Śląsk Wrocław zaledwie zremisował 2:2 z Rudarem Pljevlja, w rewanżowym spotkaniu II rundy kwalifikacji Ligi Europejskiej.
W Podgoricy oglądaliśmy bardzo słaby mecz. Upał o którym co pięć minut wspominali Bożydar Iwanow i Roman Kołtoń wyraźnie dawał się we znaki piłkarzom, którzy niechętni byli do forsowania tempa gry. W pierwszej połowie wydarzenia meczowe kontrolował Śląsk, który stworzył kilka niezłych okazji. Często egzekutorem tych sytuacji był Dalibor Stevanović, więc akurat te kończyły się tak jak można przewidzieć – piłka lądowała dziesięć metrów od bramki albo bramkarz rywali dostawał podanie zamiast strzału.
Na przestrzeni trzech minut – pomiędzy 31. a 34. – wrocławianie strzelili dwie bramki. Najpierw Waldemar Sobota strzałem głową pokonał bramkarza Czarnogórców, a chwilę później asystował już przy golu Paixao. Do przerwy to WKS dominował, po przerwie WKS-u nie było. W drugiej połowie lepiej spisywali się gracze Rudaru, którzy w 57. minucie zdobyli kontaktową bramkę. Jovanović w solowej akcji ośmieszył Paixao i Stevanovica, po czym pewnie umieścił piłkę w siatce. W ostatnich sekundach meczu wynik na 2:2 ustalił Bambur.
Sprawa awansu była przesądzona już w ubiegły czwartek, więc nikt raczej nie spodziewał się wielkiego meczu i nikt takowego nie otrzymał. Zresztą zainteresowanie kibiców było znikome i pomimo darmowych wejściówek niewielu było kibiców na trybunach, nie mówiąc już o jakimkolwiek dopingu (poza sporadycznymi brawami). Śląsk w głupi sposób zremisował wygrany mecz i choć do kolejnej rundy awansował – niesmak pozostał. W dodatku uciekły cenne punkty w klasyfikacji FIFA.
dp