Na Stary Kontynent trafił dopiero w wieku 27 lat, do wielkiego klubu po trzydziestce. Jego przyjście do Interu nie budziło wielkiego poruszenia, stanowiło raczej tło dla pożegnań Júlio Césara czy Maicona. W czasie wielkiej przebudowy w czarno-niebieskiej części Mediolanu Rodrigo Palacio wyrósł mimowolnie na największą gwiazdę klubu.
Do stolicy Lombardii trafił latem 2012 roku, choć mogło stać się to rok wcześniej, gdy o piłkarza zaczynał starać się dyrektor sportowy „Nerazzurrich”, Marco Branca. Transfer Palacio był kolejną udaną transakcją między CFC Genoa a „Nerazzurri” i opiewał na sumę 10,5 mln euro. Wcześniej Argentyńczyk rozegrał w barwach „Grifone” trzy pełne sezony – 100 meczów, 38 bramek, 28 asyst.
„La Joya” podpisał trzyletni kontrakt na mocy którego zarabia 2,7 mln euro za sezon. W najbliższym czasie ma on zostać przedłużony do 2017 roku, a piłkarz ma dostać podwyżkę do równych trzech milionów. Sam Argentyńczyk pomimo już prawie 32 lat na karku nie ukrywa, że chciałby zakończyć karierę w Interze.
W czasie wielkiego kryzysu wyrósł na lidera. Trafiał do Mediolanu jako niezły piłkarz, choć nazwisko Palacio nie mogło budzić wielkiej ekscytacji u fanów, którzy na przestrzeni ostatnich lat oglądali w piłkarskiej La Scali popisy Samuela Eto’o, Zlatana Ibrahimovica, Adriano, Hernana Crespo czy Ronaldo. Optymizm mogły wlewać jedynie rekomendacje od Diego Milito, który nota bene także trafił do Interu z Genoi, jednakże jako piłkarz znaczący w Serie A o wiele więcej. W końcu swego czasu niemal wyrwał koronę króla strzelców ligi włoskiej „Ibrze”.
Rodrigo Palacio bardzo szybko wpasował się do drużyny (bądź co bądź od lat to bardziej argentyński niż włoski Inter) i od początku pobytu w Mediolanie stanowi pozytywny bodziec zespołu. Nie jest to piłkarz o takiej renomie jak chociażby wspomniani przed chwilą zawodnicy, jednakże „La Joya” jest jednym z nielicznych w obecnej drużynie „Nerazzurrich”, który trzyma pewien poziom, poniżej którego nie schodzi. Kibicom imponuje walką, a bramki z Juventusem, Romą i przede wszystkim w pięknym stylu wygrane derby z Milanem tylko poprawiły jego akcje u fanów.
Zawodnik bez zdefiniowanej dokładnie pozycji na boisku. Uniwersalny. Podczas półtorarocznego pobytu w Interze był wykorzystywany w wielu ofensywnych sektorach boiska i wszędzie sobie radził. Może grać ofensywnego pomocnika, wysuniętego napastnika, skrzydłowego. Cechuje się przede wszystkim szybkością i dobrą techniką. Najlepiej prezentuje się jako cofnięty atakujący, jednak w tym sezonie niejako z braku laku Walter Mazzarri powierzył mu rolę „dziewiątki”. Szkoleniowiec czarno-niebieskich z pewnością nie zawiódł się na argentyńskim napastniku, który skutecznie wykańcza akcje drużyny. „La Joya” w tym sezonie strzelił ponad 1/4 bramek Interu. Na koncie ma już 10 trafień w 17 spotkaniach, do których dołożył pięć asyst. W ubiegłych rozgrywkach w 26 ligowych spotkaniach zanotował niewiele lepsze rezultaty (12 goli, pięć asyst). Wówczas doszło jednak miotanie pozycjami, większy natłok spotkań i przede wszystkim – słabsza postawa drużyny.
Rodrigo Palacio potrafi szarpnąć grą drużyny, zdarzają mu się gole z dystansu, a nawet – pomimo zaledwie 175 centymetrów wzrostu – nieraz trafiał głową. No, ale skoczność Palacio nie może dziwić, w końcu myślał o karierze koszykarza. Być może również z tego względu zaliczył epizod jako bramkarz. 18 grudnia 2012 roku w ramach Pucharu Włoch wybrany przez Andreę Stramaccioniego Argentyńczyk przez kwadrans strzegł bramki Interu w spotkaniu z Hellas Verona, ponieważ już wcześniej został wykorzystany limit zmian, a kontuzji doznał Luca Castellazzi. Palacio gola nie puścił, a po meczu przyznał, że ostatni raz rękawice miał ubrane za dzieciaka.
Słynie z kucyka („trenza”), którego zapuścił po skończeniu 18 lat i którego nikt nie ma prawa dotykać. Stąd też przydomek piłkarza – „El Trenza”. Gdy przychodził do Interu obiecywał, że zetnie kawałek w przypadku wygrania Scudetto, aczkolwiek „Nerazzurri” w ubiegłym sezonie byli równie dalecy od mistrzostwa jak Jonathan od podobnej fryzury na głowie.
„Rodrigo Palacio to napastnik kompletny” – chwalił zawodnika czarno-niebieskich Filippo Inzaghi. W 2013 roku, który właśnie się zakończył prawdopodobnie najlepszy zawodnik Interu, choć o takowy tytuł nie było zażartej walki. 24 gole i 10 asyst to wynik bardzo pozytywny, szczególnie biorąc pod uwagę jak ciężki był to czas dla Interu i jak różne role pełnił (szczególnie u poprzedniego szkoleniowca) argentyński zawodnik. 24 gole to przede wszystkim najlepszy strzelecki wynik spośród wszystkich piłkarzy Serie A w 2013 roku. Palacio zakończył go wisienką na torcie, „najważniejszym golem w karierze” (i chyba najpiękniejszym) prezentując kibicom Interu pod choinkę zwycięstwo w derbach.
Godnie zastępuje Diego Milito, ale z pewnością gdyby dostał kompana w linii ataku – za czym sam optuje – Inter mógłby cieszyć się ze znacznie większej siły rażenia. Wciąż jest to drugi najskuteczniejszy klub w lidze, z efektywnym Palacio, ale klub bez klasycznej „dziewiątki”. „El Trenza” lepiej prezentowałby się kreując atak, mogąc pobiegać przy linii szesnastki. Milito w ostatnim czasie jest jednak stałym klientem lekarzy, Ishak Belfodil jeszcze w styczniu ma opuścić Mediolan, a o Mauro Icardim więcej mówi się w kwestii wyczynów pozaboiskowych. Najprawdopodobniejszy scenariusz to nowy napastnik w stolicy Lombardii, bo Walter Mazzarri daleki jest od powierzenia pierwszego składu młodym adeptom futbolu. A Rodrigo Palacio bądź co bądź także zdarzają się kontuzje.
DOMINIK POPEK
fot. stadiosport.it
***