Dziś Legia ze Steauą, jutro Śląsk z Sevillą. Polskie kluby właśnie rozpoczynają prawdziwą walkę o fazę grupową LM i LE, a my pytamy dwójki naszych blogerów - Remigiusza Jezierskiego i Krzysztofa Przytuły, o zdanie na temat szans „naszych” na europejskim podwórku.
Remigiusz Jezierski : – Faworytem tych meczów oczywiście są Steaua i Sevilla, dlatego każdy korzystny wynik powinniśmy traktować jako sukces. Procentowe szanse są większe po stronie rywali, ale ja mam nadzieję, że polskie zespoły krok po kroku będą poprawiały naszą pozycję w europejskim rankingu. Każde zwycięstwo, każdy remis – nawet mimo ewentualnego odpadnięcia, są dla nas ważne, bo nie da się ukryć, że polska piłka jest w takim miejscu, że tak naprawdę nie mamy prawa myśleć o przejściu takiego rywala jak choćby Sevilla. Ale z drugiej strony, uważam, że na dziesięć spotkań Legii ze Steauą, jesteśmy w stanie wygrać trzy, w przypadku Śląska może trochę mniej, dlatego nie można już na starcie mówić, że to jest nie do wygrania.
Krzysztof Przytuła : – Jeżeli chodzi o Śląsk, to oczywiście faworytem jest Sevilla i nie może być inaczej, natomiast co do meczu Legii – są opinie, że to Steaua jest faworytem, być może tak jest, natomiast ja widzę w tej drużynie słabe punkty, które Legia może wykorzystać. Jeden z nich paradoksalnie bierze się z plusa Steauy, czyli ofensywnej gry dwóch bocznych obrońców. Szczególnie Latovlevici to piłkarz dynamiczny, szybki, usposobiony ofensywnie, ale często zapomina o defensywie, często go tam brakuje. Jeżeli asekuracja gospodarzy nie będzie na najwyższym poziomie, to będzie można wykorzystać tę otwartą prawą stronę. I tu liczę na szybkich Kucharczyka czy Koseckiego, czy może nawet Radovicia, który będzie wchodził w tę strefę. To jest pole do popisu na kontrę dla Legii.
wd