W drugim odcinku „Piłkarskich uczt” zaglądamy na Santiago Bernabeu, gdzie w sezonie 2006/2007, 17 czerwca, do ostatnich chwil finałowej kolejki rozrywała się zapierająca dech w piersiach klasyczna remontada.
Real na ostatnim odcinku mistrzowskiego wyścigu znajdował się na pierwszym miejscu, ex aequo z Barceloną, nad którą miał przewagę jedynie dzięki bilansowi bezpośrednich konfrontacji. Ostatnia kolejka miała wyłonić triumfatora w grze o mistrzostwo. „Duma Katalonii” pojechała do Tarragony, by zmierzyć się z beniaminkiem Gimnastic, a do Madrytu przylecieli ze słonecznych Balearów piłkarze Realu Mallorca. „Królewscy” znaleźli się w wygodnym dla siebie położeniu dzięki wcześniejszemu remisowi Barcelony z Betisem i po zaciętej walce w starciu z Espanyolem. W przedostatniej kolejce Real stoczył bój z Saragossą, a Barcelona walczyła w derby z wymienioną wcześniej drużyną z Katalonii. Gdy Realowi w Aragonii udało się wyrównać do stanu 2:2, kilkanaście sekund do takiego samego wyniku doprowadził Raul Tamudo w Barcelonie. Warto dodać, że mistrzostwo w zasięgu ręki miała FC Sevilla. Dziś powiedzielibyśmy, że to ówczesny, andaluzyjski odpowiednik obecnego Atletico Madryt.
Wróćmy jednak na Bernabeu. Składy:
REAL MADRYT : Casillas – Salgado, Ramos, Cannavaro, Roberto Carlos – Beckham, Emerson (Guti 46′), Diarra, Robinho – Raul, Van Nistelrooy (Higuain 32′).
MALLORCA : Moya – Hector, Ballesteros, Jose Nunes (Ramis 35′), Fernando Navarro – Jonas Gutierrez, Pereyra (Trejo 89′), Basinas, Arango, Varela – Victor (Maxi 67′).
Gospodarze wyszli na mecz nabuzowani – ówczesny trener, Fabio Capello, delegował do ataku Robinho, Van Nistelrooya i Raula. Nastawienie było określone jasno – walczyć do ostatniej kropli krwi. Nikt się nie oszczędzał, a i sam rywal nie myślał odpuścić, mimo bezpiecznej sytuacji w tabeli (Mallorca zakończyła sezon na dwunastej pozycji). W 17. minucie krycie Vareli zgubił Michel Salgado, co skrzętnie wykorzystał Juan Arango i obsłużył kolegę z drużyny fenomenalnym prostopadłym podaniem. Varela nie zmarnował tej sytuacji: 0:1 dla Mallorki.
Zmagania Realu obserwowała z trybun Victoria Beckham wraz z synami, widziano także Rafaela Nadala czy Toma Cruise’a, prywatnie przyjaciela Davida Beckhama – wszyscy oni patrzyli, jak Real wypuszcza z rąk mistrzowskie trofeum.
CZYTAJ TAKŻE: Piłkarskie uczty (1). AC Milan – Liverpool 3:3
Rywal postawił naprawdę twarde wymagania i nie odstawiał nogi, co boleśnie odczuł Ruud Van Nistelrooy. Zastąpił go po pół godzinie gry Gonzalo Higuain, wówczas kompletny żółtodziób, sprowadzony w styczniowym okienku transferowym. Mimo to wynik nie zmienił się aż do przerwy. Capello na drugą połowę postanowił wprowadzić kreatywnego Gutiego w miejsce defensywnego, bezproduktywnego Emersona. To i tak nie pomogło – Real miał swoje okazje, ale konsekwentnie je marnował. Dopiero wymiana przejętego chyba bardziej obecnością bliskich i przyjaciół Beckhama na Jose Antonio Reyesa przyniosła pożądane efekty. Gra „Królewskich” momentalnie się ożywiła. W 68. minucie indywidualną akcję przeprowadził lewym skrzydłem Robinho, który wobec braku innych sensownych opcji podał do Gonzalo Higuaina. Ten ruszył skrzydłem do linii końcowej i scentrował piłkę w pole karne. Dopadł do niej Reyes. 1:1. Na Bernabeu zapłonęła nadzieja, która od 17. minuty mocno przygasła i zaledwie się tliła. „Królewscy”, uskrzydleni bramką, coraz śmielej i groźniej nacierali na bramkę rywala. Po dośrodkowaniu Higuaina z rzutu rożnego kapitalnie uderzył Mahamadou Diarra, a kibice oszaleli – było już 2:1 . Trzy minuty później, bezpańską piłką, lekkomyślnie oddaną przez obrońców Mallorki, znów zaopiekował się Reyes i podwyższył prowadzenie Realu na 3:1. Wszystkie trzy bramki Real zdobył w czasie piętnastu minut. Oto remontada doskonała! Dzięki niej Real sięgnął po 30. w historii mistrzostwo Hiszpanii i przełamał dwuletnie panowanie Barcelony na ligowym podwórku. Oto, co takie zwycięstwo może znaczyć dla człowieka, który całą karierę spędził grając z herbem Realu na piersi.
Bramkarze obu drużyn – Casillas i Moya – rozegrali fenomenalne spotkanie. W sporej mierze dzięki golkiperowi Mallorki „Królewscy” nie mogli przebić głową balearskiego muru. Z kolei legenda Realu Madryt obroniła przy stanie 1:1 groźny strzał Maxiego Lopeza…
Mamy za sobą kilka lat cierpienia. Ten tytuł jest zasługą całego zespołu. Jesteśmy zadowoleni z powodu kibiców, którzy szczególnie na to zasłużyli. Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Mecz źle się dla nas rozpoczął, ale już nie z takich opałów wychodziliśmy. Wiedzieliśmy, że bramki przyjdą w drugiej połowie. Teraz jest czas na świętowanie.
Raul
Real zakończył rozgrywki ligowe z 76 punktami na koncie – czyli relatywnie niewiele. Epilog dla sporej części ludzi, którzy przyczynili się do zwycięstwa nad Mallorcą, okazał się epilogiem smutnym. Władzom Realu, na czele z Ramonem Calderonem i dyrektorem sportowym Pedją Mijatoviciem, nie spodobał się styl pracy Capello – na transfery przed sezonem wydano 100 milionów euro (Emerson, Diarra, Cannavaro, Van Nistelrooy), aby w końcówce odnieść jedynie pyrrusowe zwycięstwo i wyrywać włosy z głowy do ostatniej minuty ostatniej kolejki. Włocha zwolniono, a w jego miejsce zatrudniony został Bernd Schuster, który miał zostać nowym Juppem Heynckesem w zwycięskiej historii Realu. Co prawda obronił mistrzowski tytuł, ale już bez Emersona, Beckhama, Cicinho czy Roberto Carlosa. I oczywiście bez Reyesa, niekwestionowanego MVP meczu z Mallorką. Wydano natomiast 120 milionów na kolejne wzmocnienia… Schustera zwolniono już w następnym sezonie.
Real Madryt – Real Mallorca 3:1 (0:1)
0:1
– Fernando Varela 16′
1:1
– José Antonio Reyes 68′
2:1
- M. Diarra 79′
3:1
– José Antonio Reyes 82′
Skrót spotkania: