Kiedyś napastnik mistrzowskiej Sampdorii. Z Parmą zdobywał Puchar UEFA, w Interze strzelił 25 goli w 70 meczach. Po zakończeniu kariery bardzo szybko znalazł sobie ciepłą posadkę w Mediolanie. Z roku na rok, a przede wszystkim od czasów, gdy stolicę Lombardii opuścił Gabriele Oriali – Marco Branca radzi sobie jednak coraz gorzej.
Wychowanek US Grossetto piłkarską karierę zakończył w 2001 roku. Już w rok później został zatrudniony jako szef obserwatorów w Interze Mediolan. W 2003 roku został dyrektorem technicznym klubu Massimo Morattiego i wespół z Gabriele Orialim odpowiadał za wydawanie pieniędzy naftowego potentata. Były to lata, gdy MM mniej liczył się z pieniądzem i być może był to jeden z powodów mniejszych wpadek transferowych mediolańskiego klubu. Mniejszych tylko ilościowo, bo finansowo były one zdecydowanie bardziej spektakularne, odbijając się szerokim echem. Odkąd jednak mistrz świata z 1982 roku, Gabriele Oriali pożegnał się z Interem w październiku 2010 roku grono odpowiedzialności spadło na barki Branki. Z okienka na okienko obowiązki te przygniatają 49-latka, który we włoskich mediach zbiera coraz większe cięgi. Do niedawna czuł się niezagrożony. Od momentu kupienia przez Ericka Thohira klubu z czarno-niebieskiej części Mediolanu tylko Massimo Moratti jest pewny swojej pozycji. Zresztą Branca od próby wymiany Fredy’ego Guarina na Mirko Vucinica szykowany był do zwolnienia, które zdaniem „La Gazzetta dello Sport” już się dokonało.
CZYTAJ TAKŻE: Koniec balu dla Kopciuszka
Z Gabriele Orialim raczej nie zaliczali wpadek na rynku transferowym. Fortuna wprawdzie poszła na zakupy Ricardo Quaresmy i Alessandro Manciniego, ale obaj byli pomysłami José Mourinho. Poza tym przynajmniej Portugalczyk przychodził jako gwiazda, która jednak po opuszczeniu półwyspu Iberyjskiego straciła swój blask.
DAVID SUAZO
Czternaście goli w sezonie w barwach Cagliari Calcio, w tym dwa strzelone Milanowi na tyle zachwyciły Inter, że zdecydował się on wyłożyć 13 mln euro za 28-letniego napastnika. Sam piłkarz wspominał, że chciał go Roberto Mancini, z kolei w planach José Mourinho miał się nie mieścić. Start w Mediolanie miał trudny, pierwszego gola zdobył dopiero w ósmym występie. W pierwszym sezonie grał średnio 30 minut na każdą ligową kolejkę. Zdobył 8 bramek, zaliczył 2 asysty i został wypożyczony. Najpierw do Benfiki, rok później do Genoi. W końcu kontrakt z Interem się skończył i Honduranin na zasadzie wolnego transferu wylądował w Catanii Calcio.
MCDONALD MARIGA
Transfer, w którym pomógł Interowi jego były trener. Roberto Mancini chciał ściągnąć Marigę do Manchesteru City, ale piłkarz nie dostał pozwolenia na pracę na Wyspach. Mancini poinformował o tym mediolański klub, który w kilka godzin załatwił transfer. Płacąc za Kenijczyka Parmie 10 mln euro . Już w pierwszym półroczu bardzo małym wkładem Mariga zdobył z Interem potrójną koronę. W kolejnym sezonie grał sporadycznie i w 2011 roku został wypożyczony do Realu Sociedad. Później wypożyczany był do Parmy, jednak zarówno w Hiszpanii jak i w regionie Emilia-Romania był postacią drugoplanową. Obecnie przebywa w Mediolanie, gdzie przez większość sezonu leczył kontuzje. Jego kontrakt z Interem kończy się 30 czerwca tego roku i nic nie wskazuje na to, by został przedłużony.
Pamiętam moje początki. Od tamtego czasu wiele się zmieniło, w świecie futbolu panują inne realia. Największe europejskie potęgi toną w długach. My chcemy sprowadzać dobrych zawodników za niewygórowane kwoty i mieć przejrzystą sytuację finansową.
