Nie wiem czy wiecie, ale w latach dziewięćdziesiątych trochę kopałem piłkę. Myślałem wtedy, że na temat przepisów wiem wszystko. Byłem pewien, że doskonale wiem, o co w futbolu chodzi. Olśnienie przyszło jednak podczas sędziowskiego kursu…
To był rok 1999. Do egzaminu podszedłem na pełnym luzie. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem wyniki. Egzamin zdałem, ale… ledwie przekroczyłem minimalny próg zaliczeniowy. Wcale nie było tak łatwo, jak bym się tego spodziewał.
Piłkarzom zdaje się, że wiedzą wszystko. Doświadczyłem tego na własnej skórze. Nie zawsze jednak jest tak, jak sądzą. Kopałem piłkę 12 lat, a na kursie okazało się, że moja znajomość przepisów jest bardzo słaba.
Często spotykamy się na boisku z zachowaniem takich „wszechwiedzących”, którzy w praktyce nie wiedzą nic. Oczywiście, „czucie gry” przez sędziego jest w piłce nożnej bardzo ważne. Tutaj znów mogę przytoczyć przykład Tomka Musiała, który perfekcyjnie odnajduje się w tym temacie, będąc przykładem dla młodych sędziów. Nawet jeżeli Musiał popełni błąd, jest bardziej wiarygodny. O to w tym wszystkim chodzi.
Sędziowie, którzy sędziowali w ostatnim czasie, są bardzo dobrymi sędziami. Gdyby nie byli, nie znajdowaliby się w tej klasie rozgrywkowej. Niektórzy z nich są nawet sędziami międzynarodowymi, a media robią z nich złych ludzi.
Kiedy mecze sędziowane są bardzo dobrze, jest cicho. Nikt o tym nie mówi. O tym, że nie ma wpadek? Wszyscy milczą. Ale kiedy coś się przytrafi, lud jest żądny krwi. Piłkarzom nie idzie, liga jest przeciętna, więc chcemy krwi sędziów!
Mogę przytoczyć też swój przykład. Klops przytrafił mi się po czterech sezonach, kiedy nikt nie pamiętał, że wcześniej również biegałem po boiskach ekstraklasy. Nagle wszyscy zaczęli o tym mówić.
Kiedyś zadzwonił do mnie dziennikarz i zapytał czy nie powinienem zmienić profesji. Ja odpowiedziałem pytaniem: czy wie pan, który sezon jestem już w lidze? Nie wiedział. Skoro nie było o mnie wcześniej słychać, to chyba odpowiedź nasuwa się sama?
Kto nic nie robi, nie popełnia błędów. Jak to mówi jeden z sędziowskich autorytetów Sławek Stempniewski: „jest ryzyko, jest zabawa”. Trafne.
Nie chcę oceniać ostatnich decyzji w poszczególnych spotkaniach, bo ostatnio nawet nie oglądam ekstraklasy. Ale w środowisku sędziowskim mam bardzo dobrych kolegów i zawsze będę z nimi. Byłem w samym centrum tych wydarzeń i możecie mi wierzyć, a tego nie boję się powiedzieć: ci sędziowie to naprawdę ścisła czołówka. Mam nadzieję, że ciągle jestem jej częścią.
ADAM LYCZMAŃSKI