Z Sylwestrem Czereszewskim, byłym piłkarzem m.in. Legii Warszawa oraz 23-krotnym reprezentantem Polski porozmawialiśmy chwilę przed dzisiejszym meczem ekipy Adama Nawałki ze Słowacją.
***
Uważa pan, że Adam Nawałka jest na tyle charyzmatyczną postacią, by przejąć rolę bezwzględnego lidera reprezentacji?
Adam Nawałka jest jedynym trenerem z ekstraklasy, który może coś zmienić w grze kadry. Jestem przekonany, że nie pozwoli, by piłkarze wychodzili na boisko i grali na pół gwizdka. Jego domeną jest rygor i zaangażowanie, z tego słynął podczas pracy w Górniku i liczę, że reprezentacja pod jego wodzą pokaże się właśnie z tej strony, nawet w meczach towarzyskich.
Stawia więc go pan wyżej od Waldemara Fornalika?
Waldemar Fornalik jest innym typem trenera, bardziej spokojnym, cichym. Zarówno na konferencjach prasowych, jak i na ławce trenerskiej. Jasne, tacy szkoleniowcy też osiągają sukcesy, ale moim zdaniem, Nawałka przewyższa go właśnie charyzmą. Bo warsztat obaj mają raczej podobny.
No, i Nawałka cieszy się też dużo większym zaufaniem. Po dość kontrowersyjnych powołaniach, głosy krytyki na jego temat można było policzyć na palcach jednej ręki. A jak pan zapatruje się na pierwszych wybrańców AN?
To, że trener Nawałka powołał kilku piłkarzy z Górnika jest zrozumiałe, w końcu zna ich od kilku lat i wie o nich więcej od nas. Podobnie jest z resztą piłkarzy z ekstraklasy. Z pewnością nie wszyscy z nich wypalą, ale miejmy nadzieję, że choćby dwóch czy trzech z nich zakotwiczy w kadrze na dłużej. Trener Fornalik operował praktycznie tym samym składem i ustawieniem, co trener Smuda. Nie zmieniło się to nawet pod koniec eliminacji w meczach z Ukrainą i Anglią, gdzie za Robertem Lewandowskim była bardzo duża dziura.
No dobrze, ale nie sądzi pan, że zamiast Krzysztofa Mączyńskiego w kadrze powinno się znaleźć miejsce dla któregoś z pomocników na co dzień regularnie grających za granicą? Mam tu na myśli Eugena Polanskiego czy Janusza Gola.
Mnie się wydaje, że do końca roku będziemy mieli okres luzu, trener po prostu chce sprawdzić każdego, kto jego zdaniem zasłużył na miejsce w kadrze. Na innych zawodników z pewnością też przyjdzie czas.
Liczy pan, że już dziś zobaczymy poprawę w jakości gry reprezentacji? Czy może na efekty pracy Nawałki jest jeszcze za wcześnie?
Powszechnie utarło się powiedzenie, że piłkarze muszą się zgrać, ale to jest reprezentacja, tu wyselekcjonowani są najlepsi zawodnicy i muszą być przygotowani do gry na sto procent. Ja dziś jestem optymistą, liczę, że kadra zagra jak Górnik Zabrze, to znaczy bardzo agresywnie, bardzo wysoko, ze skutecznym pressingiem. Liczę też na wsparcie Roberta Lewandowskiego i uważną grę w okolicach własnego pola karnego.
Mówi się, że Adam Nawałka zechce stosować w kadrze ustawienie 4-4-2. Uważa pan, że to dobry pomysł?
W meczu ze Słowacją może i to się sprawdzić, ale w spotkaniach z lepszymi zespołami, Robert Lewandowski będzie raczej biegać osamotniony z przodu. Nie sądzę, by było nas stać na grę z dwoma wysuniętymi napastnikami.
A opcja z cofniętym Lewandowskim i na szpicy np. Artur Sobiech, który aktualnie jest kontuzjowany?
Lewandowski ma tę smykałkę, by się cofnąć i trochę porozgrywać piłkę, robi to nawet w Dortmundzie, ale naszym głównym problemem w kadrze jest skuteczność. Dlatego myślę, że z przodu najbardziej potrzebujemy właśnie „Lewego”.
Rozmawiał WIKTOR DYNDA
fot.sport.wm.pl