Marco Branca
JONATHAN
„Nowy Maicon” trafił do Mediolanu za 5 mln euro . W pierwszym sezonie wychowanek AEA Ouro Branco głównie zmagał się z kontuzjami, u Andrei Stramaccioniego z kolei nie cieszył się wielkim zaufaniem. Dopiero latem 2013 roku Walter Mazzarri „odkurzył” Brazylijczyka i powierzył mu rolę prawoskrzydłowego. Jonathan na starcie sezonu mógł się nawet podobać. Na fali swoich niezłych występów zaczął myśleć o mistrzostwach świata i nagle zgasł, podobnie jak cała drużyna. Zawodnik nalega, by nie porównywać go do Maicona, bo nazywa się Jonathan. Bynajmniej po tym co prezentuje sobą w stolicy Lombardii powodów do porównań nie ma żadnych.
DIEGO FORLAN
Jedna z największych gwiazd mistrzostw świata 2010, lider Atlético Madryt. Sezon po Mundialu w RPA nie należał jednak do najlepszych w wykonaniu Urugwajczyka (w lidze 32 mecze, 8 goli, 5 asyst). Pomimo to Inter zdecydował się wyłożyć 5 mln euro za 32-latka kupując go w ostatnich godzinach letniego mercato 2011. Forlan cieszył się z transferu, wybrał numer „9″. Krążyły opowieści o jego przyjaźni z Diego Milito, która miała sprawić, że stworzą wielki atak. Aż tu nagle otoczkę i tak ulatującego profesjonalizmu zarządu Interu rozwiała wiadomość, że urugwajski napastnik nie będzie mógł reprezentować 18-krotnych mistrzów Włoch w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Okazało się, że Forlan jeszcze jako piłkarz Atlético wystąpił w 3. rundzie eliminacji Ligi Europejskiej i grę w Champions League w czarno-niebieskich barwach będzie mógł rozpocząć dopiero w styczniu. Oczywiście wiadomość ta zaskoczyła wszystkich w obozie Interu, którzy zdążyli już zgłosić wychowanka CA Independiente do europejskich pucharów.
Ostatecznie Diego Forlan nie zrobił kariery w Serie A. 21 spotkań w sezonie stracił z powodu kontuzji, w lidze zagrał w sumie 18 razy, z czego tylko 3-krotnie w pełnym wymiarze czasowym. Zdobył 2 gole, zaliczył 3 asysty i… rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron, jednocześnie podpisując umowę z Internacional Porto Alegre.
MATIAS SILVESTRE
Obrońca Palermo dołączył do Interu na zasadzie wypożyczenia, które kosztowało mediolański klub 2 mln euro . Co ciekawe było to wypożyczenie z opcją pierwokupu, do której wykorzystania w umowie transferowej zobowiązali się „Nerazzurri”. I choć Silvestre w stolicy Lombardii grał mało, a jak grał to fatalnie i nikt go dłużej nie chciał – Inter musiał wyłożyć na stół kolejne 6 mln euro . Miesiąc po przymusowym wykupieniu piłkarza z sycylijskiego klubu Inter opchnął go Milanowi za… 0,5 mln euro. Na zasadzie wypożyczenia z opcją pierwokupu. Ewentualny transfer będzie kosztował „Rossonerich” 4 mln euro.
ÁLVARO PEREIRA
Transfer zapowiadał się obiecująco. 27-latek miał zapewnić spokój po lewej stronie obrony Interu, który zapłacił za Urugwajczyka 11 mln euro . „El Palito” w swoim pierwszym sezonie grał całkiem sporo jednak im dłużej przebywał w stolicy Lombardii tym grał gorzej. Sezon 2013-2014 w jego wykonaniu był wręcz tragiczny, grał zresztą sporadycznie i w Interze uznano, że trzeba go pożegnać. Álvaro Pereira został wypożyczony do FC Sao Paulo na… 18 miesięcy. Brazylijski klub zapewnił sobie również prawo pierwokupu w wysokości 7 mln euro.
