Reforma polskiej ligi przypomina mi pewną historyjkę, o tym jak świnie wzięły się za robienie szynki. A więc świnie postanowiły wziąć się za robienie szynki, ale problem w tym, że żadna nie chciała nadstawić dupy.
***
Żeby była jasność. Oczywiście jestem za rewolucją w Ekstraklasie. Uważam, że system rozgrywek warto i trzeba udoskonalać, ale należałoby to zrobić z głową. Skoro w innych ligach gra się prawie 40 spotkań ligowych, to dlaczego my nie możemy organizować podobnej ilości widowisk sportowych?
Prezesi klubów Ekstraklasy zdecydowali się na reformę, w której nie ma składu i ładu. Brakuje jej sensu i logiki. Ale trudno się dziwić. Dopchać się do koryta byłoby o wiele trudniej niż obecnie. Przecież nie zdecydują się oni na powiększenie ligi, gdyż oznaczałoby to mniejsze wpływy z telewizji.
Prezesi klubów Ekstraklasy nie zdecydują się także na zmniejszenie liczby drużyn w elicie, ponieważ utrzymanie się w niej byłoby o wiele trudniejsze. Nikt tyłka przecież nie chce nadstawić. A więc niech zostanie tak jak jest! Zrobimy tylko zmianę dla zmian. W pierwszej części rozgrywek zwycięstwo za 1,5 punktu, a remis za 0,5 punktu. Tępy lud to kupi. A liczba drużyn? Niech zostanie tak jak jest.
Historia zna podobne przypadki. Kiedyś kardynałowie zorganizowali tajne głosowanie na temat zniesienia celibatu. Jedna czwarta kardynałów zagłosowała za tym, żeby znieść, druga ćwiartka kardynałów zagłosowała za tym, żeby celibatu nie znosić. A większość bez zastanowienia optowała za opcją – niech zostanie tak jak jest – krzyknęli zgodnie.
To był oczywiście żart, który nie miał na celu nikogo urazić, ale ten przykład pokazuje, że w radzie nadzorczej Ekstraklasy zasiadają osoby, które dbają jedynie o swój własny interes (tyłek), a nie – całej spółki.
W mojej ocenie najlepszym wyjściem z tej sytuacji byłoby zmniejszenie liczby zespołów na najwyższym szczeblu rozgrywkowym do dwunastu albo nawet dziesięciu drużyn. Jestem przekonany, że poziom wywindowałby mocno do góry, a rozgrywki byłyby znacznie ciekawsze. Ponadto na atrakcyjności zyskałyby rozgrywki I ligi. Koledzy z Orange Sport bardzo ucieszyliby się, ponieważ mogliby pokazywać ligę z udziałem coraz bardziej znanych firm. A o to przecież w tym wszystkim chodzi. W Anglii nawet czwarty poziom rozgrywkowy znakomicie sprzedaje się w mediach. Od kogo mamy brać, jeśli nie od najlepszych?
KONRAD „KAZ” KAŹMIERCZAK