W pierwszym meczu III rundy kwalifikacyjnej do Ligi Mistrzów Legia Warszawa w wyjazdowym meczu z Molde FK zremisowała 1:1. Mistrz Polski po raz kolejny zagrał beznadziejną pierwszą połowę, ale w końcowym rozrachunku kibice i piłkarze „Wojskowych” mogą być z wyniku zadowoleni.
Molde FK – Legia Warszawa 1:1
Chukwu 29’ − Dwalishwili 68’
***
W pierwszej połowie zespół mistrza prezentował się wręcz katastrofalnie. Pierwszą akcję legioniści przeprowadzili dopiero w 24.minucie, a pierwszy strzał – do tego niecelny – 120 sekund później. W dodatku gra defensywna podopiecznych trenera Jana Urbana wołała o pomstę do nieba. Tylko dzięki nieporadności piłkarzy Molde i interwencjom Kuciaka Legia do przerwy przegrywała jedną bramką. Zdobył ją w 29. minucie Daniel Chima Chukwu, który wykorzystał bierność obrońców i z ostrego kąta pokonał bezradnego Słowaka. Warszawianie popełniali mnóstwo błędów. Brylowali w tym Bereszyński oraz Furman. Młody pomocnik próbował kreować jakieś akcje, ale wszystko było duszone w zarodku.
Na drugą odsłonę meczy na boisku nie pojawił się już Marek Saganowski. W jego miejsce wszedł Henrik Ojamaa, który rozruszać miał grę Legii na skrzydłach. „Wojskowi” zaczęli dłużej utrzymywać się przy piłce. Ataki warszawskiej drużyny były nieco odważniejsze, ale w „tyłach” dalej było bardzo niepewnie. Molde stworzyło sobie kilka sytuacji, po których mogła paść druga bramka – na szczęście nie padła. Udało się za to strzelić mistrzowi Polski.
W 68. minucie Brzyski dośrodkował z lewej flanki, a w polu karnym znakomicie odnalazł się Dwalishwili i głową wpakował piłkę do siatki. W pierwszym momencie wydawało się, że Gruzin był na pozycji spalonej, ale chorągiewka sędziego liniowego nie powędrowała w górę. Sześć minut później Legia grała już w przewadze jednego zawodnika. Za niesportowe zachowanie żółtą kartkę otrzymał Gulbrandsen, a że miał na koncie już jedno „żółtko” – był to dla niego koniec gry w tym meczu.
Ostatni kwadrans pojedynku w norweskim Molde przebiegał pod dyktando Legii. „Wojskowi” non stop atakowali, ale mi przewagi na boisku nie zdołali wygrać tego spotkania. Podopieczni trenera Solskjaera w doliczonym czasie gry również mogli rozstrzygnąć ten pojedynek na swoją korzyść, ale Kuciak nie dał się pokonać drugi raz.
Z przebiegu meczu należy być jednak zadowolonym z wyniku. Piłkarze Jana Urbana tak naprawdę wyszli dopiero na drugie 45 minut, a bramka strzelona na wyjeździe będzie mieć decydujące znaczenie w końcowym rozrachunku.
fot. legia.com
Jakub Kowalewski