TOMMASO ROCCHI
Transakcja spektakularna nawet w gronie tych i tak już z różnych przyczyn nietrafionych transferów. Włoch wprawdzie nie kosztował wiele – 300 tys. euro – to jednak w jaki sposób trafił do Mediolanu pozostanie zagadką Serie A. 35-letni piłkarz, który w Lazio nie łapał się do kadry meczowej, napastnik, który od prawie roku nie strzelił gola zostaje zatrudniony w klubie z bądź co bądź aspiracjami gry w europejskich pucharach jako „joker”. Rocchi, gdy trafił do Interu był kompletnie bez formy (nie, żeby ją potem miał), nie był gotowy na wybieganie choć większej części meczu. Z powodu kontuzji innych napastników Andrea Stramaccioni zmuszony był do gry „Il Ghepardo”, który zdołał zdobyć 3 gole w czarno-niebieskich barwach. Po pół roku Włoch opuścił Inter i ku swojemu wielkiemu zdziwieniu długo nie mógł znaleźć klubu, choć miał wielkie aspiracje na grę w Serie A. Aktualnie sporadycznie dostaje szansę w Padovie, na zapleczu włoskiej ekstraklasy.
EZEQUIEL SCHELOTTO
Urodzony w Buenos Aires potomek włoskich emigrantów. Prawy pomocnik, który wzoruje się na Javierze Zanettim. Po pięciu latach gry na półwyspie Apenińskim dostał szansę od Interu, który zapłacił za niego Atalancie Bergamo blisko 6 mln euro dokładając 50% karty Marko Livaji . Transfer został sfinalizowany w kilka dni po sprzedaży do Galatasaray Wesleya Sndeijera. Turcy zapłacili za Holendra 7,5 mln euro.
Schelotto w Interze spędził pół roku, zagrał 13 spotkań i zapamiętany zostanie jedynie z bramki zdobytej w derbach Mediolanu. Latem 2013 roku został wypożyczony do Sassuolo, w ubiegłym miesiącu do Parmy.
ZDRAVKO KUZMANOVIĆ
W Stuttgarcie zbierał niezłe oceny, aczkolwiek jego powrót na półwysep Apeniński i tak był wielkim zaskoczeniem. Serb kosztował Inter 1 mln 200 tys. euro i od początku grał w Mediolanie całkiem sporo. Rzadko kiedy jednak wyróżniał się czymś więcej niż nieporadnością. Podobnie jest w obecnym sezonie, w którym niespodziewanie od grudniowych derbów Mediolanu Walter Mazzarri zaczął na niego stawiać. Zimą miał odejść, ale nie chciał. Kuzmanović mówi, że „świetnie czuje się w Interze”, z którym ma ważny do końca czerwca 2017 roku kontrakt.
ISHAK BELFODIL
Massimo Moratti określił go „nowym Karimem Benzemą”. Ishak, podobnie jak zawodnik Realu Madryt ma algierskie korzenie. Transfer 21-latka mógł jednak budzić w Mediolanie pewne wątpliwości. Po pierwsze „Nerazzurri” tylko za 50% karty Belfodila zapłacili 7,5 mln euro . Po drugie w ramach tej transakcji do Parmy na wypożyczenie powędrował Antonio Cassano , zawodnik, który w stolicy Lombardii jako jeden z ostatnich prezentował określoną jakość. Reprezentant Algierii w czarno-niebieskich barwach grał sporadycznie, w sumie zaliczył 200 minut w trakcie których zaliczył jedną asystę. Na koniec zimowego okienka transferowego został wypożyczony do Livorno, gdzie przynajmniej ma szanse na grę.
***
Marco Branca na rynku transferowym zachowuje się jak laik. Włoch daje wcisnąć sobie każdą ładnie opakowaną tandetę. Nie zważając na cenę, często przepłacając za zawodników, którzy od samego początku nie mieli prawa podnieść poziomu Interu Mediolan. Powyżej sztandarowe przykłady. Zdecydowana większość to indywidualne dokonania dyrektora technicznego Marco Branki, które poniekąd tłumaczą ostatnie wyniki „Nerazzurrich”. Do 2010 roku w czarno-niebieskiej części Mediolanu z sukcesami szły trafione transfery. Rzekomy cel – odmładzanie kadry – zgubił w efekcie zarząd, który swoich piłkarzy o wciąż wysokiej jakości sprzedawał z przynajmniej 50% rabatem, jednocześnie podobne sumy przeznaczając na piłkarzy, których talent miał dopiero wybuchnąć – wciąż są to niewypały. Odmładzanie kadry – pozbywanie się swoich młodych piłkarzy, sprowadzając zawodników dorabiających na nazwisku do emerytury.
DOMINIK POPEK
Fot. Inter.it, Sempreinter.com