Atletico Madryt odpada z gry o Puchar Króla w półfinale. W rewanżu z Realem Madryt Colchoneros polegli na własnym stadionie 0:2. Pierwszym finalistą tegorocznych rozgrywek zostają Królewscy i najpewniej spotkają się w nich z Barceloną.
Atletico Madryt 0:2 Real Madryt
0:1
Cristiano Ronaldo (rzut karny) 7′
0:2
Cristiano Ronaldo (rzut karny) 16′
***
Jak to w derbowych spotkaniach bywa, dziś wieczorem na Calderon miało miejsce mnóstwo słownych utarczek, przepychanek i incydentów, które sprawiają, że na boisku ścierają się już nie rywale, a śmiertelni wrogowie. Piłkarze Atletico może i wyszli na boisko zmotywowani jak Kamil Stoch po obejrzeniu ostatniego meczu Liverpoolu, ale to nie wystarczyło, bo przeciwnicy zza miedzy szybko zdominowali grę i nie oddali inicjatywy gospodarzom. Bez Diego Costy, Davida Villi czy Filipe Luisa Rojiblancos okazali się bezbronni i bezzębni. A gdy nie ma się broni ani zębów, trzeba kopać. Z tego zadania Raul Garcia wywiązywał się dziś wyśmienicie – rozgrywający rodem z Nawarry ewidentnie nie dogadywał się z Xabim Alonso.
Publiczność rozpalił Cristiano Ronaldo; oczywiście Portugalczyk bynajmniej nie wzbudzał płomiennych namiętności i sympatii u fanów Atletico, ale za sprawą bezbłędnie i identycznie wykonanych rzutów karnych rozwścieczył kibiców Rojiblancos. Jednego z nich na tyle, że zdecydował się cisnąć w Ronaldo zapalniczką.
Warto wspomnieć o strasznym upadku Javiera Manquillo.
Trzeci przegrany mecz z rzędu Atletico Madryt zmusi pewnie wielu komentatorów do refleksji: co się dzieje z niezatrzymaną do tej pory, perfekcyjnie działającą machiną Diego Simeone? Czy to już poważniejszy kryzys, czy po prostu zadyszka spowodowana brakiem kluczowych graczy (Filipe, Villa, Costa)? Druga wersja wydaje się prawdopodobniejsza, ale przecież z najważniejszym Diego Costą w składzie podopieczni Cholo solidnie oberwali na Bernabeu. Wychodzi na to, że szwankuje świetna do tej pory obrona. Połowa Madrytu – z Diego Simeone na czele – tęskni za Filipe Luisem bardziej niż kiedykolwiek.
A Iker Casillas po raz kolejny notuje czyste konto. Diego Lopez może zacząć się martwić, bo kapitan Realu Madryt podjął rękawicę i do bramkarskiej rywalizacji podchodzi bardzo sumiennie.
MARIUSZ JAROŃ
fot.: marca.com