Spaghetti. Kaka wraca do Mediolanu, Wolski ciągle statystą we Florencji

spaghetti

Kaka wraca do Mediolanu, Inter notuje najlepszy start od 10 lat, a Weszło analizuje sytuację Wolskiego we Fiorentinie. Zapraszamy na spaghetti!

***

Nie ten sam Kaka powraca do innego już Milanu. I choć minione cztery sezony były dla Brazylijczyka koszmarne, w Mediolanie czas się dla niego zatrzymał i wciąż jest zdobywcą Złotej Piłki. Jedni mówią „stara miłość nie rdzewieje”, drudzy postrzegają to raczej jako „małżeństwo z rozsądku”. Brazylijczyk spróbował tego wymarzonego, lepszego świata i wraca z podkulonym ogonem do klubu, który pomimo 65 milionów euro smucił się z powodu jego sprzedaży. „Będą inni” – pocieszali się fani Rossonerich, ale w ciągu tych czterech lat nikt nawet nie zbliżył się do wielkiego Kaki. Sam Ricardo Izecson dos Santos Leite staje przed trudnym wyzwaniem dorównania najlepszym pomocnikom podwieszonym za napastnikami, choćby w Serie A nie będzie łatwo (Hamsik rozpoczął sezon od czterech bramek w dwóch meczach – „Jeśli Ozil kosztuje 50 milionów, ile kosztuje Hamsik?” – pyta w ostatnim wywiadzie Antonio Conte). Milan i Brazylijczyk są na siebie zdani. Oni potrzebowali głośnego nazwiska po trzech miesiącach posuchy, w której nawet Keisuke Honda nie przeniósł się na San Siro. On musi udowodnić, że potrafi wpłynąć nie tylko na wzrost sprzedaży koszulek i wysokość kontraktów reklamowych.

***

Po drugiej stronie Mediolanu euforia statystyków. Inter czekał całych dziesięć lat na sześć punktów w dwóch pierwszych kolejkach ligowych. Zwycięstwa z Genoą i Catanią cieszą tym bardziej, że obyły się bez utraty bramki, co jak na drużynę, która była w poprzednich rozgrywkach druga pod względem straconych goli (57), jest znaczącym osiągnięciem. Nerazzurri pod wodzą Waltera Mazzarriego pewnej części ciała nie urywają, ale jak zauważyło grono ekspertów i trenerów, szybko nauczyli się skutecznej obrony, z której słynie były szkoleniowiec Napoli.

***

Odkąd kilku Polaków przeniosło się do Serie A, rodzime media coraz śmielej donoszą o ich losach we Włoszech. Weszło.com pokusiło się o analizę sytuacji Rafała Wolskiego i nie byłoby w tym niczego nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że lepszej analizy dokonać mógłby średnio rozgarnięty użytkownik internetu odpowiednio wykorzystujący zasoby takich portali jak WhoScored.com, FourFourTwo.com, czy ZonalMarking.net, o obejrzeniu choćby jednego meczu Fiorentiny nie wspominając. Tekst zaczyna się od mocnego uderzenia, otóż dowiadujemy się, że wejście Wolskiego na 30 minut w ostatnim meczu poprzedniego sezonu wygrywanym 5:0 z drużyną żegnającą się z najwyższą klasą rozgrywkową, zwiastowało oderwanie się od ławki rezerwowych młodego Polaka. Aż dziw, że autor tekstu nie wysnuł podobnych wniosków z wejścia na boisko Cristiano Lupatellego, 35-letniego bramkarza, który podobnie jak Wolski zaliczył swój pierwszy i ostatni występ w sezonie. Ale jeśli jeszcze jakoś się trzymamy, to dalej możemy przeczytać, że sytuację Polaka skomplikowało wykupienie Juana Cuadrado, który był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym, na swojej pozycji w całej lidze i wykupienie drugiej połowy jego karty było uznawane za formalność od dobrych kilku miesięcy, oraz „wystawiany coraz częściej na lewym skrzydle kapitan zespołu Manuel Pasqual”. Pasqual przez trzy ostatnie lata rozegrał ponad 100 meczów w wyjściowym składzie, jest kapitanem tej drużyny i lewym obrońcą, którego przejście na lewe skrzydło jest naturalnym następstwem przejścia Montelli na 3-5-2. Kto miałby tam grać, jeśli nie on? Wolski? Sytuacja Rafała Wolskiego była bardzo trudna tuż po podpisaniu kontraktu z florenckim klubem. Brak jego nazwiska na liście zawodników zgłoszonych do Ligi Europy jest wyraźnym sygnałem, że Fiorentina zamierza potraktować te rozgrywki poważnie, a nie ogrywać w ich trakcie piłkarzy, którzy normalnie są na samym końcu kolejki do wejścia na boisko… jak właśnie Wolski.

Aby całość wyglądała jeszcze bardziej fachowo, uraczono nas małą tabelką ze statystykami pomocników „Fiołków”. Klasyczne: mecze/bramki/asysty, gdzie jako „mecz” liczy się każde wejście na boisko, więc Matias Fernandez, który 9 razy wybiegł w pierwszym składzie i zaliczył blisko 1000 minut na murawie, ma obok swojego nazwiska 22 „mecze”. Nawet Dariusz Szpakowski ma dokładniejsze informacje (prosto z Tygodnika Kibica).

***

Nie tylko Kaką żyły włoskie media (i dziesiątki dyrektorów zgromadzonych na ostatnie godziny okna transferowego w mediolańskim Ata Hotel). Uknuto sprytny plan wymiany napastników między Juventusem, Roma i Genoą. Marco Borriello miał przenieść się do Genoi, tym samym zwalniając miejsce w Rzymie dla Fabio Quagliarelli, którego w Turynie zastąpić miał Alberto Gilardino. Dlaczego cały deal upadł? Borriello zarabia w Romie 4 miliony euro, na co nie mogła pozwolić sobie najbiedniejsza z tego grona Genoa, więc rzymianie musieliby oprócz wyłożenia 8 milionów euro na transfer definitywny Quagliarelli, dopłacać jeszcze do jego pensji w nowym klubie. Jak można się domyślić, nieszczególnie im to pasowało i cały misterny plan wziął w łeb. W dodatku kiedy na dwie godziny przed transferowym deadline próbowano ostatni raz dojść do porozumienia, Antonio Conte zadzwonił do przedstawicieli Juve i poprosił o wycofanie Quagliarelli z tej transakcji. Jak to w piłce, wszyscy trzej chcieli zmienić klub, na przeszkodzie stanęły pieniądze, więc teraz wszyscy trzej są niezmiernie zadowoleni, że pozostali u obecnych pracodawców.

***

Mniej zadowoleni są działacze Lazio, którzy mieli już praktycznie dogadany transfer Buraka Yilmaza, ale jak później poinformował dyrektor sportowy klubu, agent tureckiego super-snajpera nagle zażyczył sobie dwóch milionów euro za domknięcie transakcji. Nie jest łatwo w dzisiejszych realiach rynkowych, zwłaszcza jeśli liczysz każdy grosz. Lazio znów będzie polegać na nieśmiertelnym Miro Klose.

Pin It

  • deter

    troszke za dlugie zdania, nie rozumiem kompletnie newsa o Wolskim.