Okres przeprogramowania Realu Mourinho na Real Ancelottiego chyba powoli się kończy. Drużyna jest zgrana, ofensywna, uważna w obronie, co udowodniła w półfinale Pucharu Króla.
Real Madryt w obecnym sezonie gra naprawdę ładny futbol. Jest mocny, pnie się coraz wyżej. Włoch spełnia swoje założenia. Gra dwoma ofensywnymi środkowymi pomocnikami – Modriciem i Di Marią. Zwłaszcza ten pierwszy decyduje o konstruowaniu akcji i Carlo Ancelotti wycisnął z niego, ile się tylko da. W ogóle poziom sportowy Realu bardzo się podniósł, wielu zawodników wspięło się na wyżyny swoich umiejętności (może poza Ronaldo, bo on nigdy z nich nie schodzi). Można zadać sobie pytanie, czy w ostatnich Derbi Madrileno to Real zagrał tak wyśmienicie, czy Atletico tak słabo, ale moim zdaniem obie okoliczności się na siebie nałożyły, Królewscy mają silną, wyrównaną kadrę, są w nieziemskiej formie, z kolei Atletico ma poważne problemy kadrowe, nie jest w tak komfortowej sytuacji jak Real, który dysponuje dwoma świetnymi graczami na każdą pozycję. Gra na trzech frontach, a może nawet na dwóch, może okazać się dla Rojiblancos wyczerpująca.
CZYTAJ TAKŻE: Zapomniane emocje w Primera Division
Jeśli chodzi o Copa del Rey, to Gerard Pique zdążył zaznaczyć, że w finale nie będzie wrogości, a czysty, sportowy pojedynek dwóch wielkich drużyn. Wielu krytyków Jose Mourinho zarzucało mu, że za jego kadencji w Madrycie Real stracił na renomie i „królewskości” przez liczne skandale i kłótnie podczas Gran Derbi. Rzeczywiście, styl prowadzenia drużyn The Special One jest identyczny we wszystkich klubach, którymi się opiekował; Portugalczyk idzie na wojnę z każdym i wszędzie, czego przykładem są ostatnie słowa Mourinho o Manchesterze City. Ancelotti to odpowiednia osoba do uporządkowania sytuacji w Realu. Sami widzimy, jak uspokoili się w tym sezonie choćby Pepe czy Ramos, dlatego w finale Pucharu Króla możemy spodziewać się zaciętego, ale czystego widowiska.
Włoch to wybitny strateg, taktyk i do swoich piłkarzy ma odpowiednie podejście, jednocześnie nie igrając z mediami czy trenerami innych drużyn. Ewentualne dwa, trzy odpowiednie wzmocnienia w przyszłym sezonie mogłyby uczynić tę drużynę najlepszą na świecie.
CZYTAJ TAKŻE: Jese – dziś adiutant, jutro generał
Madryckie media rozpływają się nad talentem Jese Rodrigueza. Rzeczywiście, mnie osobiście imponuje przygotowanie kondycyjne tego młodego zawodnika i sposób w jaki porusza się na boisku. Jest świetnie przygotowany do gry, nie odstaje od starszych zawodników siłą czy szybkością. Czy jest nowym Raulem? Raczej przypomina mi Cristiano Ronaldo; podpatruje go na treningach, drybluje i biega niemal identycznie. Stara się do niego upodobnić nawet w tak błahym aspekcie, jak noszenie długich spodni podczas treningu, niezależnie od pogody i warunków, a to przecież charakterystyczne właśnie dla Ronaldo. Wiele zależy od tego, czy Jese okaże się odporny na kontuzje, czy nie zahamują jego kariery. Jeśli nie, ma sporą szansę na zamieszanie w składzie Realu Madryt w ciągu następnych kilku lat.