Od pierwszych minut poznańska lokomotywa, niczym ta tuwimowska rozpędzała się – najpierw powoli jak żółw ociężale wyraźnie zwiększając swoją przewagę na boisku w Bydgoszczy, gdzie gospodarze ograniczali się do kontrataków. Niby wszystko wyglądało solidnie, piłka zamiast latać w przestworzach częściej toczyła się po murawie, co nie jest w naszej lidze regułą, z jednym istotnym haczykiem – było nudno.
Zawisza Bydgoszcz – Lech Poznań 1:2 (0:1)
0:1
-
Hamalainen 39′
0:2
-
Kędziora 57′
1:2
-
Geworgian 84′
Zawisza:
Kaczmarek – Lewczuk, Nawotczyński, Micael, Ziajka – Hermes (73′ Skrzyński), Drygas, Alvarinho, Wójcicki, Carlos (78′ Wojciechowski)- Kadu (63′ Geworgian). Trener Ryszard TARASIEWICZ.
Lech:
Kotorowski – Możdżeń, Wołąkiewicz, Kamiński, Kędziora – Trałka, Linetty, Lovrencsics (90′+3 Formella), Hamalainen, Pawłowski (85′ Arajuuri) – Kownacki (63′ Claasen). Trener Mariusz RUMAK.
Żółte kartki:
Micael, Drygas, Alvarinho – Kędziora, Kotorowski.
Czerwone kartki:
Nawotczyński – Wołąkiewicz.
Sędzia:
Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów:
3700.
***
DELICJA. Najjaśniejszą postacią dzisiejszego meczu był zdecydowanie Szymon Pawłowski. Zawodnik Lecha Poznań był aktywny w zasadzie przez całe spotkanie, co przełożyło się na kapitalną asystę przy bramce Hamalainena. Dodatkowo, to po ostrym faulu na nim czerwoną kartką ukarany został Łukasz Nawotczyński. Solidny występ, oby więcej takich.
ZAKALEC. Dawid Kownacki, który przez cały mecz był niewidoczny, a gdy mógł wpakować piłkę do bramki, trafił w powietrze, powinien być wdzięczny Łukaszowi Nawotczyńskiemu, który okazał się jeszcze większym zakalcem. Obrońca Zawiszy głupim faulem osłabił swój zespół i w zasadzie pozbawił szans na korzystny wynik.
SMACZEK. Chyba każdy chciałby wiedzieć, czym kierował się sędzia Raczkowski, wyrzucając z boiska Huberta Wołąkiewicza. O ile decyzję o rzucie karnym dla gospodarzy da się obronić, o tyle wyrzucenie z boiska jest absurdalne – faul nie był ani wyjątkowo brutalny, ani nie zatrzymał rywala w czystej sytuacji strzeleckiej.
NASZA WRÓŻBA. Zawisza przegrał czwarty mecz z rzędu, a niewiele brakowało, by było to piąte spotkanie bez strzelonego gola. Jako że beniaminek ma już zapewnione utrzymanie oraz grę w europejskich pucharach, pozostałe mecze sezonu są bez większego znaczenia dla podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza. Zarówno z Ruchem, jak i w kolejnych spotkaniach nie należy spodziewać się po bydgoszczanach większych fajerwerków. Lech z kolei zmierzy się u siebie z bardzo słabym Górnikiem, który choć wygrał ostatni mecz, to mając w pamięci poprzednie pięć miesięcy (!), nie może stanowić dla walczącego o tytuł „Kolejorza” wyzwania.
***
Pozostałe mecze 32. kolejki:
Podbeskidzie – Jagiellonia 2:1
Piast Gliwice – Śląsk Wrocław 0:0
Lechia Gdańsk – Legia Warszawa 0:1
Wisła Kraków – Pogoń Szczecin 5:0
Widzew Łódź – Cracovia 2:0
Górnik Zabrze – Ruch Chorzów 2:0
Zagłębie Lubin – Korona Kielce
BARTŁOMIEJ KRAWCZYK
Fot. Norbert Barczyk\Pressfocus