Miałoby jak kilka lat temu z Wisłą, czyli bach, bach, bach i po sprawie. Było trochę inaczej, bo Piast co prawda przegrał, ale porażka 1:2 nie przekreśla szans gliwiczan na awans do dalszej rundy.
Piast walczył z Azerami dzielnie i niespodziewanie w 19. minucie meczu zawodnicy Marcina Brosza wyszli na prowadzeni, po golu Marcina Robaka. Niestety to trafienie obudziło piłkarzy Karabachu, którzy zaczęli coraz częściej i coraz groźniej atakować bramkę Szumskiego. W 39. min pięknym strzałem z dystansu popisał się Richard i było 1:1.
W drugiej połowie obraz gry właściwie się nie zmienił. Nadal przeważali gospodarze i druga bramka dla nich była tylko kwestią czasu. Tym bardziej, że obrona Piasta nie wyglądała dziś za dobrze i często popełniała proste, szkolne błędy. I kiedy w sercach polskich kibiców pojawiła się nadzieja na to, że gliwiczanie utrzymają korzystny rezultat do końca, to w 83. minucie po raz kolejny dała o sobie znać niefrasobliwość obrony i Reynaldo wyprowadził Karbach na prowadzenie.
Czy kibice Piasta powinni się wstydzić? Nie. Czy powinni się cieszyć? Też nie. Prawda jest taka, że zawodnicy Brosza mogli, a właściwie powinni, zagrać lepiej i wywieźć z Azerbejdżanu przynajmniej remis. Tak się niestety nie stało, a porażka 1:2 nie przekreśla szan Piasta na awans, więc nie możemy narzekać.
Tyle tylko, że na własnym boisku trzeba będzie zagrać o wiele lepiej, żeby pokonać Azerów.