Nowa rzeczywistość Holgera Badstubera

594 dni czekał Holger Badstuber by ponownie wybiec na boisko w koszulce Bayernu Monachium. Przez niemal dwa lata nieobecności wielu kibiców zdążyło już o nim zapomnieć. Jego miejsce z powodzeniem zajęli inni piłkarze, z którymi w składzie Bayern dwukrotnie zdobywał mistrzostwo i puchar Niemiec, do sukcesów na krajowym podwórku dorzucając tryumf w Lidze Mistrzów, a reprezentacja wróciła z mundialu w Brazylii ze złotymi medalami. W obu z tych drużyn Badstuber miał pewne miejsce w wyjściowej jedenastce. Po długiej walce o powrót do treningów, teraz czeka go kolejna – o znalezienie dla siebie miejsca w nowej piłkarskiej rzeczywistości.

rgol98765432

- We wszystkich aspektach gry mam jeszcze sporo do poprawienia, ale każda kolejna jednostka treningowa mi w tym pomaga – mówił niedawno w wywiadzie dla oficjalnej strony Bundesligi. Kiedy 1 grudnia 2012 roku, podczas spotkania z Borussią Dortmund, doznał kontuzji, nie mógł przypuszczać, że do gry wróci niemal po dwóch latach. Zdiagnozowano u niego zerwanie więzadeł w prawym kolanie, które szybko mu zoperowano. Jednak niedługo po rozpoczęciu rehabilitacji, w maju 2013 roku, więzadła nie wytrzymały po raz kolejny. Od tego czasu Badstuber kładł się na stół operacyjny jeszcze trzykrotnie.

Do pierwszego składu Bayernu wprowadzał go Luis van Gaal, który mówił o nim, że to „najlepszy lewonożny obrońca w Niemczech”. Ledwie 20- letni Badstuber w sezonie 2009/10 wystąpił we wszystkich 34 ligowych spotkaniach monachijczyków. Doczekał się też powołania do reprezentacji i poleciał z drużyną Joachima Loewa na mundial do RPA. Do momentu kontuzji rozegrał 30 spotkań w koszulce z czarnym orłem na piersi.

- W klubie zawsze dawano mi odczuć, że na mnie czekają. Mimo tego, czuję się trochę jakbym był tu nowym piłkarzem – mówił Badstuber w jednym z ostatnich wywiadów. Trudno mu się dziwić, bo w Bayernie podczas jego nieobecności działo się wiele. Przede wszystkim odszedł trener, który regularnie na niego stawiał, a nowy wprowadził w drużynie swoje porządki i niemal całkowicie zmienił jej styl gry.

W trwającym okienku transferowym z Bayernem łączono przede wszystkim środkowych obrońców. Ponoć po klęsce z Realem w Lidze Mistrzów, Guardiola takiego wzmocnienia wręcz żądał, sugerując władzom klubu, żeby postarały się o ściągnięcie Davida Luiza. Z szastającymi pieniędzmi właścicielami PSG nikt w Bayernie licytować się nie miał zamiaru i temat zakupu Brazylijczyka szybko sobie w Monachium odpuścili. Podobnie jak Ezequiela Garaya, który ostatecznie trafił do Zenita St. Petersburg, czy Mehdiego Benatii, choć te nazwiska wydają się być bardziej wymysłami medialnymi, niż faktyczną listą życzeń przedstawioną przez hiszpańskiego szkoleniowca.

Ostatnio o możliwym przyjściu do Bayernu nowego stopera zdecydowanie ciszej, a Guardiola w sparingach daje szanse gry Badstuberowi. „Bild” dotarł nawet do nagrania z jednej z sesji treningowych zespołu, podczas której podekscytowany Guardiola miał mówić do swojego asystenta, Hermanna Gerlanda, że Badstuber to „najlepszy obrońca jakiego trenował”. Trudno jednak stwierdzić, na ile to faktyczne przekonania Hiszpana, a na ile psychiczne wsparcie wracającego po długiej rehabilitacji 25- latka. Tym bardziej, że sporo obserwatorów zwraca uwagę na podejmowane przez Guardiolę ryzyko, jeżeli ten faktycznie zrezygnował z zakupu nowego obrońcy i zdecydował postawić na Badstubera, o którym nie wiadomo, czy kiedykolwiek uda mu się wrócić do poziomu prezentowanego przed kontuzją i czy odnajdzie się w taktyce preferowanej przez Hiszpana, który przymierza się do gry trójką w defensywie. Badstuber w najwyższej formie jest jednak obrońcą, jakich Pep lubi – solidnym, zdecydowanym, dobrze grającym głową, a przede wszystkim nieźle rozgrywającym piłkę.

25- latek wrócił na boisko w swoim rodzinnym Memmingen w sparingu Bayernu z przedstawicielami lokalnego fan clubu. Gdy w 58. minucie schodził z murawy 11.000 ludzi żegnało go owacją na stojąco. – Zawsze wiedziałem, że uda mi się wrócić – powiedział tuż po spotkaniu. Mimo, że w wywiadach wciąż podkreśla jak wiele pracy przed nim, to Guardiola dość odważnie na niego stawia. Zagrał 86 minut w spotkaniu z MSV Duisburg, później cały mecz z Borussią Moenchengladbach w ramach Telekom Cup i niewiele ponad pół godziny dzień później w finale turnieju przeciwko VfL Wolfsburg, a w ostatnim sparingu z Chivas Guadalajara pojawił się na boisku w 53. minucie gry. Wciąż widać jeszcze po nim, zwłaszcza w spotkaniu z Borussią, że wraca po długiej przerwie i brak mu ogrania, czy zrozumienia z partnerami. Jeżeli jednak nie zawiedzie głowa i dopisze zdrowie, już wkrótce niemiecka piłka odzyska jeden ze swoich wielkich talentów.

MATEUSZ KOWALSKI

Fot. dfb.de

rgol98765432

Pin It