Tęskniliście za cieszynką tego pana? Luca Toni i jego Hellas Verona w najlepszy możliwy sposób wkroczyli w nowy sezon Serie A. Planowe zwycięstwo odniósł także Juventus, który w ulewnym deszczu wyszarpał trzy punkty Sampdorii.
Zwycięstwo odniesione możliwie najmniejszym nakładem sił – taki był plan Milanu na mecz na Stadio Bentegodi w Weronie. Było jasne, że ,,Rossoneri” nie będą się dzisiaj zajeżdżać, mając z tyłu głowy świadomość o środowym rewanżu z PSV Eindhoven w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Czasu na odrobienie strat w lidze będzie jeszcze co niemiara, a brak awansu do LM i płynących z tego tytułu milionów euro z kasy UEFA, byłby dla klubowej kasy niepowetowaną stratą. I na początku spotkania w Veronie wszystko układało się po myśli mediolańczyków – spokojne prowadzenie gry, które zostało okraszone bramką debiutującego w czerwono-czarnej koszulce Andrei Polego. Debiutancka trema zjadła zawodników gospodarzy, którzy nawet nie potrafili zbliżyć się do bramki Christiana Abbiatiego.
Wszystko odmienił gol dla Milanu, bo od tego momentu beniaminek zaczął coraz śmielej podgryzać jednego z faworytów do scudetto. Presja przestała pętać nogi piłkarzom Verony, których szybkie i efektowne akcje ofensywne sprawiały ogromne problemy gościom z Mediolanu. Stan meczu po rzucie rożnym wyrównał Toni, który wykorzystał fatalne błędy w kryciu całej drużyny gości. Nie przystoi drużynie z Serie A bronić się przy dośrodkowaniach w tak niezorganizowany sposób, a brak ścisłego krycia takiego speca od gry w powietrzu pachnie wręcz sabotażem. Powróciły demony z poprzedniego sezonu, kiedy to Milan stracił najwięcej bramek z całej ligi po strzałach głową (15).
Massimiliano Allegri nie potrafił w szatni wstrząsnąć swoim zespołem. Jego piłkarze byli od początku drugiej połowy równie apatyczni, jak na koniec pierwszej części, co było wodą na młyn dla widzących swoją szansę gospodarzy. Kolejną doskonałą centrę wykończył w klasyczny dla siebie sposób (strzałem głową po koźle) Toni, a nie popisał się kryjący go na radar Cristian Zapata. Czy Milan rzucił się do odrabiania strat? Niekoniecznie. ,,Rossoneri” dalej atakowali w sennym tempie, nie stworzyli sobie zbyt wielu klarownych sytuacji i zwycięstwo Verony jest rzecz jasna niespodzianką, ale z przebiegu gry to gospodarze bardziej zasłużyli na premierowe trzy punkty. Zresztą beniaminek z miasta zakochanych grając w ten sposób sprawi problemy jeszcze kilku możniejszym drużynom. Skuteczny Toni, znani z boisk Serie A: Bosko Janković i Massimo Donati oraz świetnie dzisiaj wyglądający Jorginho i Martinho powinni być gwarancją dobrej gry, która będzie potrzebna w walce o utrzymanie. Rozpoczęli ją w sposób więcej niż dobry, zaś Milan trzeci rok z rzędu nie potrafi wygrać na inaugurację ligi.
***
Planowe zwycięstwo odniósł Juventus. Tym razem obyło się jednak bez takiego szału, jak w zeszłotygodniowym Superpucharze Włoch. Niby ,,Bianconeri” mieli od początku optyczną przewagę i stwarzali sobie jako-takie sytuacje, ale wszystko pewnie wyłapywał bramkarz Sampdorii – Angelo da Costa. Skazanym na pozycyjny atak turyńczykóm nie sprzyjał również obficie padający deszcz, przez co w ich grze było multum niedokładnych podań, w czym brylował zwłaszcza Mirko Vucinić. Antonio Conte wie o chimeryczności swojego pupilka, ale wie także, że potrafi on jednym zagraniem rozstrzygnąć losy meczu, dlatego mimo kiepskiej postawy trzymał go na murawie. I opłaciło się – napastnik Juve zaczął akcję, która dała jego drużynie trzy punkty.
Trudno wybrać z tych trzech podań najlepsze, bo zarówno Vucinić, Vidal i Pogba zachowali się w tej sytuacji modelowo. Swoją drugą bramkę dla ,,Starej Damy” zdobył Carlos Tevez, który wyróżniał się dzisiaj aktywnością na grząskiej murawie i w pełni zasłużył na tego gola.
Gra Sampdorii wyglądała przyzwoicie, gdy mogli się skupić jedynie na obronie. Jak trzeba było odrabiać straty to w żaden sposób nie potrafili sobie stworzyć podbramkowych sytuacji. Postawa defensywna Juventusu była w dwóch oficjalnych meczach nowego sezonu wręcz perfekcyjna. Można ją nagrać i puszczać na odprawach taktycznych, bo twór Antonio Conte działa w defensywie jak dobrze naoliwiona maszyna.
Na koniec musimy zawieść fanów Bartosza Salamona i Pawła Wszołka. Obaj Polacy przesiedzieli cały mecz na ławce rezerwowych i jeśli mielibyśmy stawiać, który z nich szybciej się z niej podniesie to wskazalibyśmy byłego skrzydłowego warszawskiej Polonii. Trener Delio Rossi raczej nie będzie mieszał w dobrze wyglądającej defensywie, przez co szanse Salamona maleją. Atakowanie szło jego zespołowi bardziej topornie i w tym upatrujemy szansy przebojowego Wszołka. Powinien wkrótce otrzymać swoją szansę, ale jak pokazały zmiany przeprowadzone wczoraj przez szkoleniowca Sampy, kilku zawodników jest na ten moment w jego hierarchii wyżej niż dwójka Polaków.
mp