Słaba ektraklasa czy silni „stranieri”, czyli kto z polskich boisk zasługuje na powołanie

Za nieco ponad tydzień reprezentacja Polski zmierzy się z Danią, ale już dziś wiemy, że według selekcjonera Waldemara Fornalika, kandydatów do gry w drużynie narodowej z krajowego podwórka brak. Jednak moim zdaniem nie wszystko co zagraniczne, jest lepsze. Bo spójrzmy obiektywnie – czy rzeczywiście ciężko znaleźć jest pięciu solidnych kandydatów do gry w reprezentacji występujących na co dzień w T-ME? Czy ta liga rzeczywiście jest AŻ TAK SŁABA, że nie można znaleźć w niej kilku gości do sprawdzenia w meczu towarzyskim? Spróbujmy zajrzeć tam, gdzie nie sięga wzrok trenera-selekcjonera.

***

  • Rafał Gikiewicz

No tak, Śląsk do tej pory na wszystkich płaszczyznach stracił 5 bramek, ale trzeba powiedzieć, że żadnej z nich nie można zapisać na konto Gikiewicza. Rafał broni solidnie od początku sezonu, w większości meczów kilka razy spektakularnie ratując swoją drużynę, a w dodatku po jego stronie jest reszta ekstraklasowych bramkarzy, którzy skrupulatnie pracują na to, by powołania nie otrzymać. W perspektywie dwóch powołanych golkiperów, Gikiewicz w obecnej formie automatycznie powinien znaleźć się w ich gronie. Teraz albo nigdy.

  • Jakub Wawrzyniak

Jaki Wawrzyniak jest, wszyscy doskonale wiemy. Nie dość, że niedokładny w defensywie, to do tego niezgrabny i nieporadny w ataku. Jednak biorąc pod uwagę, że na tę chwilę w kadrze na lewej obronie mamy deficyt, Wawrzyniak wydaje się być pozycją podstawową, obowiązkową wręcz. Czy w pierwszym składzie ma grać on, Boenisch czy Komorowski – tego już nie mnie osądzać. Ale Wawrzyniak powinien mieć miejsce w reprezentacji, choćby na ławce. I wydaje się, że Fornalik uwzględni go w swoich powołaniach.

  • Paweł Olkowski

Obrońca Górnika – mimo 23 lat na karku wciąż jest chimeryczny i nie potrafi na dłużej ustabilizować swojej formy, ale trzeba przyznać, że początek sezonu był w jego wykonaniu imponujący. Olkowski świetnie rozumiał się z Nakoulmą, wykazywał się doskonałym przygotowaniem motorycznym i przede wszystkim dużo dawał swojej drużynie z przodu. Co prawda piłkarz ten musi nieco poprawić grę w defensywie, bo ustawianie się czy odbiór wciąż u niego kuleją, ale na ten moment zasługuje na powołanie bardziej niż faworyzowany na tę pozycję jeszcze w czerwcu Bartosz Bereszyński.

  • Jakub Rzeźniczak

Innym kandydatem do gry na prawej obronie reprezentacji pod nieobecność Łukasza Piszczka jest kolejny piłkarz Legii Warszawa. Rzeźniczak jeszcze w ubiegłym sezonie dosyć długo leczył kontuzję i niemal do końca rundy nie był brany pod uwagę przy ustalaniu składu stołecznej drużyny, ale tegoroczne rozgrywki zaczął od bardzo wysokiego poziomu. Zarówno w środku, jak i po prawej stronie defensywy (choć na tej drugiej pozycji prezentuje się jednak lepiej) Rzeźniczak wygląda świetnie i śmiało można powiedzieć, że to właśnie on – do czasu niegroźnej kontuzji, był najmocniejszym i najpewniejszym punktem defensywy mistrzów Polski. Uraz o którym już wspomniałem wydaje się tylko chwilową przerwą w grze i jeśli tylko Waldemar Fornalik chce – może mieć Kubę do swojej dyspozycji już w przyszłym tygodniu.

