Seria przerwana, Borussia wywozi trzy punkty z Brunszwiku

lewandowski Nie wygrać z Eintrachtem Brunszwik to tak jak odpaść z polską drużyną z europejskich pucharów – niektórym się zdarza, jednak zawsze towarzyszy temu duży wstyd. Jeżeli Borussia Dortmund miała gdzieś przerwać serię trzech spotkań bez ligowego zwycięstwa, to wyjazd do Brunszwiku był ku temu wymarzoną okazją. Udało się, choć dyspozycja BVB napawać optymizmem może co najwyżej kibiców kolejnych rywali, a nie tych z Dortmundu.

HDP-RGOL-640x120

Eintracht Brunszwik – Borussia Dortmund 1:2 (0:1)

0:1 - Aubameyang 31′
1:1 - Kessel 54′
1:2 - Aubameyang 65′

***

Jaka jest drużyna Eintrachtu Brunszwik – każdy widzi. Nie sposób odmówić tym chłopakom ambicji, coraz lepszej i odważniejszej gry, wciąż jednak daleko im do poziomu pozwalającego skutecznie walczyć o coś więcej niż urywanie punktów w pojedynczych spotkaniach. W starciu z Borussią, nawet w kiepskiej dyspozycji i przetrzebionej kontuzjami, mieli nie mieć żadnych szans. Tyle w teorii, bo powiedzieć, że BVB jest w kiepskiej dyspozycji to nie powiedzieć nic.

Jeżeli wicemistrza Niemiec, grając na boisku ostatniej drużyny ligi, ratuje w ostatnich minutach słupek i błąd sędziego, nie dyktującego rzutu karnego dla gospodarzy, to wiele to mówi o jego aktualnej formie. Po bardzo przeciętnym spotkaniu z Augsburgiem, tym razem Borussia co prawda wywozi trzy oczka z Brunszwiku, ale w jej grze niewiele się zmieniło. Jeżeli gdzieś, oprócz powiększenia dorobku punktowego, Jurgen Klopp może szukać pozytywów, to jedynie w powrocie do gry Mattsa Hummelsa. Powrocie symptomatycznym, bo pokazującym jak bardzo zdesperowany jest szkoleniowiec BVB, decydujący się wystawić do gry piłkarza, który ledwie tydzień temu wrócił do treningów z zespołem.

WYBIERAJ NAGRODY Z R-GOLEM I FOOTBAREM - piłki, buty, stroje piłkarskie, i wiele innych!

Niemieccy dziennikarze przed spotkaniem wyliczali BVB nie tylko mecze bez zwycięstwa, ale i bez czystego konta, a Robertowi Lewandowskiemu bez strzelonej bramki. Mogą liczyć dalej. Borussii od dziesięciu spotkań strzelają wszyscy, nawet piłkarze zespołu, który w poprzednich 18 kolejkach trafił ledwie dziesięciokrotnie. Z kolei Lewandowski stara się, walczy, asystuje, ale na liczbę goli się to nie przekłada. Dzisiaj znów był jednym z najlepszych zawodników na boisku, zaliczył ładną asystę, swojego bramkowego dorobku jednak nie powiększył.

I trudno się dziwić, jeżeli oprócz Marco Reusa, będącego ostatnio w nieco słabszej dyspozycji, Lewandowski nie ma w ofensywie BVB żadnego wsparcia. Aubameyangowi można dzisiaj dać spokój, bo strzelił zwycięskie bramki, choć mógł i powinien dołożyć kolejne. Natomiast Henrikh Mkhitaryan, w formie jaką zaprezentował nie tylko dzisiaj, ale w większości rozegranych spotkań po podpisaniu kontraktu w Dortmundzie, swoje miejsce powinien znaleźć nie za plecami Lewandowskiego, a co najwyżej na ławce rezerwowych. Ilość strat i niecelnych podań jakie notuje Ormianin, nie przystoi nie tyle zawodnikowi kupionemu za miliony euro, co juniorowi przebijającemu się do pierwszej drużyny.

A Eintracht? Torsten Lieberknecht mówił przed rozpoczęciem sezonu, że utrzymanie się jego drużyny w lidze, jest tak samo prawdopodobne jak życie na Marsie. Patrząc na to jakim świętem jest każdy kolejny mecz w Brunszwiku i z jakim sercem jego piłkarze walczą o kolejne punkty, chyba nie ma kibica, który nie życzyłby im utrzymania.

MATEUSZ KOWALSKI

HDP-RGOL-640x120

Pin It