Świetne wejście Hofmanna, męczarnie BVB

Przed rozpoczęciem spotkania mówiono o pogromie, a przynajmniej łatwym zwycięstwie nad beniaminkiem Bundesligi – drużyną Eintrachtu Brunszwik. Borussia wygrała ten mecz, ale była w niezłych opałach. Okazało się, że zespół, który dysponuje nieporównywalnie mniejszym potencjałem, zdołał narobić faworytowi sporo problemów.

***

Od pierwszej minuty na murawę wybiegli nowi piłkarze Borussii – Aubameyang i debiutujący w Bundeslidze Henrich Mchitarjan. Ustawienie 4-2-3-1, ale najbardziej widoczny był brak Ilkaya Gündoğana, który jest wyłączony z gry na okres dwóch tygodni. Odstępy pomiędzy formacjami w niektórych momentach były zbyt duże. Nie był to mecz Nuriego Sahina, mającego zastąpić właśnie Gündoğana. Trener Brunszwiku – Torsten Lieberknecht postanowił postawić na zdecydowaną defensywę, co w całej sytuacji wydaje się bardzo logiczne. Już od początku goście cofnęli się i wyczekiwali na błąd rywali. Bardzo ostro grał Caligiuri, a w ślad za nim poszli jego koledzy z drużyny. Taktyka Lieberknechta przynosiła skutek, bo o ile Borussia atakowała w pierwszych 15 minutach, tak potem oddali pole piłkarzom Brunszwiku, którzy pod koniec pierwszej połowy mogli objąć prowadzenie, ale zimnej krwi nie zachował Jackson. Do przerwy wynik brzmiał 0:0, co kibice przyjęli niezbyt dobrze.

Mimo niekorzystnego wyniku, trener Jürgen Klopp nie zdecydował się na zmiany w przerwie. Druga połowa to dalsze bicie głową w mur. Piłkarze BVB atakowali z coraz większym animuszem, ale w dalszym ciągu bez efektu. Wszystko zmieniło się w 65. minucie, kiedy sytuacje były coraz bardziej klarowne. Dortmundczykom pomogła zmiana pięć minut wcześniej – Marco Reus zastąpił Jakuba Błaszczykowskiego, choć Kuba prezentował się dużo lepiej od Aubameyanga, który grał na lewym skrzydle. Swoje sytuacje mieli Mchitarjan, Reus, Lewandowski, ale  największą szansę na strzelenie bramki miał Aubameyang, który przeniósł piłkę ponad poprzeczką z bliskiej odległości. Krótko po tej sytuacji, Gabończyka zmienił Jonas Hofmann, czyli jeden z młodych wilków ekipy z Dortmundu. Decyzja Kloppa o wpuszczeniu młodego pomocnika była kluczowa dla późniejszego przebiegu meczu. Hofmann najpierw strzelił bramkę na 1:0, a potem wywalczył rzut karny, po którym Marco Reus podwyższył wynik na 2:0. W końcówce drużyna Brunszwiku atakowała już dużo śmielej. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę głową strącił Kevin Kratz, ale ta odbiła się od Lewandowskiego i wpadła do bramki Romana Weidenfellera. Czy to był samobój? Rzecz sporna. Ostateczny wynik 2:1 – wynik wymęczony w prawdziwych bólach, nie zmienia faktu, że Borussia Dortmund zdecydowanie w tym meczu dominowała. Gdyby nie bramkarz – Daniel Davari, raczej Borussia nie miałaby problemów.

Dla FootBaru komentuje:

Trener Lieberknecht wykonał kawał dobrej roboty. Jego taktyka przyniosła skutek, bo Brunszwik mógł ten mecz zremisować. Borussia Dortmund dopiero szlifuje formę, ale widać braki. Zawiódł trochę Aubameyang, a Mchitarjan też nie grał wybitnie. Oni raczej potrzebują jeszcze trochę czasu, żeby zgrać się z drużyną. Zdecydowanie brakowało Gündoğana. Borussia dominowała i wygrała zasłużenie ten mecz.

Radosław Gilewicz, komentator Eurosport2

Ostatni akapit należy poświęcić Jonasowi Hofmannowi, bo Klopp wpuścił młodego piłkarza w kryzysowym momencie i zdecydowanie mu się to opłaciło. Już w meczach towarzyskich widać było, że Hofmann ma kawał umiejętności. To dzięki niemu Borussia wygrała arcytrudny mecz. Młody Niemiec zasługuje na podstawowy skład, choć konkurencja wielka. Ale cóż, to już jest zmartwienie Jürgena Kloppa.

KAMIL ROGÓLSKI

Pin It