Ruch Chorzów pokonał w ramach poniedziałkowego dokończenia kolejki Polonię Warszawę 2:1 i… ma realną szansę na puchary.
***
Ruch Chorzów – Polonia Warszawa 2:1
Hołota 72′, Jankowski 89′ – Wszołek 66′
***
Ciężko relacjonować mecz, o którym można powiedzieć tylko tyle, że się odbył. „ Nie chcę, ale muszę” – jak zwykł mawiać Lech Wałęsa. Czyż nie miał racji „Stan” Valckx twierdząc, że polscy piłkarze są przepłacani, w stosunku do tego, co mogą zaoferować na boisku? Po dzisiejszym spotkaniu jestem w stanie stwierdzić bez ogródek- tak, miał! W meczu kończącym 23. kolejkę T-Mobile Ekstraklasy, zmierzyli się: wicemistrz Polski z drużyną walczącą w tym sezonie o europejskie puchary. Brzmi dumnie. Na boisku powodu do dumy jednak nie było.
Po pierwszej połowie komentatorzy Canal+ stwierdzili, że to najgorsze 45 minut w rundzie wiosennej T-Mobile Ekstraklasy. Ciężko stwierdzić, skoro większość spotkań najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce nie odstaje poziomem od lig okręgowych czołowych piłkarskich krajów Europy. Dzisiejsza „batalia” jest tego doskonałym przykładem. Proste błędy, techniczne, taktyczne, niecelne podania, brak wyczucia, timingu, żenująco słaba Polonia, która grając o europejskie puchary nie była w stanie pokonać przeciętnego Ruchu. Mało tego, przez większość spotkania dała się zepchnąć do rozpaczliwej defensywy. Ponoć piłkarze stołecznego klubu nie dostają od dłuższego czasu wynagrodzenia. I dobrze. Po dzisiejszym meczu powiem nawet więcej- nie powinni.
Oglądając to spotkanie, przypominał mi się momentami Marlon Brando z filmu „Czas Apokalipsy”:
„The horror, the horror.”
Pierwsza połowa – dramatycznie słaba, przykryjmy ją zasłoną milczenia. Druga była już nieco lepsza. Polonia poprawiła organizację gry, z kolei Ruch zwiększył tempo rozgrywania akcji. To wszystko sprawiło, że widowisko było odrobinę ciekawsze. W 57. minucie, z rzutu wolnego z 20 metrów, mocno pod poprzeczkę strzelił Jacek Kiełb i Krzysztof Kamiński obronił z najwyższym trudem! W 72. minucie miał miejsce… istnie kuriozalny gol. Po podaniu Zieńczuka, Maciej Jankowski nie wykorzystał sytuacji „sam na sam” z Przyrowskim, bo bramkarz Polonii sparował jego strzał na słupek. Piłka wyszła jednak w pole, a na 2. metrze przed bramką fatalną interwencję zaliczył Tomasz Hołota. Jego koledzy próbowali jeszcze ratować sytuację, lecz wybijali futbolówkę już zza linii! 1:0 dla Ruchu! W 76. minucie wyrównanie po szybkiej kontrze! Z lewego skrzydła precyzyjnie dośrodkował Miłosz Przybecki, a akcję modelowo zamknął na 11. metrze Paweł Wszołek. W ostatnich minutach spotkania Ruch ponownie objął prowadzenie i nie oddał już go do końca spotkania. Przyrowski odbił piłkę przed siebie po nieprzyjemnym strzale Tymińskiego z rzutu wolnego z 25 metrów i z bliska formalności dopełnił Maciej Jankowski. 2:1!
Kiedy, kilka tygodni temu, rozmawiałem o meczu Polska-Ukraina ze znajomym menedżerem piłkarskim, Izraelczykiem Dudu Dahanem, zapytałem go, co sądził o spotkaniu w wykonaniu „Biało-Czerwonych”:
- Dudu, dramat, blamaż, kompromitacja, hańba?
- Nie, to jest normalne. Polska liga również jest słaba.
To jest właśnie wycinek tego, jak postrzegają polską ligę poza granicami kraju. Dla nich to normalne, typowe. Nie oszukujmy się, nie żyjmy przeszłością. Jesteśmy słabi. I tyle. Dzisiejszy mecz to tylko wierzchołek góry lodowej – problemów polskiego futbolu. Jeśli przez ostatnią dekadę prokuratura postawiła ok. 320 zarzutów korupcyjnych: sędziom, działaczom, piłkarzom, trenerom, to pokazuje realny wymiar tego, że przez lata polska liga była jednym wielkim polem korupcyjnym. Zamiast myśleć nad rozwojem, kształceniem, samodoskonaleniem, współpracą, była analiza tego, komu i ile trzeba zapłacić. „ Tu nie ma, co trenować, tu trzeba dzwonić ” – zwykł mawiać w przeszłości Janusz Wójcik.
Skutek tego dzwonienia widzimy na polskich i europejskich boiskach.
MARCIN SZYMAŃSKI