Wczorajszy dzień z pozoru miał zaliczać się do tych zwykłych. Kawa, przegląd informacji sportowych, spotkanie z przyjaciółmi, powrót do domu. Temu ostatniemu zjawisku towarzyszy oczywiście szybkie przejrzenie Facebooka czy Twittera. I nagle – BUM. Coś w nas strzeliło. Błażej Augustyn ma zostać powołany do reprezentacji. Cel? Powstrzymanie ataków i Gibraltaru, i Niemiec. Skoro on znalazł się w kręgu zainteresować Nawałki, to czemu nie ma w nim… no, właśnie. My znamy siedmiu takich, którym selekcjoner reprezentacji Polski powinien zaufać.
6. Tomasz Brzyski/Daniel Dziwniel
Jedyne na naszej liście miejsce ex aequo. Obydwaj grają na lewej obronie, pozycji, która w reprezentacji kuleje i chyba zaczyna umierać śmiercią tragiczną. Jakub Wawrzyniak od wielu lat okupował tę pozycję, jednak – przy całej sympatii dla byłego gracza warszawskiej Legii – zapamiętamy go głównie z nieudolnej postawy w obronie i prawie udanych wślizgów, aniżeli skutecznych interwencji. Od teraz jego miejsce powinien zając ktoś z wyżej wymienionej dwójki. Pierwszy, Brzyski początek sezonu ma fatalny, co nie oznacza, że w ciągu kilku tygodni się nie odblokuje. Liczymy jednak, że nastąpi to w zdecydowanie szybciej. Z nim problem jest taki, że Nawałka widzi go na lewej strony pomocy, a nie obrony. Racja, jest on skuteczny w ofensywie, oddaje wiele strzałów i dośrodkowań, jednak gra w obronie również nie jest mu obca. I choć był on już powoływany przez obecnego selekcjonera reprezentacji Polski, to na lewej obronie dużo sobie nie pograł. Dlatego – oczywiście jeśli Brzyski zacznie grać z meczu na mecz lepiej – apelujemy do Nawałki: niech „Brzytwa” gra na swojej nominalnej pozycji. Tam jest z niego najwięcej korzyści. Przynajmniej było.
Drugi, Dziwniel gra w kadrze U-21 dowodzonej przed Marcina Dornę. Już w ostatnim sezonie eksperci domagali się jego gry dla seniorskiej reprezentacji. Według nas to najlepszy kandydat na tę pozycję. I wiecie co jest najlepsze? Jego atutem nie jest tylko i wyłącznie sam wiek. Co prawda nie tak dawno temu był kontuzjowany, jednak zdaje się, że powoli będzie wracać do optymalnej dyspozycji. Oby wraz z nim tą drogą poszedł Ruch Chorzów, który po trzech kolejkach ligowych zajmuje ostatnie miejsce w polskiej lidze. Za to przy odrobinie szczęścia może awansować do czwartej rundy eliminacji Ligi Europy. Taka sytuacja.
5. Kamil Biliński
Tak, wiemy, Robert Lewandowski jest nie do ruszenia, a tym pierwszym wchodzącym z ławki jest Arkadiusz Milik, który niedawno przeniósł się do Ajaksu Amsterdam. Ale w obliczu kontuzji „Lewego” bądź słabszej formy Arka, to właśnie Biliński powinien dostać swoje pięć minut. Swoją formę potwierdził na Litwie, gdzie strzelał na zawołanie dla Żalgirisu Wilno, teraz zdaje się, że w pełni zaaklimatyzował się w Dinamie Bukareszt. Dwa mecze, cztery gole. Czy mógł wymarzyć sobie lepszy początek sezonu? Kilka miesięcy temu w wywiadzie dla naszego portalu ( TUTAJ ) mówił, że marzy o reprezentacji.
- Reprezentowanie Polski na arenie międzynarodowej jest jednym z moich marzeń od samego z dzieciństwa. To najpiękniejsza sprawa być reprezentantem kraju. Do tego dążę i dlatego postawiłem taki krok w swojej przygodzie z piłką i poszedłem do Dinama. Wydaje mi się, że stąd bliżej mi do reprezentacji niż z Żalgirisu. Poprzez dobre występy w lidze rumuńskiej droga do kadry wydaje się być otwarta. Zarówno Łukasz Szukała jak i Piotrek Celeban zainteresowali swoją grą trenera reprezentacji i wystąpili w kilkunastu spotkaniach w narodowych barwach. Myślę więc, że poprzez dobre występy i ja mogę zwrócić oczy selekcjonera w swoją stronę – sądził na początku tego roku Biliński.
Marzenia naprawdę się spełniają. Jednak tylko wtedy, kiedy robimy coś w w tym kierunku, aby stały się one realne. Próbujemy je urzeczywistnić. Kamilowi na razie wszystko się udaje. Teraz czekamy na sygnał od Nawałki, bo on też ma z kogo wybierać. O wspomniane trzecie miejsce bije się przecież także Artur Sobiech (3 bramki w sparingu z Crveną Zvezdą Belgrad), Łukasz Teodorczyk (ma trafić do Genoi) i Michał Mak, który dla Bełchatowa zdobył już bramkę i zanotował trzy asysty. Może być ciekawie.
