Po wczorajszym meczu między Legią a Lechem portale internetowe obiegły nagłówki „Sędzia przyznał się, że wypaczył wynik hitowego spotkania”, tymczasem okazuje się, że do rzekomych przeprosin ze strony Pawła Gila w ogóle nie doszło. We wczorajszym hicie poznaniacy stracili nie tylko trzy punkty, ale i bramkarza. We Francji w końcu do świata aktywnych zawodowo piłkarzy powrócił Dominik Furman, a w Anglii i Hiszpanii trwają kolejki decydujące o losach tytułów mistrzowskich. Zapraszamy na poranną kawę!
POLSKA
Zmiana prezesa w Koronie Kielce. Po blisko czterech latach z klubem żegna się Tomasz Chojnowski, a obowiązki szefa klubu pełnić teraz będzie dotychczasowy dyrektor Marek Paprocki. Oficjalnie zmiana ta nie ma nic wspólnego z wydarzeniami przerwanego na kilkanaście minut, piątkowego spotkania Korony z Pogonią Szczecin, a rezygnację dotychczasowego prezesa wymusiły problemy zdrowotne.
***
***
Wystarczył pomeczowy komentarz zawodnika poznańskiego Lecha, Mateusza Możdżenia, według którego Paweł Gil miał przeprosić kapitana „Kolejorza” za to, że uznał kontrowersyjną bramkę dla Legii, żeby media zgodnie obwieściły, że sędzia przyznał się do wypaczenia wyniku meczu. Tymczasem, jak podaje Zbigniew Boniek, żadnych przeprosin nie było. Zapewne prezes PZPN, wzorem niedawnego meczu Legii ze Śląskiem, prześle wideo ze sporną sytuacją do analizy przez ekspertów UEFA i za kilka dni ostatecznie dowiemy się, czy był faul, czy nie. No właśnie, był? TUTAJ więcej informacji o wczorajszym hicie!
***
Udany debiut na ławce trenerskiej gdańskiej Lechii ma za sobą Ricardo Moniz, choć jeszcze kilka godzin przed spotkaniem nie było wcale pewne, czy będzie mógł poprowadzić gdańszczan. Problemem miała być oczywiście jego licencja, której nie akceptował PZPN. Jak podawał na Twitterze Mateusz Borek, punktem spornym miał być brak daty na jednym z dyplomów Holendra. Ostatecznie Moniz pojawił się na ławce gdańszczan, skąd obserwował okazałe zwycięstwo swojej nowej drużyny nad gliwickim Piastem, o którym więcej przeczytasz TUTAJ .
***
Wciąż nie wiadomo jak groźny jest uraz, którego doznał we wczorajszym meczu z Legią bramkarz poznańskiego Lecha, Maciej Gostomski. – W końcówce meczu, kiedy Ojaama wyszedł sam na sam, zostałem kopnięty w kolano – mówił po spotkaniu „Przeglądowi Sportowemu”. – Jest opuchnięte jak bania, nie mogę normalnie chodzić. Obawiam się, żeby nie było to coś poważnego. Czekają mnie jeszcze badania, ale nie wygląda to dobrze – dodawał. Gostomski dotrwał do ostatniego gwizdka wczorajszego meczu, jednak tuż po nim padł na murawę, którą opuszczał przy pomocy klubowego lekarza. TUTAJ czytaj o niesamowitym wyczynie Marcina Robaka!
***
EUROPA
W końcu z ławki we francuskiej Tuluzie podniósł się Dominik Furman. Polak pojawił się na boisku w 75. minucie gry i były to jego pierwsze minuty od ośmiu kolejek, które w całości przesiedział wśród rezerwowych. W wyjazdowym spotkaniu z AC Ajaccio jego drużyna zremisowała 2:2, a kupiony zimą za 2,7 mln euro Furman przez kwadrans gry zdążył obejrzeć żółtą kartkę.
***
Mimo że jego drużyna wciąż jest liderem Premier League, Jose Mourinho stwierdził po wczorajszej porażce z Crystal Palace 0:1, że Chelsea nie ma już w tym sezonie szans na tytuł mistrzowski. – Nic już nie zależy od nas, tylko od naszych rywali. Matematycznie to wciąż możliwe, ale matematyka a rzeczywistość to zupełnie co innego – dodawał „The Special One”. Przegrana w Londynie była drugą z rzędu wyjazdową porażką „The Blues”. Pierwsze miejsce w tableli mogą stracić już dzisiaj, ledwie punkt straty ma do nich bowiem Liverpool, który zmierzy się z Tottenhamem.
***
Status quo zachowany na szczycie tabeli hiszpańskiej La Liga po sobotnich meczach. Żadna z trzech drużyn walczących o mistrzostwo nie odpuszcza, dopisując do swojego dorobku komplet punktów. Teoretycznie najtrudniejszą przeprawę ma za sobą Atletico, które wygrało na San Mames 2:1 z Athletikiem Bilbao. Długo w meczu derbowym z Espanyolem męczyła się Barcelona, której ostatecznie trzy punkty zapewnił strzałem z rzutu karnego Leo Messi. Najspokojniejszą sobotę ma za sobą Real – po dwóch bramkach Bale’a oraz trafieniach Ronaldo, Carvajala i Moraty, poradził sobie z Rayo Vallecano. TUTAJ czytaj więcej o walce w Primera Division!
***
Vladimir Smicer, jeden z bohaterów niezapomnianego finału Ligi Mistrzów z 2005 roku wraca do klubu, w którym zaczynał i kończył piłkarską karierę – Slavii Praga. Były zawodnik Liverpoolu, który przez ostatnie cztery lata był menadżerem reprezentacji Czech, będzie pracował w Slavii jako asystent trenera Alexa Pastoora.