Prasa po Polska – Irlandia. Przynajmniej na zero z tyłu

PRZEGLĄD SPORTOWY

PS ocenia postawę biało-czerwonych we wczorajszym meczu: „Na tle mizernych Irlandczyków nieźle zaprezentowała się defensywa kadry Adama Nawałki, w porównaniu z tragicznym spotkaniem ze Słowacją (0:2), wymieniona w komplecie. Pozytywnie oceniliśmy Kubę Błaszczykowskiego, jedynego zawodnika z ofensywy, który nie zawiódł. Niezłą zmianę dał Tomasz Jodłowiec. Szansy na pewno nie wykorzystał Piotr Ćwielong. Ocenę gry Michała Pazdana zaniżają bezsensowne i brutalne faule.”

***

Nad grą Roberta Lewandowskiego w kadrze zastanawia się Marek Wawrzynowski: „I tu pojawia się problem. Wtedy jeszcze nie dostrzegany. Lewandowski w eliminacjach do Mistrzostw Świata w sumie strzelił 5 bramek, w tym cztery San Marino.
Ten sam piłkarz, który w żółto-czarnej koszulce demoluje bloki defensywne najlepszych europejskich drużyn, ma problem z wykorzystaniem prostej sytuacji. Lewandowski ma dziś 60 meczów w kadrze na koncie i pewnie na zakończenie swojej kariery będzie miał tych spotkań znacznie ponad 100. Ale ile z nich zaliczymy do wielkich?”

***

Ostro wczorajszy mecz komentuje Antoni Bugajski: „Na ironię zakrawa fakt, że wczoraj ciekawiej pod bramką rywali zrobiło się wtedy, gdy na boisku nie było już Roberta Lewandowskiego. – Jeżeli Nawałka chce eksperymentować, to powinien zagrać bez Roberta. Nie dlatego, żeby go odsunąć. Dlatego, żeby sprawdzić, jak radzi sobie formacja ofensywna bez niego – mówił w kuluarach jeszcze przed meczem Maciej Żurawski. Nawałka ściągnął z boiska gwiazdę BVB po godzinie pewnie dlatego, że w sobotę czeka go prestiżowy ligowy mecz z Bayernem Monachium. Ale warto było sprawdzić, czy istnieje polska kadra bez naszej największej gwiazdy. Odpowiedzialność za atakowanie irlandzkiej bramki rozłożyła się wtedy na kilku piłkarzy, przez chwilę był większy ruch w okolicach pola karnego. Co z tego jednak, skoro suma wszystkich efektów zawiera się w liczbie 0. Może gdyby nasze skrzydła grały z większym rozmachem… Jesteśmy mistrzami świata w gdybaniu.”

FAKT

Grę podopiecznych Nawałki skomentował Radosław Gilewicz: „Co do naszej gry, to jeśli miałbym się dopatrywać jakiś pozytywów, to na pewno tego, że nie straciliśmy bramki. Wyglądało to dużo lepiej niż w ostatnim meczu ze Słowacją. Z tym, że rywal był na pewno słabszy i nie miał w składzie zawodników światowej klasy, jak Hamsik czy Skrtel. Z drugiej strony my i ze średniakami mamy problemy.”

***

O dziwo zadowolony po meczu był Wojciech Szczęsny: „Myślę, że na to spotkanie mimo wszystko możemy spojrzeć pozytywnie. Jest nowy selekcjoner, zrobiliśmy mały krok do przodu. Wiemy, że naszym problemem jest gra defensywna. Tę trzeba opanować do perfekcji. Udało nam się nie stracić gola i to na pewno gdzieś może cieszyć. Graliśmy z dwoma niezłymi zespołami. Po piątku nie, ale już po wtorku jakiś pozytywów dopatrywać się możemy, choć wiadomo, że trzeba jeszcze dużo popracować. Przed nami długa droga. Na razie gramy mecze towarzyskie. Absolutnie nie uważam, że uczestniczę w jakiejś rywalizacji z Arturem Borucem. Myślę, że trener da nam szanse mniej więcej po równo, a dopiero w eliminacjach okaże się, na kogo w bramce postawi selekcjoner.”

SPORT.PL

Paweł Wilkowicz broni powołanie piłkarzy z TME: „Zadanie jest łatwe: postrzelać do piłkarzy z ekstraklasy. Adam Nawałka podsunął nam pod nos cały ich oddział, do wyboru do koloru. Można wyśmiewać pomysł z Krzysztofem Mączyńskim z meczu z Irlandią, można z Rafałem Kosznikiem ze Słowacją, kpić jak ligowcy odstają i się gubią. Ale skoro już dotrwaliśmy do końca meczu z Irlandią, a nie było łatwo, to warto chyba sięgnąć trochę głębiej. Bo dla ligowców to naprawdę był sprawdzian na zasadzie: rzucam na głęboką wodę, kto się utrzyma na powierzchni, tego zabieram dalej, po pozostałych nie płaczę. Z góry było wiadomo, że przetrwa niewielu. Jakoś trzeba było sprawdzić którzy. Przecież nie można tego zrobić wiarygodnie podczas najbliższego zgrupowania w krajowym składzie – bo rywale też będą w słabych składach i można będzie co najwyżej ulec złudzeniu, że ktoś podołał.”

***

Sport.pl stwierdza, że jasnym punktem potyczki w Poznaniu był Adam Marciniak, który jako jeden z nielicznych wykorzystał swoją szansę: „Po wtorkowym meczu trudno o pozytywy. Kibice na trybunach w Poznaniu wynudzili się przez 90 minut, bo ani Polacy, ani Irlandczycy nie pokazali niczego, co mogłoby zachwycić. Wręcz przeciwnie. Piłkarze Adama Nawałki grali niemrawo, znów nie strzelili nawet gola i mecz zakończył się remisem. Za jeden z niewielu jasnych punktów można uznać… obrońcę Cracovii, który nieoczekiwanie zagrał od pierwszej minuty.”

Pin It