Trzy mecze i trzy porażki. Na tym kończy się czarna seria Cracovii, która po bardzo niemrawym meczu może nałożyć na głowy wieniec zwycięstwa i cieszyć się z trzech punktów. Mówi się, że zwycięzców się nie sądzi, ale… statystki, choć miażdżące na korzyść Pasów, nie oddają w pełni tego, co działo się na boisku – mizerii.
Cracovia – Korona Kielce 2:1 (1:0)
1:0
– Dialiba 38′
1:1
– Trytko 79′
2:1
– Budziński 90′+4
Cracovia:
Pilarz – Rymaniak, Żytko, Jaroszyński (59′ Steblecki) – Deleu, Budziński, Marciniak, Dąbrowski, Zeidler – Dialiba (80′ Rakels), Zjawiński (88′ Kita). Trener: Robert Podoliński.
Korona:
Cerniauskas – Golański, Malarczyk, Ouattara, Leandro – Sobolewski (43′ Aankour), Petrov (87′ Kwiecień), Marković, Janota (60′ Chiżniczenko), Kiełb – Trytko. Trener Ryszard Tarasiewicz.
Żółte kartki:
Sobolewski, Golański, Petrov, Kiełb
Sędzia:
Paweł Gil (Lublin)
Widzów:
7057
***
DELICJA. Wyróżnianie kogokolwiek po tym meczu będzie mocno naciągane. Widzowie wyróżnili Dalibę, szarpać próbował bliski gola sezonu Jacek Kiełb, ale najwięcej szumu robił chyba Marcin Budziński, który nie tylko napędzał większość akcji Pasów , ale także strzelił zwycięską bramkę.
ZAKALEC. Całokształt „twórczości” obu zespołów. Ilekroć wydawało się, że za chwilę nadarzy się ciekawa akcja, jak na zawołanie pojawiało się niedokładne podanie, błąd w przyjęciu bądź piłka po strzale mijała bramkę szerokim łukiem, ewentualnie ostatkiem sił turlała się w ręce bramkarza. Litości.
SMACZEK.
Czymże byłby ten mecz, gdyby nie kontrowersje? Marnością nad marnościami, a tak przynajmniej mamy o czym debatować. Z jednej strony powróciło odwieczne pytanie
jajko czy kura
o celowość zagrania piłki ręką Stebleckiego, z drugiej – czy Koronie w ogóle należał się rzut wolny, po którym powstało zamieszanie w polu karnym Pilarza. Do tego wszystkiego doszła zwycięska bramka w ostatniej akcji meczu – strzelona po wyraźnym spalonym.
NASZA WRÓŻBA. Ech… Cracovia uciułała pierwsze punkty, ale do ideału jeszcze daleko. Choć jest lepiej, we Wrocławiu to Śląsk będzie zdecydowanym faworytem. Korona grała w sumie dość podobnie, z tą różnicą, że dała się ograć i podobnie powinno być za tydzień w Kielcach, gdzie zawodnicy Tarasiewicza zagrają z Górnikiem Zabrze.
***
Pozostałe mecze 4. kolejki:
Górnik Zabrze – Jagiellonia Białystok
GKS Bełchatów – Śląsk Wrocław
Legia Warszawa – Górnik Łęczna
Lechia Gdańsk – Lech Poznań
Zawisza Bydgoszcz – Podbeskidzie Bielsko-Biała
Wisła Kraków – Ruch Chorzów
Pogoń Szczecin – Piast Gliwice
BARTŁOMIEJ KRAWCZYK