Smuda stałym bywalcem krakowskiej biblioteki!

Przypadkiem spotkaliśmy wczoraj starą znajomą, która – jak się okazało – od czterech lat pracuje w Publicznej Bibliotece w Krakowie, gdzie stałym bywalcem jest… Franciszek Smuda! „Franz” i biblioteka – też nie dowierzaliśmy. A jednak – pozory mylą. Usiedliśmy razem przy kawie i opowiedziała nam trochę o wizytach byłego selekcjonera w krakowskiej wypożyczalni…

– Przez te cztery lata widziałam go może z sześć razy, ale inne panie bibliotekarki, te z dłuższym stażem, są w nim wręcz zakochane! – zaczyna swoją opowieść nasza sympatyczna koleżanka, Kasia Górecka. – Kiedyś przychodził do nas podobno częściej, specjalnie dla niego koleżanki zamawiały wszystkie książki sportowe tuż po premierze. Często wpadał ot tak, na kawkę – wszystko przez panią Basię, której niestety nie miałam okazji poznać, a z którą złapał podobno szczególny kontakt. Znam ją tylko z opowiadań. Zatrudniono mnie na jej miejsce.

Mimo to do dziś często do nas zagląda a na pamiątkę oprawiłyśmy w ramkę zdjęcie pana Franka z panią Basią. Pewnie chcesz wiedzieć, co wypożycza? Ostatnio coś tam o Kazimierzu Górskim. Częściej przychodzi po książki dla żony, która gustuje raczej w romansidłach typu „Ja wam pokażę” Katarzyny Grocholi.

Kiedyś przyszedł do nas i pytał, co to jest ta matura i czego musiałby się nauczyć. Źle się czuł z tą nagonką na niego. Wiedział, że ta matura nie jest mu do niczego potrzebna, ale chciał ją zrobić, żeby udowodnić wszystkim, że jednak coś potrafi. To niezwykle ambitny człowiek! Wytłumaczyłam mu, że trzeba zdać trzy podstawowe przedmioty i jeden dodatkowy, do tego egzaminy ustne. Z językiem miało nie być żadnego problemu – wiadomo, że pan Franek perfekcyjnie mówi po niemiecku. Ustaliliśmy, że z przedmiotów dodatkowych najłatwiej będzie mu zdać geografię. Wydrukowałam mu próbny arkusz i miał go zrobić na spokojnie w domu. Z szacunku dla Pana Franka nie podam jego wyniku. Wiadomo, po tylu latach miał prawo wszystkiego zapomnieć.

- Pewnie na mapie konturowej zamiast „Rosja” wpisał „ZSRR” – śmiejemy się.
- Zaraz, zaraz. Skąd wiedziałeś?

Podałam mu także listę lektur, jakie trzeba przeczytać do matury. Przeraził się. To bardzo zapracowany człowiek, wiadomo, że nie ma czasu na czytanie cegieł po 600 stron. Z tego powodu też zrezygnował. Mam nadzieję, że kiedy będzie miał jednak trochę więcej czasu, zgłosi się do nas i razem przygotujemy się do tej matury. Udałoby mu się, wierzę. To przecież nie jest głupi facet.

Trochę wcześniej pytał nas jeszcze o jakieś „poradniki konferencyjne”. My nie bardzo wiedziałyśmy, o co mu chodzi. W końcu szczerze się przyznał – chociaż kombinował na sto sposobów, żeby tylko tego nie powiedzieć – że chce poczytać o zachowaniu się przed kamerą, bo ma z tym problem. Mój znajomy jest specjalistą od PR. Zaproponowałam, żeby się może spotkali, porozmawiali. Pan Franek odparł, że… nie będzie rozmawiał z żadnymi piraniami. Dałam mu jakieś poradniki dotyczące mowy ciała, które przy oddaniu skomentował: – Łapami to niech bokserzy machają. Siedem stron, więcej nie dałem rady.

Cały pan Franek. Ma specyficzny humor, ale… nie rozumiem, jak ten… jak mu tam? Januszewski?

– Tomaszewski – pomagamy.

– No, jak on mógł powiedzieć o Smudzie, że jest prostakiem? OK, ma baaardzo osobliwy język, ale to w gruncie rzeczy bardzo kulturalny i szarmancki facet. Nie wiem czy ci to mogę powiedzieć, bo pani Gosia (żona Smudy – red.) pewnie mnie zabije (śmiech). Dobra – a co tam! – zaryzykuję. Pan Franek to urodzony kobieciarz! Tak, tak!

Kiedy się przefarbowałam na blond, pan Franek ciągle opowiadał kawały o blondynkach! Zawsze przed przyjściem do nas miał przygotowaną jakąś docinkę. Oczywiście wszystko w granicach dobrego smaku. Czy pamiętam jakiś konkretny żart? Hm… O, wiem. Kiedyś pan Franek się mnie spytał czy wiem, co to jest blondynka pod prysznicem. Nie wiesz? Czysta głupota!

Nie obrażam się, to facet z dużą klasą. Ale też mu się odgryzałam. Kiedy przyszedł do nas w sierpniu i spytał, co słychać, wypaliłam: – bez zmian! Ostatnio coś dawno go nie było. Wyjechał chyba trenować do Niemiec, tak?

– Właśnie spada z ligi, niedługo powinien wrócić – wyjaśniamy.

– To dobrze. Z tego, co pamiętam, nie oddał jeszcze dwóch książek (śmiech).

Wysłuchał JAKUB BIAŁEK

Pin It

  • bananowiec

    Smuda w bibliotece hahahahahahaha to jak Kręcina na izbie wytrzeźwień albo Lato u fryzjera-stylisty hahahaha

  • osoba

    haha, nie wierze! Dyzma!

  • Wieprzu

    dobrze, że Smuda nie ma dzieci. wyobrażacie sobie jakby musiał wytłumaczyć im zadanie z matematyki? :D

    • http://twitter.com/MateuszKaro Mateusz Karoń

      Z matematyki tak, ale zależy jaki dział. Jeśli logika, to w głowie nauczyciela mamy zbiór pusty :)

  • Doktor Zło

    Podobnież widać Smude, w którymś ujęciu w American pie ‚Księga miłości’ jak siedzi i czyta…