Gdy oczy całego piłkarskiego świata były zwrócone na Lizbonę, na Wembley ważył się kształt Premier League w przyszłym sezonie. Po bramce w 90. minucie z powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej mogli cieszyć się piłkarze stołecznego Queens Park Rangers…
Przed sezonem cel najstarszego i najbardziej wartościowego na papierze zespołu Championship był jasny: jak najszybciej powrócić w pobliże źródła, z którego pieniądze leją się strumieniami dzięki odpowiednio skonstruowanej umowie telewizyjnej.
Droga do Premier League
Początek w nazywanej przez wielu najbardziej wymagającej lidze świata ze względu na nagromadzenie meczów i styl gry preferowany na zapleczu Premier League był obiecujący. Po siedmiu kolejkach QPR usadowiło się na fotelu lidera z dorobkiem 17 punktów. Szczęście i euforia trwały krótko. Po 12. serii gier drużyna z Loftus Road pożegnała się z pierwszą pozycją w lidze.
Przez resztę sezonu QPR utrzymywało wyrównaną, wysoką formę nie wypadając prawie w ogóle poza pierwszą czwórką. Zdarzały im się potknięcia, jak klęska 0:3 z Sheffield Wednesday na wyjeździe czy domowa porażka z Reading 1:3. Wypadki przy pracy nie przeszkodziły jednak podopiecznym Harry’ego Redknappa zachować po zakończeniu 46. kolejki marzeń o ziemi obiecanej. Średnio 2,22 pkt na własnym stadionie i jedynie 1,26 na wyjeździe wystarczyły, by uplasować się w ligowej tabeli za Leicester, Burnley i Derby. Nadszedł czas barażów.
Pierwsza przeszkoda: Wigan Athletic. Po bramkowym remisie na wyjeździe, zakończone rezultatem 0:0 spotkanie na Loftus Road przedłużyło nadzieje kibiców z Londynu. Na Wembley czekało Derby County. Słynące z najdłuższego utrzymywania się przy piłce QPR (56,5%) miało olbrzymie problemy, by przez dłuższy okres czasu operować futbolówką i konstruować swoje akcje. To zbudowany za mniejsze pieniądze zespół dyktował tempo gry, narzucał swój styl – co oczywiście stało się zadaniem łatwiejszym, gdy kwadrans po rozpoczęciu drugiej połowy spotkania z boiska wyleciał O’Neil. Gdyby nie dobra postawa bohatera meczu, Roberta Greena awans trzeba było odłożyć na przyszły rok. A tak w 90. minucie Bobby Zamora oddał strzał, który zapewnił QPR nie tylko sukces, ale też potężny zastrzyk gotówki.
Kadra i sztab
Misja kierowania zespołem z Loftus Road już od ponad roku wykonywana jest przez dobrze znanego, Harry’ego Redknappa. Po sukcesach w Tottenhamie doświadczony menedżer objął 7 listopada 2012 walczący o utrzymanie zespół. Mimo że QPR z Premier League się pożegnało, to Redknapp posadę zachował. Wiedział, co trzeba poprawić i nakreślił plan, który umiejętnie wprowadzał w życie. Pozbył się zawodników, którzy nie pasowali mu do koncepcji, bądź zachowywali się jak „pseudo-gwiazdki”. Zaprowadził porządek tam, gdzie był on potrzebny. Stworzył zespół.
Na bramce niepodważalnym liderem był Robert Green, który wystąpił w 48 spotkaniach. W obronie widać było stabilność i zgranie. W większości spotkań Redknapp stawiał na czwórkę: Simpson, Dunne, Hill i słynącego z publikowania dziwacznych tweetów, Benoit Assou-Ekotto. Przed nimi w zależności od ustawienia (4-4-2 bądż 4-2-3-1) przeważnie Tom Carroll, Niko Kranjar, Joey Barton, Gary O’Neil czy szybki Junior Hoilett. Z przodu zaś marzący o grze w Premier League, a kupiony przed sezonem z Burnley, Charlie Austin. Nie wiedział wtedy, że awansują obie strony transakcji.
Przyszłość
Nie myślałem jeszcze o graczach na przyszły sezon. Wszystko zależało od wyniku sobotniego spotkania. Był on kluczowy dla całego klubu. Awansowaliśmy, zagramy w Premier League. Czeka nas teraz pracowity okres. Musimy zorganizować cały okres przygotowawczy – gdzie będziemy trenować, z kim zagramy, kto odejdzie, a kto przyjdzie.
Harry Redknapp
Patrząc na ostanie lata, drużyna, która awansuje po barażach, przeważnie się utrzymuje. Biorąc pod uwagę potencjał kadrowy, umiejętności menedżera i potencjał finansowy, QPR musi po sezonie 2014/2015 nadal być w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pod wodzą Redknappa dokonywane są przeważnie przemyślane wzmocnienia, nie ma transferów tragicznych, brzemiennych w skutki dla sytuacji w szatni czy niepotrzebnie obciążających budżet. QPR skazane jest na pozostanie w Premier League. Pytanie tylko brzmi: w jakim stylu zostanie to osiągnięte?
TOMASZ MILESZYK
Partnerem artykułu jest fanpage „Wszystko o najlepszej lidze świata – Premier League”