O co tyle hałasu?

Zbigniew Boniek krytykuje kibiców, Robert Lewandowski udaje, że nic nie słyszy, Dariusz Tuzimek krytykuje tylko po to, by krytykować. Ludzie powariowali. A to czemu? Bo parę tysięcy kibiców wygwizdało naszą wielką gwiazdę. „Lewy” jest nie pierwszy i nie ostatni. Kibic za bilet płaci, prawa swoje ma. Pamiętajmy o tym, bo to on jest pierwszym, w zasadzie najważniejszym weryfikatorem gry piłkarzy.

***

Od początku nie podobała mi się ta wszędobylska krytyka w stronę polskich kibiców. Znajomy nawet powalił: – Bo to te dupki gwiżdżą. Po paru piwach. Nie prawdziwi kibice. Tak, jakby on nigdy piwa nie wypił. Żałosne. Warto dodać, że znajomy na co dzień siedzący w futbolu. Sam niejednokrotnie gwizdał. Teraz nagle zmienił poglądy. Bo to „Lewy”? I co w tym szczególnego? Czy to byłby Lewandowski, Obraniak, Wawrzyniak, czy Szukała kibic ma takie same prawo, aby wyrazić swoje niezadowolenie. Dziennikarze, siedzący sobie wygodnie w lożach prasowych zapominają chyba że to kibic – nikt inny – ma właśnie największe prawo oceniać kadrowiczów. Bo to on płaci swoje, nierzadko ciężko zarobione pieniądze, na bilet. Wybiera stadion w Gdańsku i jakiś nieważny mecz towarzyski z Danią, a nie serial w telewizji, czy wypad do kina. A jak ten kibic ma inaczej wypowiedzieć swoje zdanie? Przecież nikt go o nic nie pyta. Ważne, że dał pięć dych na bilet. Niech usiądzie spokojnie, trochę poklaszcze, trochę pośpiewa, przegryzie chrupki i zadowolony idzie do domu. Czy o to chodzi w kibicowaniu?

Tęgie głowy w białych koszulach twierdzą, że wygwizdanie to brak klasy i szacunku dla drugiego człowieka. Coś w tym pewnie jest. Ale czy to coś nowego? Robert Lewandowski w Borussii to jedno, w kadrze drugie. Więc fani nie gwizdali na niego, bo strzela tam, a nie strzela tu. Po prostu irytuje ich traktowanie kadry, jako coś zwykłego, nieważnego. Reprezentacja to w tej chwili dla niektórych piłkarzy folwark prywatnych interesów, w którym mogą powalczyć o pieniądze. I właśnie przeciw temu są gwizdy. Kadra z każdym dniem traci swoją magię, niepowtarzalność. Właśnie przez to, że taki Lewandowski prosi o zmianę, pokazuje swoje niezadowolenie. A jeśli przyjmuje powołanie i bierze pieniądze jednocześnie godzi się na weryfikację ze strony kibiców, czyli ludzi, którzy płacą słono za bilety. Jeśli mu się to nie podoba, nikt na siłę do gry w polskiej reprezentacji go nie zmusza. A felieton Dariusza Tuzimka z dzisiejszego „Przeglądu Sportowego” to już w ogóle brak zrozumienia tematu. Porównanie krytyki do „Trybuny Ludu”? Chore. Redaktor Tuzimek robi z siebie świętego, który zawsze staje po stronie słabszego. Szkoda, że nie ma w tym zbyt wiele rozsądku.

Żeby była jasność – sam na Lewandowskiego pewnie bym nie gwizdał. Mam szacunek dla niego, jako człowieka i zawodnika. Tyle że jeśli ileś tam tysięcy ludzi uważa inaczej, to nie znaczy, że oni uważają źle. Nikt im gwizdać nie kazał. „Trybuny Ludu” nie nawoływały „Gwiżdż na Lewandowskiego, damy ci dychę”. Ci ludzie sami uznali, że tak akurat w tej chwili trzeba. Selekcjoner Waldemar Fornalik nie jest w stanie upomnieć naszego asa, więc żółtą kartkę pokazali „Lewemu” kibice. A że to się komuś nie podoba? Wyrażanie swojego zdanie jest podobno jedną z głównych zasad demokracji, nieprawda?

Skończmy więc już tę ogólnonarodową debatę, bo nie ma tak naprawdę o co kruszyć kopii. Niech „Lewy” strzeli ze dwa gole Czarnogórze i znowu wszystko będzie w porządku…

KAMIL SZENDERA

Pin It