Zwycięstwo nad Hull, świetna pierwsza połowa, ładne akcje. Co z tego, skoro i tak to wszystko pozostało w tle wielkiego powrotu na Stamford Bridge wielkiego trenerskiego maga, Jose Mourinho. To on dostał największe owacje i to on najbardziej wszystkich w tym dniu interesował. Jego come back wypadł cokolwiek okazale!
***
W pierwszej połowie piłkarze Chelsea biegali jak nakręceni. Szybkie wymiany, precyzyjne strzały. Ekipa Mourinho niemalże zmiażdżyła beniaminka i cudem prowadziła tylko 2:0. Do tego niewykorzystany karny Franka Lamparda. To był zupełnie inny team w porównaniu do tego z poprzednich rozgrywek. Lepszy. To oczywiście było ważne, ale momentem kulminacyjnym było wyjście na stadion The Special One. Owacja na stojąco, transparenty witające w domu, okrzyki, śpiewy. Jasnym się stało, że na Stamford Bridge wraca ktoś piekielnie ważny dla Londynu, Chelsea, całej angielskiej piłki. To nie był aplauz, jak przy zejściu gościa, który zdobył dwa gole i zaliczył jeszcze jakąś asystę. Nie, to było wielkie powitanie wielkiego przyjaciela.
- Wracam do domu – mówił po ogłoszeniu przyjścia do Chelsea nowy jej trener, Mourinho. Tak też się dzisiaj stało. Jakby natchnieni tym faktem piłkarze pierwsze dwadzieścia minut mieli piorunujące. Potem z każdą minutą ich zapędy malały, ale i tak pierwsza część w ich wykonaniu była wręcz perfekcyjna.
Specjaliści NASA powinni zająć się tym strzałem Franka Lamparda. Był po prostu fenomenalny!
Andrzej Twarowski podczas transmisji w Canal+
W drugiej odsłonie z każdą minutą do głosu dochodzili goście, którzy dość długo oswajali się z rolą beniaminka. Widać było, że nie do końca wiedzą, gdzie są i co powinni robić. Zadania nie ułatwiała też świetnie funkcjonująca machina gospodarzy. Hull dochodził jednak co jakiś czas do głosu i w pewnym momencie wydawało się nawet, że możemy być jeszcze świadkami jakichś niespodziewanych emocji. Defensywa The Blues nie dała się pokonać, grając bardzo pewnie. Petr Cech zachował czyste konto, a Mourinho pięknym wynikiem przywitał się z londyńską publicznością.
Manchester United wczoraj pokazał, że będzie bitym kandydatem do walki o mistrzostwo. Dziś to samo uczyniła Chelsea. Jutro o głos prosimy Manchester City, który startuje pod presją. Jeśli wygra, wszystko będzie w porządku. Jeśli zawiedzie, wszyscy stwierdzą, że z maszynami United i Chelsea nie ma szans. To jednak początek sezonu i – choć oczywiście start jest bardzo ważny – to mistrzostwo rozstrzygnie się w trakcie najbliższych 37 kolejek. Tak czy inaczej szykuje się niezwykle frapujący sezon.
ks