Podział punktów na zakończenie 1.kolejki sezonu 2013/2014

źródło: https://www.facebook.com/PilkaNoznaKrolowaSportu?fref=ts

W spotkaniu kończącym pierwszą kolejkę T-Mobile Ekstraklasy, a zarazem w starciu „polskiego Guardioli” z „polskim Mourinho” (wiemy, że brzmi to niedorzecznie), Lechia Gdańsk zremisowała z Podbeskidziem Bielsko-Biała 2:2. Bohaterem spotkanie mógł zostać strzelec dwóch goli, debiutujący Japończyk Daisuke Matsui, jednak w doliczonym czasie gry, wynik spotkania ustalił Błażej Telichowski.

***

Lechia Gdańsk – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2

Bramki: Matsui 79, 88 – Wodecki 23,

90.+3  Telichowski

Żółte kartki: Deleu – Błażej Telichowski

Sędziował:    Daniel Stefański (Bydgoszcz)

Widzów 11 645

Po pierwszej połowie można było powiedzieć, że to Podbeskidzie lepiej radziło sobie na PGE Arenie. Wprawdzie Lechia miała lekką przewagę optyczną, ale kompletnie nic z niej nie wynikało. Adam Duda, kiedy już znajdował się w dogodnej pozycji, notorycznie łapany był na spalonych. Na dodatek Christopher Oualembo popełnił w 23. minucie fatalny błąd, kiedy nie uczynił nic, by zatrzymać w polu karnym Marcina Wodeckiego. Ten wykorzystał dośrodkowanie Aleksandra Jagiełły i pięknym strzałem głową dał Podbeskidziu prowadzenie.

W drugiej części spotkania, Lechia przeprowadzała ataki z większą werwą. Podobnie jak poprzednio – niewiele z nich jednak wynikało. Nieco ożywienia dało wprowadzenie Piotra Grzelczaka za Dudę, ale gdańszczanie wciąż bili głową w mur. Wreszcie w końcówce meczu dał o sobie znać Matsui, który zdobył dwie bramki – w 79. i 88. minucie spotkania. Kiedy zdawało się, że „Biało-zieloni” to spotkanie wygrają, w doliczonym czasie gry, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego do piłki przed bramką Mateusza Bąka dopadł Błażej Telichowski. Strzałem głową nie dał szans bramkarzowi rywali. 2:2.  Podział punktów na rozpoczęcie sezonu w Gdańsku!

Pod wodzą Probierza Lechia nadal jest bardzo gościnną drużyną. Z ostatnich 31 meczów ligowych na własnym boisku, gdańszczanie wygrali tylko 6 spotkań. Podbeskidzie pokazało natomiast, że odejście Roberta Demjana wcale nie musi być tak bolesne. Mecz stał na niezłym poziomie, toczony był w szybkim, jak na możliwości polskiej ligi, tempie.

MS

Pin It