Szalona końcówka i zwycięstwo młodzieżówki! Obłędny Milik!

Tego meczu w żadnym momencie nie można było nazwać słabym. Był ciekawy od samego początku. Zobaczyliśmy sporo strzałów i sytuacji bramkowych. Starcie młodzieżowych reprezentacji Polski i Grecji oglądało się naprawdę przyjemnie. Jednak piłkarska uczta czekała nas na sam koniec. Po kolejnym blamażu dorosłej reprezentacji oczy polskiego świata futbolu zwrócone były na stadion przy ul. Kałuży i na poczynania podopiecznych Marcina Dorny. Młodzi Polacy na szczęście przykładu ze starszych kolegów nie wzięli i po pięknym meczu wywalczyli trzy punkty w starciu z Grecją wygrywając 3:1 po hat-tricku Milika.

Usposobienie taktyczne reprezentacji Marcina Dorny w tym meczu było dokładnie takie, do jakiego przyzwyczaił nas młody szkoleniowiec od samego początku swojej pracy z tym zespołem. Dwaj defensywni pomocnicy mają harować w defensywie i przede wszystkim myśleć o grze z tyłu, tak aby kwartet ofensywny mógł swobodnie operować z przodu bez zmartwień o asekurację. W kadrze U-21 mamy jednak ten komfort, że obaj ci środkowi pomocnicy przy dużej dojrzałości w grze defensywnej prezentują również spory potencjał ofensywny. Dlatego mecz wyglądał tak jak wyglądał. Polacy prowadzili grę, a szczególnie w  pierwszym kwadransie drugiej połowy Grecy mieli niewiele do powiedzenia. Szczególnie imponowało zgranie i dojrzałość gry wspomnianego kwartetu ofensywnego, któremu Chrapek z Furmanem stworzyli duży komfort gry zabezpieczając tył. Niemal jak w wyścigu kolarskim, Pawłowski, Zieliński i Wszołek wymieniali się pozycją lidera biorącego na swoje barki odpowiedzialność za piłkę i ciężar gry. Żaden z nich nie bał się dryblingów i nie obawiał się podejmować trudnych decyzji. Milik swoją cegiełkę też dorzucił, bo świetnie się pokazywał, dochodził do pozycji strzeleckich i dużo pomagał kolegom w rozegraniu, nie zapominając przy tym wypełnić swoich obowiązków jako napastnika – zdobył przepięknego hat-tricka, zapewniając drużynie zwycięstwo.

Pierwsza połowa spotkania była bardzo wyrównana. Gdyby mecz zakończył się po czterdziestu pięciu minutach, bezbramkowy remis byłby najbardziej sprawiedliwym wynikiem. Podopieczni Dorny prowadzili grę i często tworzyli zagrożenie pod bramką Greków, jednak goście odpowiadali równie groźnymi, choć nieco rzadszymi kontrami. Dobrze obraz gry w pierwszej części meczu oddaje statystyka strzałów: Polska 8/0, Grecja 4/4. Z kolei druga połowa była ucztą dla kibiców futbolu. Znaczna jej część przebiegała pod pełną kontrolą Polaków i nic nie wskazywało na tak szaloną końcówkę jaką nam zaserwowali zawodnicy na stadionie Cracovii w ten wtorkowy wieczór. Najpierw, po okresie świetnej gry Polaków wynik meczu i swój worek z bramkami otworzył Arek Milik. Asystę przy tym trafieniu zaliczył Rafał Janicki oddając niecelny, płaski strzał z pola karnego, który powędrował niemal wzdłuż linii bramkowej. Napastnik Augsburga intuicyjnie ruszył do tej piłki i wpakował ją do pustej bramki.

Grecy po stracie bramki próbowali się otrząsnąć i pociągnąć do przodu, ale zgasił ich znowu Milik podwyższając prowadzenie Polaków na 2:0. Po stracie Greków świetną piłkę na kontrę otrzymał Mateusz Lewandowski i z dwudziestu metrów huknął w stronę słupka bramki Dioudisa. Bramkarz Greków wyciągnął się jednak jak struna i sparował piłkę do boku. Tam czyhał już napastnik Augsburga aby bezpańską piłkę wpakować do siatki.

Emocje w tym meczu miały się jednak dopiero zacząć. Wydawało się, że Polacy mają już mecz pod kontrolą i spokojnie dowiozą dwubramkowe zwycięstwo do końca meczu, jednak na pięć minut przed końcem Nikos Karelis pokonał z ostrego kąta Kubę Szumskiego i przywrócił swojej drużynie wiarę w sukces. Chwilę potem po zamieszaniu w polu karnym rosyjski sędzia Meshkov wskazał na jedenasty metr przed bramką Polaków. Grecy oszaleli z radości. Podobnie jak z resztą ja, byli pewni, że remis mają już w kieszeni. Jednak los bywa przewrotny – do piłki podszedł kapitan gości – Patouridis i… posłał piłkę daleko w trybuny. A stare piłkarskie porzekadło głosi: niewykorzystane sytuacje się mszczą. I tym razem nie omieszkały tego uczynić. Parędziesiąt sekund później piłkę przed polem karnym Greków dostaje rewelacyjny tego wieczora Milik. Poprawia futbolówkę i oddaje przepiękny, soczysty strzał pod poprzeczkę pieczętując zwycięstwo Polaków swoim hat-trickiem.

Chciałbym… Naprawdę chciałbym zganić tych chłopaków. Sami, na własne życzenie narobili sobie w końcówce kwasu. Jedynie łut szczęścia zadecydował, że ten mecz nie zakończył się żenującym remisem. Przez większość meczu Polacy grali odpowiedzialnie w obronie i nie dopuszczali Greków pod bramkę Szumskiego. Jednak dwa głupie błędy mogły podopiecznych Dorny kosztować dwa ważne punkty i powinniśmy ich za to solidnie zbesztać. Problem polega jednak na tym, że gdy przypomnę sobie jak suszyłem zęby patrząc na niektóre, wręcz wirtuozerskie akcje naszych młodzieżowców w tym meczu, jak w duchu cieszyłem się z tej widocznej gołym okiem przyjaźni między nimi i jakie piękny mecz miałem okazję obejrzeć dzięki tej grupce młodych grajków, nie jestem w stanie napisać o nich złego słowa. Chociaż, prawie stracili pewne zwycięstwo, stworzyli niesamowitą dramaturgię i na koniec i tak zapewnili sobie dwubramkową wygraną. Nie oszukujmy się – nie ma co oczekiwać takiego meczu w wykonaniu seniorskiej kadry, dlatego tym bardziej nie mam serca napisać o drużynie Marcina Dorny ani jednego negatywnego zdania.

Po prostu wam dziękuję chłopaki!

Polska U-21 3:1 Grecja U-21

1:0 Milik 61′

2:0 Milik 71′

2:1 Karelis 85′

3:1 Milik 93′

MICHAŁ SIWEK

fot. www.wprzerwie.pl

Pin It