  • Marcin Kamiński

Lech póki co – mówiąc eufemistycznie nie zachwyca, ale należy zwrócić uwagę, że poza beznadziejnym konstruowaniem akcji, z tyłu radzi sobie całkiem nieźle, a bramki traci po indywidualnych błędach Kotorowskiego i Arboledy lub ewentualnie po rykoszecie.  Kamiński nie może mieć wpływu na grę ofensywną swojej drużyny, ale w defensywie wciąż może się podobać. To, czym imponował w minionym sezonie, czyli przede wszystkim skuteczny odbiór i wyprowadzenie piłki przełożył również na aktualne rozgrywki, dokładając do tego strzał z dystansu (vide mecz z Honką). Podobnie jak w przypadku Wawrzyniaka, wydaje się, że Fornalik nie może pominąć Kamińskiego w swoich powołaniach (choć jak powszechnie wiadomo, kandydatów z ekstraklasy do gry w reprezentacji mamy tylko trzech, więc nigdy nic nie wiadomo).

  • Adam Danch

Dla postronnych obserwatorów ekstraklasy nominacja kapitana Górnika może wydawać się idiotyczna, ale ten piłkarz od samego początku sezonu prezentuje się wyśmienicie. Danch nie dość, że trzyma w ryzach całą defensywę Górnika, to zdaje się, że jest typem gościa, na którego nadmiar w reprezentacji nie możemy narzekać. Mówię tu o charakterze, który w modernistycznym futbolu powoli przechodzi do lamusa. Ale Danch to typowy walczak, w dodatku bardzo przywiązany do klubu. Nie mówię, że powinien z miejsca stać się etatowym obrońcą reprezentacji, ale kiedy jak nie teraz, kiedy jest w życiowej formie będzie lepszy moment, by go sprawdzić?

  • Tomasz Podgórski

Propozycja być może nieco kontrowersyjna, bo Podgórski w poprzednim sezonie przyzwyczaił nas do lepszej gry, ale wciąż jest to piłkarz potrafiący z niewiarygodną precyzją wykonywać stałe fragmenty gry. Po odejściu z reprezentacji Ludovica Obraniaka, nie widzę odpowiednich kandydatów do podejmowania się dośrodkowań czy strzałów ze stojącej piłki, a biorąc pod uwagę, że pozycję lewego pomocnika w kadrze obsadzoną mamy słabiutko, Podgórski może być nominalnym następcą Macieja Rybusa. Na jego korzyść wpływa również fakt, że jest dobrze wyszkolony technicznie i nie boi się wziąć na siebie odpowiedzialności gry. Ale spokojnie, nie szarżujmy – akurat tego, w kadrze wymagajmy od innych. Choćby od Jakuba Błaszczykowskiego.

  • Waldemar Sobota

I kolejna sporna nominacja. Bo zamiast Soboty wielu w reprezentacji widziałoby miejsce dla Koseckiego, ale „Kosa” aktualnie spisuje się bardzo słabo, a fakt, że w pucharach i w reprezentacji zazwyczaj w swoich drużynach jest jednym z najsłabszych na boisku dodatkowo nie przemawia na jego korzyść. Za to Sobota – mimo słabszej postawy na początku sezonu, ostatnio zaliczył dwa rewelacyjne występy. Najpierw był najlepszy na boisku w meczu z Brugge, a trzy dni później po wejściu rozruszał ofensywę Śląska w spotkaniu z Wisłą. Nieco chaotyczny, trochę z niego jeździec bez głowy, ale jest w gazie i tym na tę chwilę bije na głowę Koseckiego (choć zdaję sobie sprawę, że o konkurencji tych dwóch piłkarzy nie ma co więcej mówić, bo przeważnie są wystawiani po dwóch różnych stronach pomocy).

Niestety, w gronie napastników rzeczywiście nie znalazłem odpowiedniego kandydata zasługującego choćby na powołanie czy sprawdzenie w reprezentacji, ale mam nadzieję, ze z grona powyższych ośmiu kandydatur Waldemar Fornalik zdecyduje się jednak wyłonić tę ostateczną piątkę, a nie trójkę. Bo, Panie trenerze, wystarczy tylko starannie obserwować ekstraklasę. Narzekaniem nic Pan nie wskóra, a nuż odkryje Pan jakiś talent, którego poprzedni selekcjonerzy dali w odstawkę lub nie mieli okazji obserwować. Mecz towarzyski to przecież żadne ryzyko. A kolejnego takiego testu, może już Pan na tym stanowisku nie uświadczyć.

WIKTOR DYNDA

Pin It