Śląsk po pucharach i odejściu Waldemara Soboty stracił przede wszystkim na efektowności. Za to jeśli chodzi o efektywność, to wszystko jest jak najbardziej na miejscu. Gospodarze zagrali konsekwentnie i skutecznie. Tego samego nie można jednak powiedzieć o gościach, którzy owszem – fajnie wyglądali w konstruowaniu akcji, ale zawodziła skuteczność. Fatalnie pudłowali Pawłowski, Ślusarski i Teodorczyk. Ostatecznie Śląsk pokonał Lecha 2:0. Ciekawie wygląda bilans strzelecki Lecha: 7 meczów – 7 strzelonych bramek. Nazywajmy rzeczy po imieniu – po prostu wstyd.
Śląsk Wrocław 2:0 Lech Poznań
Hołota 23′, Paixao 41′
***
Piłkarz meczu: Nieźle zagrali Stevanović, Pawelec czy Dudu – jednak nikt nie zasłużył na to miano.
Ciamajda meczu: Bartosz Ślusarski. Najpierw w 50 minucie ,w sytuacji sam na sam z bramkarzem, nie trafił w piłkę, 20 minut później chciał lobować bramkarza Śląska – przelobował o kilka metrów bramkę. Od napastnika wicemistrza Polski powinno się wymagać więcej. Dużo więcej.
Delicja meczu: Z braku laku – akcja i bramka Śląska na 2:0.
Zakalec meczu: Jednym wielkim zakalcem meczu była skuteczność zawodników z Poznania. Zarówno Ślusarski, jak i Pawłowski, a potem jeszcze Teodorczyk, popisywali się skutecznością a la Daniel Sikorski, albo Piotr Włodarczyk. Jednym słowem – nędza.
Nasza wróżba: Z taką skutecznością Lech nie ma co myśleć o włączeniu się do walki o mistrzostwo, a wręcz powinien martwić się o grę w grupie mistrzowskiej, za to Śląsk zaczyna marsz w górę tabeli. I tak już pewnie zostanie.
Cytat meczu:
Po co tak kombinować, kiedy nie jest się Tomaszem Frankowskim?
Komentatorzy Canal Plus Sport, po lobie Bartosza Ślusarskiego
***
Wyniki 7. kolejki
Widzew Łódź 1:1 Podbeskidzie Bielsko-Biała
Wisła Kraków 3:0 Piast Gliwice
Zawisza Bydgoszcz 2:0 Cracovia
***
kf