Bardzo rzadko zdarza się, aby król strzelców polskiej ligi zrobił poważną karierę na Zachodzie. Artjoms Rudnevs po zdominowaniu naszej ligi w barwach Lecha Poznań przeszedł za kwotę 2,8 mln euro do Hamburgera SV. Jeden z najlepszych piłkarzy Ekstraklasy w ostatnich latach ma spore problemy w Niemczech.
Otóż reprezentant Łotwy w tym sezonie pojawił się na boisku tylko w pięciu meczach, raz w podstawowej jedenastce. Po zagraniu kilku ogonów uzbierało się 159 minut na boisku. W poprzednim sezonie Rudnevs musiał długo pracować na zaufanie Thorstena Finka. Na koniec sezonu były napastnik Lecha Poznań miał na koncie aż 12 bramek w Bundeslidze, stając się ulubieńcem kibiców. Na Łotwie zaczął uchodzić za najlepszego piłkarza w historii, choć w dziejach tamtejszego futbolu byli już piłkarze rozpoznawalni jak Astafjevs, Pahars czy Verpakovskis.
Początek sezonu zweryfikował nieco entuzjazm, bo Rudnevs stracił miejsce w podstawowym składzie kosztem wypożyczonego z Herthy Berlin Pierre-Michel Lasoggi, który ostatnimi czasy prezentuje bardzo wysoką skuteczność (4 mecze, 4 bramki). To właśnie na Niemca ma stawiać Bert van Marwijk, ustawiając zespół po swojemu. Holender objął HSV po serii bardzo słabych wyników pod wodzą Finka. Oprócz Lasoggi, Łotysz musi konkurować z Michaelem Beisterem i Jacquesem Zoua.
Były snajper poznańskiego Lecha nigdy nie należał do ulubieńców byłego już szkoleniowca HSV, ale trudno się spodziewać, aby Bert van Marwijk zaczął stawiać na Łotysza, skoro Lasogga strzelił w ostatnim meczu Bundesligi z Norymbergą hat-tricka. Ostatnio głośno było o transferze Rudnevsa do Rosji. W gronie zainteresowanych wymieniało się FK Krasnodar i Terek Grozny.
Kto nie pamięta trzech goli strzelonych Juventusowi? Rudnevs zawsze będzie w Polsce pamiętany, ale w tej chwili nie stać na niego żadnego polskiego klubu. A więc – jak większość naszych gwiazd – wyjechał i powoli przestaje grać. Smutne, ale prawdziwe. Po prostu nasza rzeczywistość…
KAMIL ROGÓLSKI