Niech Legia w końcu pokaże styl!

Obserwując rozgrywki sezonu 2013/2014 można odnieść wrażenie, że Legia ciągle jest o krok. O krok od awansu do Ligi Mistrzów, o krok od korzystnego rezultatu w Rzymie, o krok od pokonania Apollonu i równie blisko zwycięstwa nad Wisłą. Smutne fakty są jednak takie, że mistrz Polski w Champions League nie gra, a w Lidze Europy znajduje się na ostatnim miejscu, bez punktu i choćby nawet strzelonego gola. Ale wszystko może się odmienić w zaledwie trzy dni. Dwa lata temu, przed rewanżem w Moskwie, też nikt nie wierzył, a jak się skończyło – pamiętamy wszyscy.

ZOBACZ KOSMICZNEGO GOLA ZLATANA

Przed Janem Urbanem gorące dni, najpierw w Trabzonie warszawianie zmierzą się z miejscowymi, walcząc o ostatki nadziei na wyjście z grupy, a już w niedzielę zagrają prestiżowe spotkanie w Poznaniu. Póki co, w bieżącym sezonie, podopieczni Urbana cały czas idą po najmniejszej linii oporu. Ledwo, bo ledwo ale wyeliminowali The New Saints, a później Molde, czyli teoretyczne – plan minimum wykonany. Ale z kolei już w dwumeczu ze Steauą mieli prawo odpaść i  – niestety – skorzystali z tego prawa w stu procentach. W lidze jest podobnie, niby wygrywają, strzelają rywalom sporo bramek, ale tak naprawdę świetne spotkanie zagrali tylko z Koroną Kielce wygrywając 5:3.

To co odróżnia Legię Urbana od tej Skorży to element szaleństwa, albo jego brak. Ta pod wodzą Skorży była kompletnie nieprzewidywalna – potrafiła wysłać do piekła moskiewski Spartak na jego własnym stadionie, by potem frajersko przegrać mistrzostwo, nie potrafiąc pokonać u siebie Jagiellonii, czy przegrywając w Gdańsku z Lechią mecz o wszystko. Z kolei Legia Urbana, przynajmniej od czasu kiedy ten  jest jej trenerem drugi raz, konsekwentnie osiąga stawiane przez zarząd cele. No i niby jest dobrze, jest stały i harmonijny progres (w zeszłym sezonie mistrzostwo, w tym liderowanie tabeli i faza grupowa LE, kolejni młodzi zawodnicy wskakujący do składu), ale z drugiej strony u tego szkoleniowca nie widać choćby krzty ryzyka, elementu szaleństwa, który mógłby sprawić, że ta drużyna wzbije się na swoje wyżyny. Warszawianie wygrywają to co powinni, tam gdzie są faworytem (choć akurat i to ostatnio zawiodło, w przypadku meczu z Apollonem), jednak, kiedy przychodzi do meczu, który mogą teoretycznie przegrać – wykorzystują skrzętnie swój „przywilej”.

Jedno jest pewne – jeżeli Legia chce jeszcze wyjść z twarzą z piłkarskiej jesieni i nie chce zostać na dłuższy czas jedynie królem własnego podwórka, to dziś w Turcji musi postawić wszystko na jedną kartę. Do zdrowia wrócili już Kuba Kosecki i Bartosz Bereszyński, co powinno znacznie wzmocnić siłę ofensywną mistrza Polski. Chociaż z drugiej strony w szeregach legionistów nie brakuje  kłopotów. Nadal niezdolni do gry są Inaki Astiz, Dusan Kuciak i Michał Efir, a na domiar złego w Turcji z powodu kontuzji nie zagra Miro Radović, a o to by jego losu nie podzielił też Ivica Vrdoljak, zapewne do ostatnich minut przed meczem będą się starać w sztabie medycznym gości.

GWIAZDY SPRZED LAT – STOMIL OLSZTYN

Po ostatnim słabszym spotkaniu Henrika Ojamyy bardzo prawdopodobne jest, że na skrzydłach zagrają wspomniany wcześniej Kosecki i krytykowany Michał Żyro, w grę wchodzi też przesunięcie do pomocy Tomasza Brzyskiego. W środku za zadania ofensywne odpowiedzialny będzie duet Furman – Pinto. Zagadką pozostaje też to w jakim zestawieniu obronnym wyjdzie na to spotkanie mistrz Polski. Bez wątpienia miejsce w pierwszym składzie znajdzie się dla Jakuba Rzeźniczaka i Tomasza Jodłowca. Obok nich na bokach obrony zagrać powinni Jakub Wawrzyniak i, w zależności od stanu zdrowia, Bartosz Bereszyński lub Łukasz Broź. No chyba że po raz kolejny Jan Urban postanowi wystawić swoich kibiców na próbę nerwów i na środku zagra człowiek zagadka – Dossa Junior.

Statystyka nie jest z nami. Jeśli chcemy osiągnąć korzystny wynik, musimy zacząć strzelać gole. Zależy nam na poprawieniu skuteczności. „Rzeźnik” już pokazał, że potrafi zdobywać bramki (śmiech). Cały czas liczymy na to, że Helio wniesie dużo jakości i doświadczenia w europejskich pucharach. On nie grał tak dużo, jak wszyscy liczyli. Nie był w najlepszej formie. Aklimatyzacja w Polsce kosztowała go dość dużo. Przy braku Radovicia ma szansę na to, aby zagrać. Zdajemy sobie sprawę, w jakiej sytuacji jesteśmy. W momencie, kiedy sędzia rozpocznie spotkanie, żaden zawodnik nie będzie jednak myślał o tym, co się stanie, jeśli nie wygramy. Wszyscy będą skupiali się tylko na tym, co zrobić, by wygrać.

JAN URBAN na konferencji prasowej

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że Legia musi zagrać w Turcji nie na sto, a na 200 procent swoich możliwości. Nie ma też co czekać schowanym za podwójną gardą, bo jutro dla mistrza Polski muszą liczyć się tylko trzy punkty.

Koniec z wymówkami, usprawiedliwianiem się, niech Legia w końcu zaryzykuje i nas zaskoczy. Dobrze wiemy, że potrafią…

JAKUB FILA

fot. warszawa.naszemiasto.pl

Pin It