4. Ariel Borysiuk
Nawałka nie był chętny jego osobie w kadrze, ale w tym wypadku nie można mieć do niego żadnych pretensji. „Vizir” nie grał w Kaiserslautern oraz rosyjskiej Wołdze, dopiero w Lechii Gdańsk zaczął regularnie wybiegać na murawę. Trzy mecze wystarczyły mu do tego, aby zwrócić na siebie uwagę. Jeśli utrzyma formę przez najbliższe spotkania, powinien liczyć się z powołaniem na Gibraltar i Niemcy. Ale do gry w pierwszej jedenastce trochę mu jednak brakuje. Niekwestionowanym liderem w środku pomocy jest Grzegorz Krychowiak, a obok niego w meczach eliminacyjnych powinien wybiec albo Mateusz Klich, albo Tomasz Jodłowiec.
3. Jakub Kosecki
Kosecki w gazie to prawdziwy skarb dla drużyny i reprezentacji, Kosecki bez formy to typowy jeździec bez głowy. Teraz najwidoczniej się przebudził, złapał formę w najlepszym momencie. W meczu z Celtikiem Glasgow zdobył bramkę, ale co chwilę naprzykrzał się obrońcom szkockiej drużyny. A przecież wszedł na boisko dopiero w drugiej połowie! W Ekstraklasie również zdążył zapisać się na listę strzelców. Wszystko fajnie, super, tylko mamy co do niego jedną wątpliwość. Czy „Kosa” powinie wybiegać na boisko od początku, czy wchodzić dopiero w drugiej połowie na zmęczonego rywala? Według nas w Legii powinien grać od początku, zająć miejsce Michała Kucharczyka, a w reprezentacji – w przypadku, gdy ciągle będzie jednym z motorów napędowych Legii – atakować od 60. minuty.
Nieczęsto mamy okazję zachwycać się kadrą narodową i polskimi drużynami w europejskich pucharach, zatem skoro nadarza się okazja, korzystajmy do woli. Bo później już może nie być tak wesoło. Na razie w przypadku Legii wszystko wygląda optymistycznie, a i Lech Poznań i Ruch Chorzów mają szansę awansować do czwartej rundy eliminacji LM/LE. Teraz zachwyca „Kosa”, a jeszcze jest Michał Żyro, Dawid Kownacki, Szymon Pawłowski, Filip Starzyński…
2. Jakub Rzeźniczak
Może i miewał już w tym sezonie gorsze momenty, ale co do jego klasy jesteśmy przekonani. Na grę w reprezentacji zasługuje jak mało kto. Zwłaszcza, jeśli Nawałka eksperymentuje z takim Maciejem Wiluszem czy Thiago Cionkiem. Na 99% będzie grał z Legią w Lidze Europy, w przypadku pokonania Celtiku w dwumeczu i dużym szczęściu w piątkowym losowaniu, może dowodzić warszawską defensywą nawet w Champions League. Okej, tym razem wybrnęliśmy za daleko, ale chyba wiecie o co nam chodzi. Kamil Glik w Torino jest prawie Bogiem, Łukasz Szukała cieszy się uznaną renomą w Rumunii, ale i oni popełniają w grze z orzełkiem na piersi błędy. Może czas na zmianę?
Skoro nie będzie przeszkadzał już mu (chociaż chyba nie przeszkadzał…) Twitter i Facebook, z pewnością w większym stopniu skupi się na treningach i poprawieniu swoich nieprzeciętnych umiejętności w grze na środku obrony. ( TUTAJ czytaj o tym, dlaczego Rzeźniczak zrezygnował z prowadzenia swoich kont na portalach społecznościowych)
1. Marcin Wasilewski
Leicester z nim w składzie awansował do Premier League, a on nie będzie grał w reprezentacji? Rozumiemy, że młodszy już nie będzie, ale wciąż jest czołowym polskim obrońcą. Polska potrzebuje „Wasyla”, na gwałt musi mieć w szatni lidera, który zażartuje, poustawia partnerów i trochę na murawie pokrzyczy. No bo ktoś musi. Taki Wojciech Szczęsny czy Artur Boruc też mają fajny charakterek, ale kto ich z bramki usłyszy. Wasilewski biega wszędzie, czasem chaotycznie, ale w tym szaleństwie jest metoda. Potrafi się ustawić, zrobić wślizg, zaśpiewać porządnie hymn. Dalsza argumentacja jest chyba zbędna.
To nasza propozycja. Nie wszyscy muszą się z nią zgadzać, rozumiemy to. Na razie wróżmy z fusów. Możliwe, że kogoś pominęliśmy, tak więc pytamy – kto według was powinien dostać pierwszą/kolejną szansę od Adama Nawałki na zaistnienie w polskiej reprezentacji?