To, o czym mówiło się od dłuższego czasu, w środę stało się jasne. Mistrzostwa Świata w Katarze, które odbędą się w 2022 roku, ze względu na wysokie temperatury panujące latem w tym kraju, wyjątkowo zostaną rozegrane zimą. Co to właściwie oznacza dla europejskiej piłki i czołowych zachodnich lig Starego Kontynentu?
Biorąc pod uwagę klimat panujący w Katarze, zmianę tę należy rzecz jasna przyjąć ze zrozumieniem, bo o ile zainstalowanie klimatyzacji na ultranowoczesnych stadionach nie powinno stanowić większego problemu, to zdecydowanie gorzej jest z całą resztą. Bo co z tego, że w czasie meczów temperatuta spadnie do 30 stopni, skoro w strefach kibica, na obiektach treningowych i ogólnie – w całym kraju, sięgać będzie stopni pięćdziesięciu, czyli krótko mówiąc, upału nie do zniesienia podczas opalania na leżaku, a co dopiero mówić o kibicowaniu w tłumie, graniu w piłkę i tak dalej. Zimą jest chłodniej, mecze będą więc rozgrywane w normalnym tempie, a nie w slow-motion.
Decyzja FIFA wydaje się więc racjonalna, ale tylko jeśli weźmiemy pod uwagę warunki klimatyczne, bo reorganizacja większości rozgrywek na całym świecie z rozsądkiem ma niewiele wspólnego. Mnóstwo zmian, więcej grania latem, z dłuższą przerwą zimą. Jak to wszystko będzie funkcjonować? Przenieśmy się w czasie o osiem lat i popatrzmy, jak wygląda sezon 2022/23 w Europie.
Startująca dotychczas we wrześniu faza grupowa Ligi Mistrzów, by zakończyć się przed, powiedzmy 15 listopada, w tym roku musi ruszyć jeszcze w wakacje. Zadanie z pozoru proste, ale znacznie utrudnione z dwóch powodów: po pierwsze, nie wiadomo jak miałyby wyglądać eliminacje do Champions League, i kiedy powinny zostać rozegrane; po drugie, skoro Liga Mistrzów startuje w trakcie okienka transferowego, to co ze zgłaszaniem do niej zawodników? Jeśli listę uprawnionych piłkarzy trzeba będzie ustalić na dwa tygodnie przed pierwszą kolejką fazy grupowej – tak jak jest teraz – to całkowicie wypaczy sens tych rozgrywek. Tym bardziej, gdy weźmiemy pod uwagę, że całe mnóstwo transferów dokonywanych jest w ostatnich dniach sierpnia, jak np. Mesut Ozil w Arsenalu czy Gareth Bale w Realu. Trudno wyobrazić sobie, by te drużyny musiały radzić sobie w LM bez swoich nowych nabytków, trudno też wyobrazić sobie jak sprawę rozwiąże UEFA.
Europejskie puchary to jedno, a rozgrywki ligowe – drugie. Tutaj sytuacja pozornie jest nieco łatwiejsza – zaczniemy grać wcześniej, to i skończymy wcześniej. Entuzjastą rozgrywania meczów latem jest prezes Bayernu, Karl-Heinz Rummenige, który uważa, że zdecydowanie lepiej jest zmagać się w słońcu, niż deszczu i śniegu, co również jest atrakcyjniejsze dla publiczności. Podobnego zdania jest szef UEFA, Michel Platini, który w odpowiedzi na krytykę Richarda Scudamore’a, bossa angielskiej federacji, twierdzi, że jako piłkarz przez całą karierę musiał zmagać się z angielską pogodą, więc niech choć raz będzie na odwrót. Z kolei prezes Bundesligi Christian Scheifert nie jest zachwycony decyzją FIFA i otwarcie mówi, że organizacja ta nie działa w interesie klubów. Co będzie bowiem z piłkarzami (a takich jest zdecydowana większość), którzy na Mundial nie pojadą? Dostaną dwumiesięczny urlop w trakcie sezonu?
Wśród władz europejskiego futbolu pojawiają się też głosy poparcia dla decyzji FIFA, ale kontrowersje wzbudza jeszcze jedna rzecz. W momencie, gdy federacja ta oglaszała przetarg na MŚ w 2022 roku, zdecydowała, że kluczowym elementem w przygotowywaniu projektu na tę okoliczność jest wymóg rozegrania turnieju latem. Dziś FIFA nie wywiązuje się z umowy, co dla USA, Korei Południowej czy Australii, również ubiegających się o organizację imprezy stanowi dobrą okazję do złożenia wniosku o odszkodowanie. Ci ostatni np. na przygotowanie projektu wyłożyli bowiem 30 milionów euro, więc mają prawo czuć się oszukani.
O całej sprawie wypowiedział się też prezes PZPN Zbigniew Boniek, który ze znanym sobie stoickim spokojem i rozsądkiem skomentował całą sprawę następująco:
- Nie przejmujmy się, to będzie dopiero w 2022 roku, mamy dużo czasu. Obecne zamieszanie to pokłosie zaskakującej decyzji, że mistrzostwa w ogóle przyznano Katarowi. Szczerze, dla mnie na razie nie ma to większego znaczenia, bo to bardzo odległy termin. Po drodze jest jeszcze dużo imprez (…) Przesunięcie mistrzostw tylko wydaje się gigantycznym problemem. To nie jest żaden wielki problem. To sporo logistyki, sporo pracy, ale nie takie rzeczy były robione. Ciekawsze jest jak zareagują USA i Korea Płd, które walczyły z Katarem o organizację mundialu. Będzie wesoło.
Prace nad nowym kalendarzem trwają, ale nawet jeśli będzie on doskonały, tak czy inaczej wzbudzi kontrowersje. A wśród krytykantów nowego systemu rozgrywek, wciąż przewodzić będzie jeden, główny zarzut: FIFA to najbardziej skorumpowana federacja na świecie. Jak inaczej wytłumaczyć bowiem wybór na gospodarza Mundialu mającego zerową przeszłość piłkarską, acz horrendalnie bogatego Kataru…?
WIKTOR DYNDA