Skandal w Weronie, rozczarowanie w Neapolu, niepewność w Mediolanie i zachwyt w Rzymie. Serwujemy spaghetti!
***
Piłkarze Sassuolo wrócili z długiej podróży. Awansując do Serie A myśleli, że dostali się do raju. Po czterech kolejkach raczej czuli się jak w piekle. Zero punktów, jeden strzelony gol, piętnaście straconych. Kiedy w niedzielę Inter wpakował im siedem bramek, wszyscy w Neapolu zastanawiali się czy podopiecznych Beniteza stać na dwucyfrówkę. „Jestem wojownikiem i będę walczył do samego końca, a moi piłkarze zrobią to samo” – mówił trener Di Francesco, ale nikt nie brał go na poważnie. Beniaminek przyjechał na San Paolo jak na ścięcie, ale głowy jednak nie stracił. Sassuolo zdołało na trafienie Dzemailiego odpowiedzieć bramką Zazy i demonstrując dobrą organizację w tyłach wywalczyło swój pierwszy punkt na jednym z najgorętszych stadionów we Włoszech. „Przecież wiadomo, że nie wygramy wszystkich meczów” – Benitez nie silił się po meczu na wyrafinowane wymówki.
***
Milan postanowił nie odwoływać się od zawieszenia Mario Balotellego za zwyzywanie sędziego po ostatnim gwizdku w meczu z Napoli. La Gazzetta dello Sport doniosła, że niepokorny Włoch groził arbitrowi śmiercią. „Mario musi w końcu dorosnąć” – skomentował Allegri, który nie mógł skorzystać ze swojego napastnika we wczorajszym starciu w Bolonii. Gospodarze prowadzili do ostatnich minut 3:1, ale Rossoneri znów wrzucili wyższy bieg na samą końcówkę, by po golach Robinho i Abate uratować punkt. Mediolańczycy zaliczają kolejny bardzo słaby początek sezonu i jeśli Allegri czegoś nie zrobi, zrobią to za niego Berlusconi z Gallianim. Warto odnotować dwie bramki Diego Laxalta, młodego Urugwajczyka wypożyczonego do Bologni z Interu.
***
Po męczarniach z Hellas, Juventus męczył się niemiłosiernie z drugą drużyną z Werony w Serie A, Chievo. Nie popisał się Gianluigi Buffon, po którego gafach gospodarze zdobyli dwie bramki, ale arbiter drugiej nie uznał z powodu rzekomego spalonego. Jak pokazały powtórki, sędzia liniowy przyćmił swoim błędem Buffona sygnalizując spalonego zawodnika, który nie brał udziału w całej akcji, prawdopodobnie myląc go ze strzelcem gola Alberto Paloschim. Nieszczęścia chodzą parami, więc gospodarze ostatecznie mecz przegrali po samobójczej bramce jednego z obrońców. Warto odnotować fakt, że przedstawiciele Chievo pokazali klasę odcinając się od tych kontrowersji. „Każdy może się pomylić, nie ma co zwalać winy na sędziego” – powiedział Sannino, a prezydent klubu udał się do szatni i mniej więcej to samo przekazał liniowemu. Trudno uwierzyć, że w dzisiejszych czasach kogoś stać na taki gest.
***
Po dwóch fatalnych sezonach pod wodzą Luisa Enrique i Zdenka Zemana, Rudi Garcia wydaje się być wysłannikiem niebios dla wystawionych na ciężką próbę kibiców Romy. Rzymianie rozpoczęli rozgrywki od pięciu zwycięstw i wczoraj zostali samodzielnym liderem tabeli. Na solidną porcję braw zasłużył Mehdi Benatia. Środkowy obrońca wbiegł z piłką w pole karne rywala, został sfaulowany i już leżąc na murawie zdołał posłać piłkę obok bramkarza. Jedni zastanawiają się kiedy skończy się miesiąc miodowy Garcii i klubu z Wiecznego Miasta, inni odpowiadają, że raczej nie tak szybko.
***
Nasz makaron zakończy za to szalony mecz Parmy z Atalantą, w którym padło siedem goli. Właściwie nie ma co pisać, po prostu trzeba to zobaczyć. Serie A już dawno przestała być ligą nastawioną na defensywę. Ostatnio odkurzonych zostało kilka rekordów dotyczących bramek na kolejkę i cały sezon.