Na finiszu Pucharu Konfederacji – hiszpańskie Ole czy brazylijska samba?

neymar_brazylia_meksyk_puchar_konfederacji_16646272

Przed nami decydujące rozstrzygnięcia Pucharu Konfederacji. Pucharu, który traktowany jest przez wielu nieco z przymrużeniem oka, jako pół-towarzyski, a emocje w nim zaczynają się dopiero od półfinałów. Jednak wszystkie te głosy (no, może poza tym ostatnim z wymienionych), dziś nie mają racji bytu, bowiem zarówno mecz o 3. miejsce jak i danie dnia – wielki finał prezentują się arcyciekawie. Na to decydujące spotkanie będziemy jednak musieli poczekać aż do północy, ale wcześniej w dobre samopoczucie wprowadzą nas aktorzy drugoplanowi dzisiejszego dnia…

…czyli drużyny Włoch i Urugwaju. Podopieczni Cesare Prandelliego w spotkaniu z Hiszpanią spisali się fantastycznie, osiągając niesamowitą – jak na rangę przeciwnika – ilość sytuacji podbramkowych, dokładając do tego żelazną grę w obronie. Włosi imponowali zwłaszcza celnymi dośrodkowaniami, z którymi zupełnie nie radzili sobie Pique i Ramos, jednak wykazywali się zastraszającym brakiem skuteczności. Widoczny aż nadto był brak Balotelliego, bo zastępujący go Gilardino prezentuje poziom kilka półek niższy. Jakby tego było mało, w dzisiejszym meczu Prandelli nie będzie mógł skorzystać z Pirlo, Marchisio i Barzagliego, a wciąż niejasna jest sytuacja de Rossiego i Chielliniego.

Osłabiony zespół Italii będzie chciał pokonać rozdrażniony Urugwaj, który w spotkaniu z gospodarzami turnieju zaprezentował się z dobrej strony, całkowicie dominując początek spotkania. Choć oczywiście takie rozważania nie mają większego sensu, to chyba większość obserwatorów futbolu zastanawia się jak potoczyłby się ten mecz, gdyby w 14. minucie rzut karny na bramkę zamieniłby Diego Forlan. Napastnik Internacional tego jednak nie zrobił, a jego rodacy przed „małym finałem” muszą poprawić przede wszystkim koncentrację przy grze w obronie, bo to, co stało się przy pierwszej bramce dla „Canarinhos” nie ma prawa się powtórzyć. Ciężko wskazać wyraźnego faworyta tego spotkania, ale zdaje się, że dla Urugwajczyków lepiej byłoby, gdyby tym mianem uznawano Włochów, bowiem w starciach z Italią, nikt uznawany za faworyta na boisku nie ma prawa nim się czuć.

Mecz rozgrywany będzie o 13 czasu miejscowego, co – jak pokazały wcześniejsze spotkania na tym turnieju – może być istotnym elementem wpływającym na zmęczenie obydwu drużyn. W dodatku nie zapominajmy, że Włosi mają za sobą 120 minut gry i jeden dzień mniej na odpoczynek, ale to dość banalny argument, powtarzany przy okazji każdej dogrywki na większych imprezach. Podsumowując, trzy potężne armaty w ataku „Urusów” przeciw skomasowanej, acz lekko zdeformowanej włoskiej defensywie – esencja futbolu, gwarantowane emocje i eskalacja stylu.

***

Gdy przedsmak będzie już za nami, a wszelkie piłkarskie serwisy zafundują nam serię artykułów po meczu o 3. miejsce, czekać nas będzie jeszcze prawdziwa piłkarska uczta. Spotkanie, w którym chyba jeszcze ciężej wskazać faworyta niż w meczu rozgrywanym kilka godzin wcześniej. Obydwie drużyny wyglądają zabójczo z przodu, ale w obronie wydają się tracić kilka argumentów. Widać to było zwłaszcza w półfinałach przeciw bardziej wymagającym przeciwnikom, gdy Włosi raz po raz dochodzili do sytacji bramkowych, a Cavani zdobył bramkę po bilardowym rozdaniu w polu karnym Brazylijczyków. O zdanie na temat tego pojedynku zapytaliśmy Jacka Staszaka z serwisu krotkapilka.pl:

- Brazylia nie gra jakiejś wybitnej piłki, ale nie sposób nie zauważyć, że ta drużyna z meczu na mecz się rozwija i znajduje swój naturalny balans. Punktem odniesienia dla ekipy Scolariego jest rzecz jasna Neymar, ale wokół niego są piłkarze, którzy potrafią odmienić losy spotkania. Absorbowanie przez nowej gwiazdy Barcelony obrońców tworzy miejsce dla Oscara, Marcelo czy Paulinho. Brazylia jest bardzo młodą i atletyczną drużyną, dużo zyskuje na szybkości swoich piłkarzy. Przeciwko Hiszpanii Brazylijczycy mogą mieć sporo miejsca, szczególnie po prawej stronie, gdy swój posterunek opuści Jordi Alba . (…) Hiszpanie od dłuższego czasu nie stracili bramki w fazie pucharowej jakiegokolwiek turnieju, ale wydaje mi się, że to może być moment, gdy rywalom w końcu się to uda. Wynik trudno przewidywać, bo będzie konsekwencją rozwijania się meczu, ale myślę, że obie drużyny będą miały okazje do tego, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Ale jeśli już ma być mój typ to: Brazylia po dogrywce

Hiszpanie do meczu przystąpią bez Roberto Soldado, a być może też i bez Cesca Fabregasa. Czy będzie miało to jakiekolwiek znaczenie w tym meczu? Pewnie tak, głównie ze względu na pomocnika Barcelony, choć otwarcie trzeba przyznać, że nie jest to kluczowe ogniwo ekipy del Bosque. Brazylijczycy za to rozpoczną spotkanie w najmocniejszym składzie, mając po swojej stronie ponad 70 tysięcy gardeł na Maracanie, Neymara – głównego faworyta do zdobycia Złotej Piłki turnieju, i sympatię wszystkich przeciwników panującej od kilku lat hegemonii Hiszpanii. Z kolei jej trenerowi, Vincente del Bosque, po sukcesie na Mistrzostwach Świata i Europy, do pełni szczęścia brakuje już tylko triumfu w Pucharze Konfederacji. Czy dziś skompletuje swoją gablotę trofeów zdobytych z reprezentacją? Przekonamy się za kilkanaście godzin. Sędzią pojedynku będzie Holender Bjorn Kuipers.

wd

Pin It