Nowi, bogaci właściciele z zachodu, potężny sponsor, piękny stadion PGE Arena i trener z zagranicy. Tak od niedawna wygląda rzeczywistość w Lechii Gdańsk. Wszystko wskazuje na to, że na naszych oczach rodzi się drużyna, która jest wstanie w niedalekiej przyszłości doszusować do polskiej czołówki.
Kiedy oficjalnie nowymi właścicielami Lechii Gdańsk zostali tajemniczy biznesmeni z Niemiec, Portugalii i Szwajcarii postawiono przed drużyną dość odważny cel – pierwsza trójka Ekstraklasy. Wielu podchodziło do tego z dystansem, gdyż chyba nikt nie sądził, że w ciągu kilku miesięcy można zbudować drużynę, która z powodzeniem będzie walczyć o możliwość gry w europejskich pucharach. Pierwszym krokiem do realizacji tego dość karkołomnego planu było zatrudnienie nowego trenera – Ricardo Moniza, który zastąpił na tym stanowisku Michała Probierza. Była to debiutancka decyzja Thomasa von Heesena, który w Trójmieście odpowiedzialny będzie za sprawy szkoleniowe. Teraz, z perspektywy czasu ten ruch można ocenić bardzo dobrze.
Pod wodzą Holendra Lechia gra ofensywnie, z pomysłem i skutecznie, co nie było wcześniej ich domeną, a to od razu przełożyło się na dobre wyniki. Pod wodzą Moniza gdański klub zanotował znaczny skok w tabeli – z jedenastego na piąte miejsce. Zasługą von Heesena jest również sprowadzenie na PGE Arenę Andrzeja Juskowiaka, który został nowym dyrektorem sportowym. Wpływ na wybór wicemistrza olimpijskiego z Barcelony i król strzelców tamtego turnieju miała nie tylko ogromna futbolowa wiedza, ale również znajomość języka niemieckiego i portugalskiego, który obecnie króluje na zebraniach zarządu Lechii. To właśnie ta trójka pewnego dnia usiadła do jednego stołu i radziła kogo należy ściągnąć do Gdańska, aby wypełnić wspomniany wcześniej cel. Efektem tej burzliwej rozmowy było wypożyczenie Zaura Sadajewa i Macieja Makuszewskiego z Tereka Grozny oraz zakontraktowanie Stojana Vranjesa, Nikoli Lekovicia i Pawła Stolarskiego, o podpis którego walczyło wiele polskich i europejskich klubów z Juventusem na czele. - Kilka poważnych zainteresowań moją osobą było, ale nie powiem z jakich klubów. Stwierdziłem, że jeszcze nie czas na wyjazd z kraju. Chcę pograć trochę w polskiej ekstraklasie i dopiero potem ruszyć za granicę. ( TUTAJ CZYTAJ cały wywiad z Pawłem Stolarskim).
Najlepiej z nowych nabytków prezentuje się jak do tej pory Leković , który jest pewnym punktem drużyny walczącej o europejskie puchary. Wiele razy pokazywał, że w oparciu o niego można zbudować ekipę, która w niedalekiej przyszłości będzie walczyła o jeszcze wyższe cele. Swoją grą przekonał również duet z Groznego i już sądowna jest możliwość wykupienia ich z dwunastej drużyny Priemjer-Liga. Prawdziwe wzmocnienia mają nastąpić jednak dopiero latem, a te są nieuniknione jeśli klub marzy o godnym pokazaniu się w europejskich pucharach. W transferach mają pomóc nie tylko rozległe kontakty nowych udziałowców „Biało-Zielonych”, ale również – a może przede wszystkim – współpraca z Benficą Lizbona. Niewykluczone, że pierwszym jej efektem jest sprzedaż do portugalskiego klubu Pawła Dawidowicza na którym Lechia zarobiła dwa miliony euro. Plus dodatki, jeśli piłkarz rozegra w nowym klubie odpowiednia liczbę spotkań. Kibice Lechii mogą być jednak spokojni, bo już po sezonie ruchy transferowe mają odbywać się tylko w drugą stronę. ( TUTAJ czytaj o wielkich wzmocnieniach Lechii i Legii).
Ważnym aspektem budowy nowej Lechii jest także szkolenie młodzieży, o którą docelowo ma być oparta drużyna z Gdańska. W tej materii zapewne wiele do powiedzenie będzie miał główny właściciel, Franz Josef Wernze, który wie jak to robić najefektywniej. W Viktorii Koeln, gdzie również lokuje swoje pieniądze, zbudował system szkolenia, którego efektem jest awans młodzieży do Bundesligi w swoich kategoriach wiekowych. Do tego potrzebne były duże pieniądze, ale tych na szkolenie młodego narybku nie szczędził i sprowadził do Viktorii najlepszych specjalistów z dziedziny szkolenia dzieci i młodzieży z lokalnego FC Koeln. Tam również włożył swoje trzy grosze pomagając w ściągnięciu między innymi Lukasa Podolskiego z Bayernu Monachium i Sławomira Peszki z Lecha Poznań, którego wykupił tuż przed dwumeczem z SC Bragą.
W Polsce nie będzie musiał jednak wykładać aż tak wielkich sum. Pomoże mu w tym główny sponsor Lechii – Grupa Lotos – która niedawno rozpoczęła wraz z klubem program szkolenia młodzieży. W projekcie ma zostać wykorzystane doświadczenie zdobyte przez Lotos współpracując z Polski Związkiem Narciarskim, co zaowocowało wychowaniem wielu światowej klasy skoczków, z Kamilem Stochem na czele. – Trzeba być cierpliwym, potrzeba co najmniej pięciu lat, aby zacząć zbierać owoce. Na dwukrotne mistrzostwo olimpijskie Kamila Stocha, którego również wspieramy, czekaliśmy dziewięć lat, więc może doczekamy się też piłkarza na miarę Cristiano Ronaldo. To, co przynosi efekty, powinno być kontynuowane – mówi z przekonaniem prezes Grupy Lotos Paweł Olechnowicz.
EMIL CICHOŃSKI
fot. Norbert Barczyk/ PRESSFOCUS