Pięć goli i spore emocje na stadionie w Gdańsku

W towarzyskim spotkaniu na PGE Arenie, reprezentacja Polski pokonała Danię 3:2. Błysnęły młode wilki: Klich, Sobota i Zieliński.

***

Polska – Dania 3:2 (1:2)

Bramki:

Klich ‘4            Eriksen ‘18

Sobota ‘59,     Braithwaite ‘45

Zieliński ‘60

Żółte kartki: Robert Lewandowski – William Kvist

Sędziował: Yudai Yamamoto (Japonia)

Widzów: 34952
***

Zaczęło się bardzo dobrze. Już w czwartej minucie, Klich zwodem uwolnił się obrońcom i podał na skrzydło do Jakuba Błaszczykowskiego. Kapitan reprezentacji Polski popędził prawym skrzydłem i dograł piłkę do środka. Ta powędrowała prosto pod nogi tego pierwszego, który pięknym strzałem w okienko pokonał bramkarza gości.

W 17. minucie z rzutu wolnego uderzał Eriksen. Szczęsny wyciągnął się jak struna, jednak nie sięgnął piłki. 1:1!. Od tego momentu Duńczycy mieli optyczną przewagę, o czym może świadczyć chociażby posiadanie piłki (60% na korzyść gości). Przewaga została potwierdzona drugim golem. Tym razem krycie zgubili Jakub Wawrzyniak i Waldemar Sobota, którzy pozwolili Martinowi Braithwaite’owi na strzelenie gola głową. Można powiedzieć, że demony reprezentacji Polski odżyły. Znów straciliśmy gola w ostatnich minutach pierwszej polowy.

Po zmianie stron Polacy wyszli odmienieni i od razu przejęli inicjatywę. W 59. minucie trzeciego gola w karierze w barwach reprezentacji strzelił Waldemar Sobota, po drugiej w meczu asyście Błaszczykowskiego. Chwilę później na listę strzelców wpisal się, w trzecim występie w dorosłej kadrze, młody Piotr Zieliński. Pomocnik Udinese pozazdrościł Klichowi pięknego strzału i równie soczystym uderzeniem umieścił piłkę pod poprzeczką bramki Stephana Andersena. Biało-Czerwoni objęli prowadzenie, którego nie oddali aż do końca.

Chociaż, jak to bywa w meczach reprezentacji Polski, do ostatnich sekund było groźnie i jeszcze w doliczonym czasie gry, goście mieli swoją sytuację.

Wygrana z klasową drużyną europejską na pewno cieszy. Ciężko wyciągać jednak zbyt daleko idące wnioski z meczu towarzyskiego. Szanse na awans do mistrzostw świata w Brazylii mamy iluzoryczne. Musielibyśmy wygrać wszystkie cztery spotkania (m. in z Anglią i Ukrainą na wyjeździe) i liczyć na korzystne rezultaty rywali. Tymczasem jeszcze dwa miesiące w temu, w spotkaniu  punkty (a tylko takie jest dla nas prawdziwą wykładnią), Biało-czerwoni nie potrafili pokonać nawet Mołdawii. Ciężko zatem o wiarę i nadzieję na „lepsze jutro” dla polskiej piłki.

Za kilka miesięcy zapewne dojdzie do zmiany na stanowisku selekcjonera. Jaką obierze strategię? Na kim oprze szkielet drużyny? Przekonamy się sami.

Dziś jednak najistotniejsze jest zwycięstwo z Danią.

MARCIN SZYMAŃSKI

Pin It