie.
Idealnie dla van Persiego?
Kilka tygodni temu Ferguson ochoczo zadeklarował, że aktualnie dysponuje lepszym składem niż w sezonie 1998/99. Dla wnikliwych obserwatorów taka opinia może być trochę kontrowersyjna. Zespół Roya Keane’a, Davida Beckhama i Petera Schmeichela czynił bowiem większe wrażenie ze względu na charakterystyczny styl gry i charyzmatycznych piłkarzy. Większa była też wtedy spójność pomiędzy poszczególnymi formacjami oraz bardziej zrównoważony rozkład sił w drużynie.
W tym sezonie Manchester United traci najwięcej goli za kadencji Sir Alexa Fergusona. Wyliczono, że z angielskich mistrzów w historii gorszą średnią miała ostatnio drużyna… Ipswich w sezonie 1961-62. Z drugiej strony „Czerwone Diabły” mogą zakończyć rozgrywki jako jedna z najlepszych drużyn Premier League pod względem ostatecznej zdobyczy punktowej.
Czy wobec tego prawdą jest, jak twierdzi większość redakcji „Sky Sports”, że czynnikiem decydującym w walce o tytuł na Wyspach jest słaba dla „Czerwonych Diabłów” konkurencja?
Defensywa Fergusona w zestawieniu z tymi z poprzednich lat wygląda katastrofalnie. Drużyna jest natomiast ambitna, walcząca do końca i nie narzekając na brak szczęścia w ostatnich minutach. Decydująca jest obecność w linii ataku van Persiego, który dopiero na Old Trafford może wykorzystać wszystkie swoje walory. Najistotniejsze jednak, że potrafi nagle, niespodziewanie i w niekonwencjonalny sposób odmienić losy spotkania.
Przebija całą resztę?
Wszystko dzięki jego nieskończonej ilości pomysłów oraz wyobrażeń, w jaki sposób można przechytrzyć defensywę rywali. Strzały z dystansu, rzuty wolne, gole z bliskiej odległości i „podcinki”. Napastnik reprezentacji Holandii do tego wszystkiego jest niesamowicie wszechstronny. Co więcej, kapitalnie potrafi asystować, zaliczając szybkie oraz jednocześnie szalenie precyzyjne podania. A wszystkich zagrań dokonuje jakby z pamięci, instynktownie, nie rozglądając się długo za kolegami z drużyny.
- Van Persie czyni główną różnicę między najlepszymi drużynami w Anglii – szczerze przyznał menedżer Man City, Roberto Mancini. Arsene Wenger nie przestał komplementować swojego byłego podopiecznego nawet po transferze do największego rywala. – Nie widziałem jeszcze piłkarza, który tak dobrze grałby z pierwszej piłki, tak bardzo byłby utalentowany technicznie i przy tym tak inteligentnie poruszał się w polu karnym przeciwnika. Dzisiaj jest jasne, że Manchester United po przyjściu van Persiego zyskał nie tylko na skuteczności pod polem karnym, ale także pod wieloma innymi taktycznymi względami.
„Sportsmail” i Opta porównywały ostatnie sto występów w Premier League van Persiego z innymi znakomitymi napastnikami grającymi na Wyspach: Wayne’em Rooneyem, Fernando Torresem, Darrenem Bentem, Carlosem Tevezem oraz Jermainem Defoe. Były atakujący londyńczyków okazał się najlepszy nie tylko pod względem regularności strzelanych goli, ale także dokładnych podań, asyst i wykreowanych sytuacji podbramkowych. Żaden z wyżej wymienionych nie okazał się również na tyle wszechstronny, strzelając gole tak samo prawą, jak i lewą nogą.
Bliżej Złotej Piłki?
Ferguson przed sezonem nie pozwolił sobie na przegraną rywalizację na rynku transferowym. Pamiętał jak Manchester City sprzątnął mu sprzed nosa Samira Nasriego, a Chelsea wygrała wyścig o Edena Hazarda. Szkocki menedżer po ostatnich, pechowych rozgrywkach doskonale wiedział, że jakościowe wzmocnienie składu może okazać się fundamentalne.
W ostatnim czasie w kapitalnie formie znajduje się Michael Carrick. Jego opanowanie, dokładność rozegrania i w pewnych momentach powściągliwość w trakcie gry doskonale wpisują się w plany taktyczne Fergusona. Z drugiej strony zawodzi natomiast Wayne Rooney. Po spotkaniu z Realem Madryt na Santiago Bernabeu Steven Howard z „The Sun” zarzucił „Wazzie” słabą postawę w najważniejszych potyczkach klubu oraz reprezentacji.
- W 2004 roku myśleliśmy, że w naszym futbolu pojawiła się prawdziwa gwiazda. Co zrobił od tamtego momentu, żeby stać się napastnikiem najwyższej światowej klasy?
Dzisiaj absolutnie najlepszym piłkarzem w ekipie z Old Trafford jest Robin van Persie. Trenerzy oraz kibice czują, że mogą liczyć na niego w najważniejszych momentach. Przed holenderskim napastnikiem stoi teraz wielkie wyzwanie, czyli rewanżowa potyczka przeciwko Realowi Madryt. Pytanie, jak Holender wypadnie na tle Cristiano Ronaldo, kiedy nie będzie już, jak w pierwszym spotkaniu, obciążony zadaniami w defensywie?
Być może we wtorkowy wieczór w „Teatrze Marzeń” rozstrzygną się losy Złotej Piłki 2013. Pewne jest, że van Persiego przybliżył do niej ten jeden, instynktowny telefon Fergusona do Londynu…
JAROSŁAW BURDA
Pingback: Poniedziałkowy urodzaj. Efir, Jeleń i inni | Pod Pressingiem