Eugen Polanski nie zagra już w reprezentacji Polski, dopóki jej selekcjonerem będzie Adam Nawałka – tak przynajmniej deklaruje pomocnik Hoffenheim. Tym samym, „Ciepły” daje nam kolejny powód do tego, byśmy przestali kibicować prowadzonej przez niego kadrze, zanim jeszcze ta rozegrała swój pierwszy poważny mecz.
Nawałce od początku nie było z Polanskim po drodze. Już jesienią, gdy wysyłał swoje pierwsze powołania dał nam do zrozumienia, że urodzonego w Sosnowcu zawodnika nie zamierza w reprezentacji przesadnie eksploatować. Podczas, gdy Polanski regularnie występował bowiem w barwach Hoffenheim, selekcjoner w meczach ze Słowacją i Irlandią zdecydował się korzystać z usług Michała Pazdana czy Tomasza Hołoty, znanych jedynie gorliwym fanom Ekstraklasy. I tu nasuwają się pytania – czy Nawałka naprawdę wierzył, że ci piłkarze z czasem będą stanowić o sile kadry i grać w niej na poziomie europejskim? Czy naprawdę musiał sprawdzić aż tylu ligowców, by finalnie i tak niemal wszystkich odpalić? Dlaczego wyszedł z założenia, że jeśli reprezentacja za kadencji Fornalika grała słabo, to znaczy, że należy wymienić połowę składu, zamiast zmienić charakter i styl gry drużyny? Aha, jeśli już przy stylu jesteśmy – w wywiadzie dla polsatsport.pl Polanski w ten sposób mówił o metodach szkoleniowych Nawałki. Brak słów.
CZYTAJ TAKŻE: Jak Nawałka zlepi obronę?
„To, co Nawałka robi w kadrze, to nie jest poważna drużyna. To reprezentacja Polski juniorów. Traktuje piłkarzy jak dzieci, a przecież jesteśmy dorośli. Czekaliśmy na opinię trenera, czekaliśmy na taktykę, zamiast tego trenowaliśmy rzuty karne i rożne. Byłem na trzech zajęciach przed Szkocją i nie otrzymaliśmy tam żadnej taktycznej lekcji. Później na boisku jeden patrzył na drugiego, bo nie wiedział, co ten zrobi. Zespół jest doświadczony, są dobrzy piłkarze, ale oni nie mają wskazanej drogi”
Potem przyszedł mecz ze Szkocją, na który Polanski został powołany, ale na boisku pojawił się… w 74. minucie. Miejsce w środku pomocy obok Grzegorza Krychowiaka zajął Mateusz Klich, który ma dużo więcej walorów ofensywnych od gracza Reims. Odważna decyzja Nawałki na nic się zdała, bo Polacy z przodu spisali się fatalnie, przez cały mecz nie stwarzając choćby jednej, wypracowanej, czystej sytuacji do zdobycia gola. W tym spotkaniu po raz drugi w pierwszym składzie wyszedł faworyzwany przez wielu Krychowiak, który w kadrze gra ostatnio w tempie slow-motion i do każdego zagrania potrzebuje kilku sekund za dużo, z kolei regularnie występujący w Bundeslidze Polanski dostał szansę na ostatni kwadrans, w dodatku zmieniając skrzydłowego. Adam Nawałka po meczu oczywiście twierdził, że selekcja dalej trwa, ale chyba zapomniał, że aby wyrobić sobie o jakimś zawodniku zdanie, należy go obserwować nieco dłużej niż przez 15 minut przegranego meczu.
Na spotkania z Niemcami do lat 21 i Litwą, które rozgrywane są poza oficjalnym terminem FIFA, Polanski powołania nie dostał. To znaczy niby dostał, ale nie chciało mu się przyjechać. A jak mu się nie chciało, to więcej w kadrze nie zagra. Jak to w przypadku każdego konfliktu, wersje rzecz jasna są dwie, a sam zawodnik twierdzi, że na żadne z tych spotkań nie dostał zgody od klubu. I jestem w stanie mu w to uwierzyć, bo Polanski przyjeżdżał na kadrę nawet, gdy miał poważne problemy prywatne, więc pewnie i na sparing z Litwinami by się wybrał, gdyby tylko mógł. Ale Nawałka jest innego zdania – jeśli Eugen nie postawi się klubowi i nie przyjedzie, więcej u mnie nie zagra. Ważniejszy od regularnych występów w Bundeslidze jest udział w dwóch nic nie znaczących meczach, które nie dadzą nam odpowiedzi na żadne z naszych pytań przed eliminacjami. A cała afera polega tylko na tym, że Eugen należy do grona farbowanych lisów. Gdyby z tego powodu co on, na kadrę nie mógł przyjechać taki Lewandowski czy Szczęsny, Nawałka pewnie by to jakoś przebolał. Ale że postawił się „Niemiec”? Nie, to już nie przejdzie.
CZYTAJ TAKŻE: Piłkarska sztuka wojny
Były trener Górnika Zabrze właśnie zamknął drogę do reprezentacji Polski jednemu z niewielu defensywnych pomocników, który jest piłkarzem w dosłownym tego słowa znaczeniu. Polanski bowiem to nie typowy przecinak jakim jest Krychowiak, nie raz i nie dwa udowodnił, że ma podstawowe wyszkolenie techniczne i dobre uderzenie z dystansu i zaliczył świetny sezon. Dla Nawałki to jednak nieistotne – u niego grać będą Linetty z Jodłowcem, których zna z polskiej ligi. Kto wie, może któryś z nich strzeli nawet z Litwą gola. Wtedy Nawałka będzie mógł być dumny – to właśnie zastępcy niewiernego Eugena zdobyliby pierwszą bramkę w kadrze pod jego wodzą. Tak, tak, niczego nie pomyliłem. Na premierowego gola za kadencji „Ciepłego” kadra czeka już 7 miesięcy. Aż strach pomyśleć, ile lat minie zanim zaliczy pierwsze zwycięstwo.
WIKTOR DYNDA
Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus