Po raz dziesiąty w historii mistrzem Hiszpanii zostaje Atletico Madryt. W finale rozgrywki o mistrzostwo podopieczni Diego Simeone zremisowali z Barceloną 1:1. Cała ligowa kampania kończy się romantycznym happy endem dla madryckiej sensacji sezonu.
Na Camp Nou zasiadł komplet widzów, ale na stutysięcznym stadionie sektor gości liczył zaledwie pięciuset kibiców. Świetna metafora odnośnie tego, co działo się na samym boisku: to Barca dominowała po raz kolejny, tłamsząc rywala na jego własnej połowie. We wszystkim tym brakowało jednak i finezji, i błyskotliwych akcji… W wyjściowym składzie Barcy zabrakło Xaviego – Martino postawił na ofensywne ustawienie z Alexisem i Pedro na skrzydłach oraz Iniestą i Fabregasem w środku pola. Z kolei w jedenastce Atletico nie brakło kluczowych piłkarzy, z Koke, Villą i Ardą na czele. Niestety, w 23. minucie dwóch ostatnich nie było już na boisku. Turek opuścił je przez problem z miednicą, parę chwil wcześniej przez kłopoty z udem poddał się Costa. Występ obu atakujących w finale Ligi Mistrzów z Realem jest najprawdopodobniej wykluczony. W 33. minucie Barcelona objęła prowadzenie po bombie Alexisa Sancheza, co jeszcze bardziej przytłoczyło gości. Nie na tyle, by nie zdołać wyrównać. Tuż po przerwie, niezwykle zmotywowani „Colchoneros” wyrównali po rzucie rożnym i strzale Godina. Wynik nie zmienił się do samego końca.
Trudno powiedzieć coś jeszcze pod wpływem emocji. Diego Simeone wraz ze swoją ekipą po prostu zasłużyli na triumf. Zwycięstwo w lidze to dla nich niebywałe wyróżnienie i honor – do miejsca, w którym są obecnie, doszli dzięki katorżniczej harówie, ambicji. „Colchoneros” pokazali, że mają jaja – walczyli o wygraną do samego końca. Czeka ich jeszcze większe wyzwanie- pokonanie Realu Madryt w finale Ligi Mistrzów. Wszyscy na Vicente Calderon mogą być jednak zgodni – w tym sezonie „Cholo ” i spółka udowadniają, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Do Lizbony to właśnie oni jadą jako jedyna niepokonana drużyna w tej edycji rozgrywek LM.
Dziś w nocy, pod Fontanną Neptuna w Madrycie, Indianie zatańczą. Nie ma wątpliwości, że będzie to taniec zwycięstwa.
FC Barcelona 1:1 Atletico Madryt
1:0 Alexis Sanchez 33′
1:1 Diego Godin 49′
MARIUSZ JAROŃ
fot. marca.com