Podstawą szkoleniowego abecadła jest wiedza o tym, że równomiernie trzeba dbać o pięć podstawowych elementów – taktyka, technika, psychologia, przygotowanie fizyczne i zachowania społeczne. Każdy z nich jest nie mniej, i nie bardziej ważny od poprzedniego… Dziś zajmiemy się tym pierwszym!
Radosław Mozyrko Blog na Facebooku - POLUB TO!
Najpierw krótkie wprowadzenie, żeby zobrazować jak ważny jest każdy z wymienionych elementów. Zacznijmy od przykładu – weźmy takiego Mario Balotellego. Gdyby umiał lepiej funkcjonować w grupie, nie łapał głupich kartek i nie puszczały mu nerwy, to pewnie dziś byłby jednym z najlepszych zawodników na świecie, a tak ciągle jest nierówny, a na sam szczyt nie może się przebić. Jest świetny technicznie, dobry taktycznie (umie się odnaleźć w sytuacjach strzeleckich), do tego super przygotowany fizycznie, ale zawodzą dwa pozsotałe elementy. W jego przypadku zaniedbano pracę nad psychologią i zachowaniami społecznymi przez co pewnego poziomu po prostu nie jest w stanie przeskoczyć.
I już nie przeskoczy.
No ale po kolei – dziś zajmujemy się taktyką.
Na początku trzeba powiedzieć, że taktyka i szkolenie w jej zakresie nie ma jednego uniwersalnego modelu, jednej linii. W każdym kraju jest tak naprawdę inaczej i na inne elementy kładzie się nacisk. W Hiszpanii już od małego robi się siedmioosobowe zespoły i ćwiczy taktykę grupową, natomiast w Holandii i Belgii zaczyna się od taktyki indywidualnej, czyli uczymy się jak bronić, czy atakować np. w sytuacji jeden na jeden, dwa na dwa.
Oczywiście to wszystko dzieje się nie bez przypadku, w Hiszpanii na początku pomija się szkolenie w zakresie taktyki indywidualnej z prostej przyczyny – jest bardzo ładna pogoda praktycznie przez cały rok, mamy mnóstwo boisk i parków, gdzie dzieciaki grają sobie w piłkę, przez co już od małego są bardzo dobrze przygotowane technicznie. Klub nie musi potem tracić czasu, żeby uczyć ich sztuczek technicznych, bo właściwie dostaje świetnie wyszkolonych technicznie ośmiolatków prosto z podwórka. Dopiero w wieku 14-15 lat wraca się do poprawy tego elementu. Z kolei we wspomnianych Holandii i Belgii jest dokładnie odwrotnie, a np. w Anglii od samego początku bardzo ważnym elementem jest tzw. transition , czyli płynne przechodzenie z obrony do ataku i na odwrót. TUTAJ czytaj o świetnym systemie szkolenia w Belgii!
W Polsce niestety nie ma określonego modelu szkolenia pod kątem taktycznym, a wszystko przez to, że tak naprawdę w ogóle nie ma spójnej filozofii i strategii szkolenia zawodników. Każdy zatrudniony trener robi sobie co chce i jak chce. Przeważnie jest tak, że większość z nich koncentruje się na technice indywidualnej, a tylko niektórzy z nich zajmują się zespołową. TUTAJ pisałem szerzej o ogromny problemie braku wizji szkolenia w Polsce.
Jak być powinno? Ze względu na warunki atmosferyczne najlepszym rozwiązaniem w Polsce byłaby tak naprawdę mieszanka wcześniej wspomnianych elementów. Większy nacisk rzeczywiście powinien iść na taktykę indywidualną i grupową, a dopiero później na elementy taktyki drużynowej. Chociaż w praktyce wszystko zależy od akademii, np. w Zniczu Pruszków, gdzie pracowałem najważniejsza była taktyka indywidualna i grupowa, bo zawodnicy byli słabo wyszkoleni technicznie. Ale w takiej Legii, która wybiera najlepszych z okolicy, z reguły bardzo dobrze wyszkolonych technicznie od samego początku powinno skupiać się na taktyce grupowej i drużynowej, bo tych chłopaków nie trzeba już uczyć jak przyjmować piłkę i jak zachowywać się w sytuacji jeden na jeden.
Problemem w Polsce jest też to, że trenerzy mają dyktatorski styl prowadzenia treningów i np. gdy zawodnicy robią błąd, to jest od razu gwizdek i stop. Potem suche tłumaczenie i często też ochrzanianie zawodników. A powinno się robić tzw. scenariusze – odtwarzać określone sytuacje z boiska, ale też wprowadzać takie elementy, które będą uczyły zawodników myślenia na boisku, znajdowania rozwiązań, zamiast łopatologicznego tłumaczenia im wszystkiego.
Na koniec zajmijmy się jeszcze dwoma legendarnymi elementami polskiego treningu… grą w dziada i siatkonogą. A konkretniej rozważmy ich przydatność pod kątem taktycznym.
Wbrew pozorom pierwszy z nich to świetny element treningu taktycznego. Tylko, że niestety nie w takiej formie w jakiej trenowany jest w Polsce. W Hiszpanii i Anglii w dziada gra się pięciu na dwóch, a jak ten, który jest w środku przejmie piłkę, to gra się nie kończy, ale zawodnik musi wyprowadzić piłkę za kwadrat. Dopiero wtedy mogą się zamienić. Dzięki temu zawodnicy, którzy stracili piłkę muszą od razu szybko zareagować i doskoczyć do zawodnika, a ci którzy ją przejęli od razu uczą się wychodzenia spod szybkiego pressingu.
A co z siatkonogą? Sam element nie jest zły, bo poprawia przyjęcie piłki, jest to też swojego rodzaju zabawa i rywalizacja. Ale nie można z tym przesadzać. Granie w kółko w siatkonogę naprawdę nie ma większego zastosowania…
RADOSŁAW MOZYRKO
Radosław Mozyrko Blog na Facebooku - POLUB TO!
***
***